facebook

Wpisz wyszukiwaną frazę i zatwierdź, używając "ENTER"

Sto lat, stary druhu!

Gdy przeżyłeś już wszystko, co mogłeś, a szara codzienność pomieszana z problemami małżeńskimi przytłacza cię zbyt mocno, byś potrafił cieszyć się swoimi urodzinami, powinieneś mieć przyjaciela, który odmieni ci ten dzień. Warto jednak na niego uważać, bo przyjaciele mają to do siebie, że czasem wpadają na szalone pomysły… Oczywiście w dobrej wierze.

Nie ma co ukrywać – ostatnio myśli krążą mi wokół nieuchronnie zbliżającej się rocznicy mego przyjścia na świat. Urodziny to po prostu w nieskończoność ciągnąca się lista spraw do załatwienia, bo przecież trzeba zamówić tort, zaprosić gości, zarezerwować lokal lub przygotować imprezę u siebie. Można być tym zmęczonym, prawda? I można też pomarzyć, by ktoś inny zdjął z nas ten ciężar przygotowań, zgadza się?

Zatem nieprzypadkowo wybrałam się do Teatru Zagłębia w Sosnowcu na spektakl zatytułowany Prezent Urodzinowy w reżyserii Wojciecha Leśniaka (dziękuję za pomoc w wyborze, kochana podświadomości!). Już na wstępie zaczęłam zazdrościć głównemu bohaterowi, a zarazem solenizantowi, Bobowi, którego zagrał Tomasz Muszyński. Przyjaciel postanowił bowiem zorganizować mu w prezencie wieczór, zapewniając wszystko, co powinno Boba zadowolić – pokój hotelowy z opłaconą kolacją i panią do towarzystwa. Zbyt piękne, by było prawdziwe? Otóż to!

Przez przypadek Bob poznaje uroczą Kate (w tej roli Beata Deutschman), która w pomieszczeniu obok czeka na randkę w ciemno. Woląc spędzić z nią czas, solenizant knuje intrygę, by zająć miejsce jej adoratora – Dicka, granego przez Przemysława Kanię. Jednak prośba o pomoc skierowana do roztargnionego kelnera Tony’ego (kreacja reżysera Wojciecha Leśniaka), a nade wszystko zjawienie się żony Boba, Liz (rewelacyjny występ Agnieszki Bałagi-Okońskiej), komplikują sprawę…

Utrzymana w atmosferze farsy sztuka Prezent Urodzinowy przyciągnęła pełną salę widzów, co nie może dziwić w rzeczywistości dużej popularności przedstawień komediowych; mimo to powód takiej frekwencji wydaje się leżeć gdzie indziej – zarówno scenariusz, jak i gra aktorska były najzwyczajniej fantastyczne. Dość długi czas trwania spektaklu (bo ponad dwie godziny) minął niezauważalnie ze względu na zabawne zwroty akcji i oczekiwanie na kolejne wydarzenia. Choć łatwo można było odgadnąć dalszy ciąg sztuki, każda scena zaskakiwała dialogiem lub nowym pokazem umiejętności aktorskich. Artyści przykuwali szczególną uwagę do detali w komunikacji niewerbalnej, co dodatkowo podnosiło poziom absurdu sytuacji i śmiechu na widowni.

Pozostaję pod wrażeniem umiejętności artystycznych obsady sztuki, w szczególności Agnieszki Bałagi-Okońskiej, która doskonale odzwierciedliła graną przez siebie postać, dzięki czemu wywarła wrażenie autentycznej. Nie sposób nie pochwalić także Przemysława Kani oraz Wojciecha Leśniaka za udźwignięcie dość specyficznych ról. Natomiast w moim odczuciu gra Tomasza Muszyńskiego okraszona została zbyt dużą ilością ekspresji, jednak właśnie ona rozśmieszała niektórych widzów najbardziej.

Żeby nie było tak cukierkowo, muszę zganić scenarzystów za końcówkę przedstawienia, która wydała mi się niewiarygodna w porównaniu z poprzednimi wydarzeniami na scenie, a także za brak jakiejkolwiek głębszej puenty. Mimo wszystko, są to jedyne dostrzeżone przeze mnie minusy.

Zastanawiam się teraz, jaki był sens pisania tak długiej recenzji, skoro można streścić moją ocenę krótkim sformułowaniem – genialny spektakl. Widziałam już całkiem sporo fars, ale ta pozostaje jedną z moich ulubionych. Wiecie jednak, jak to jest z opinią – ma zupełnie subiektywny charakter. Więc aby wyrobić sobie zdanie, trzeba po prostu wybrać się samemu na Prezent Urodzinowy, do czego szczerze zachęcam.



Tekst: Katarzyna Smutek

Zdjęcia: Maciej Stobierski

Post dodany: 19 listopada 2019

Używając tej strony, zgadzasz się na zapisywanie ciasteczek na Twoim komputerze. Używamy ich, aby spersonalizować nasze usługi i poprawić Twoje doświadczenia.

Rozumiem, zamknij to okno