facebook

Wpisz wyszukiwaną frazę i zatwierdź, używając "ENTER"

Obiektywnie o muzyce

Czy wszystko jest kwestią gustu, a o gustach się nie dyskutuje? Czy można czegoś nie lubić, ale doceniać tego wartość, albo odwrotnie – mieć świadomość, że coś jest marne, tandetne, ale mimo wszystko to lubić? Czy muzyka obiektywnie po prostu “jest”, czy “jest jakaś”?

Rozmowy o muzyce tak jak rozmowy o filmach, książkach czy jedzeniu, zazwyczaj są rozmowami o preferencjach. Preferencjach, czyli bardzo indywidualnych odczuciach, a w konsekwencji – indywidualnych wyborach. Ktoś lubi słuchać jazzu, ktoś rapu, a ktoś muzyki alternatywnej. I bardzo dobrze – różnorodność ubogaca! Poza podziałem na zwolenników takich bądź innych gatunków muzycznych, dzielimy je mówiąc, że coś jest muzyką dobrą a coś słabą. Oczywiście w zależności od tego, czego sami lubimy słuchać. Czy poza tymi klasyfikacjami, które, chcąc nie chcąc, zawsze będą subiektywne, można arbitralnie stwierdzić, że jeden utwór, ba, może i cały gatunek muzyczny, jest obiektywnie dobry, wartościowy albo przeciwnie – słaby i mało lub całkiem bezwartościowy?

Muzyka pod lupą

Skoro chcemy sprawdzić, czy zbadanie muzyki pod kątem „bycia wartościową” jest w ogóle możliwe, musimy ustalić, czy są ku temu jakiekolwiek podstawy. Czy muzykę można potraktować jak każdą inną dziedzinę nauki, zebrać dane, wyznaczyć narzędzia badawcze, metodę, hipotezę, może wykonać eksperyment? A nawet jeśli mając to wszystko, można zbadać coś tak abstrakcyjnego jak wartość utworu? Pewnie szukając odpowiedzi, kierujecie myśli do zawodowych badaczy muzyki – muzykologów, teoretyków muzyki. I słusznie. Jednak nie o nich tu mowa. Oni też nie zajmują się, przynajmniej nie w sposób bezpośredni, badaniem wartości muzyki. Ale to nie zamyka tematu. Każdy użytkownik muzyki może być wyposażony w narzędzia, dzięki którym będzie w stanie odfiltrować muzykę dobrą od tej słabej. Krótka podróż przez teorię muzyki z pewnością ułatwi to zadanie.

Elementy dzieła muzycznego – budulec każdego utworu

Melodyka, rytmika, harmonia, agogika, dynamika, artykulacja i kolorystyka – znajomość tych siedmiu pojęć pomoże w zrozumieniu muzyki jako pewnej struktury. To naprawdę proste! Melodyka określa to, jakie dźwięki zostają wykorzystane w kompozycji. Dzięki rytmice wiemy, ile dźwięk trwa i jesteśmy w stanie uporządkować go w czasie. Harmonia dotyczy współbrzmień dźwięków. Najczęściej w utworach muzycznych słyszymy wiele głosów jednocześnie. To, jak brzmią akordy i w jaki sposób po sobie następują, regulują właśnie zasady harmoniczne. Agogika to inaczej tempo – może być wolne, umiarkowane, szybkie. Artykulacja określa to, jak wydobywany jest dźwięk, a dynamika jak głośno dźwięk brzmi. Dzięki kolorystyce możemy rozpoznać brzmienie poszczególnych instrumentów. Wiemy, że każdy instrument ma swoją indywidualną barwę, a ten sam utwór wykonany w wersji akustycznej i symfonicznej ma zupełnie inny wydźwięk. Do zbadania wartości utworu w zupełności wystarczy znajomość tych kilku elementów i aktywne słuchanie. Nie trzeba dodatkowych kompetencji, ukończonych uczelni muzycznych i godzin słuchania muzyki z notatnikiem w ręku. Jak zatem poradzić sobie z tym tematem i uczynić z rozmów o muzyce rzeczową dyskusję a nie wymianę opinii, choć i ta jest bardzo ważna? 

Muzyka wartościowa i bezwartościowa – obiektywizm w cenie

Dla zobrazowania mojej tezy o obiektywnej wartości muzyki wybrałam dwa przykłady – oba pozostające w nurcie muzyki rozrywkowej. Pierwszy, to muzyka disco polo, którą wielu gardzi, jeszcze więcej kołysze się do rytmu, kiedy ją słyszy, a mało kto wie, czy jest z nią  (jeśli w ogóle) coś nie tak. Drugi to, nie stojąca na przeciwległym biegunie muzyka klasyczna, choć to nią na co dzień się zajmuję, tylko, pozostając zgodnie z zapowiedzią w kręgu muzyki popularnej – twórczość Ralpha Kamińskiego. Nie bez powodu właśnie jego – otrzymał Paszport POLITYKI 2021 w kategorii Muzyka popularna oraz został laureatem Fryderyków 2022 w dwóch kategoriach (Artysta roku oraz Album roku piosenka poetycka i literacka) . A zatem do rzeczy!

Muzyka disco polo oparta jest na niewielu dźwiękach – zwrotka to jeden prosty schemat dźwiękowy, refren drugi i w zasadzie tyle – bardzo słabo rozbudowana melodyka. Jeśli chodzi o rytmikę i agogikę sami przyznajcie, ile razy, tańcząc do muzyki disco polo, na przykład na weselu, nawet nie zauważyliście, że jedna piosenka już się skończyła i trwa następna. Świadczy to o tym, że rytm i tempo nie tyle są bardzo jednostajne w ramach jednej piosenki, ale nawet w ramach wielu utworów są często łudząco podobne. Przykładem mogą być piosenki zespołu Akcent: „Przez twe oczy zielone”, „Przekorny los” i „Dziewczyna z klubu disco” – wszystkie spośród nich (i większość piosenek disco polo w ogóle) jest w tempie zbliżonym do 130 uderzeń na minutę, wszystkie w metrum parzystym. Harmonia piosenek disco polo jest niezwykle prosta, często oparta na trzech podstawowych funkcjach. W kwestii artykulacji, dynamiki i kolorystyki trudno powiedzieć cokolwiek – ważne, żeby było głośno, rytmicznie, z pierwszoplanowym rytmicznym basem i perkusją oraz charakterystycznymi dla disco polo melodiami na keyboardzie lub syntezatorze. Kolejny przykład? Proszę bardzo: Czadoman i jego „Ruda tańczy jak szalona”. Na pierwszy rzut oka zatem widać, że nie jest to muzyka wymagająca. Jest bardzo prosta, nie potrzeba skupienia ani żadnych kompetencji by być jej odbiorcą lub uczestnikiem. Również warstwa tekstowa, o której wcześniej nie wspomniałam, jest niewymagająca i raczej artystycznie… kiepska. Teksty zazwyczaj dotyczą tego samego – relacji damsko-męskich, wakacji, zabawy. Często są rubaszne i mają seksistowski charakter. Ktoś mógłby zarzucić, że przecież o to w tej muzyce chodzi – o zabawę, a nie kontemplację. Nie zmienia to jednak faktu, że jest to muzyka mierna, obiektywnie niemająca wartości. 

Drugi przykład to twórczość Ralpha Kamińskiego. Ten młody artysta czerpie z niezwykle wielu stylów. Choć tworzy muzykę rozrywkową, to korzysta z wielu gatunków: muzyki alternatywnej, sięga po rozwiązania charakterystyczne dla musicalu, muzyki poważnej i wielu innych. Jego muzyka jest niezwykle barwna – pełna zmian rytmicznych, kolorów w instrumentarium, charakterów – od lirycznego, pełnego melancholii po niezwykle energetyczny. W jego utworach zmienia się metrum i tempo, które podąża za warstwą liryczną. Do tekstów Ralph dostosowuje również barwę zarówno swojego głosu jak i całego instrumentarium – czasem bardzo oszczędnego, np. fortepian solo w piosence „Kocham”, po rozbudowaną elektronikę w „Kosmicznych Energiach”. Twórczość tego artysty złożona jest z detali – niuansów, które ozdabiają każdą z kompozycji. Ze względu na nieoczywistą i zmienną strukturę piosenek oraz często poetycki tekst, nie wystarczy jednokrotne wysłuchanie utworu, by go poznać. O elementach dzieła muzycznego w przypadku twórczości Ralpha Kamińskiego można powiedzieć znacznie więcej niż w przypadku muzyki disco polo. To właśnie złożoność i wielowarstwowość dowodzą tego, że jest to muzyka angażująca i wyzwalająca w odbiorcy najróżniejsze emocje, a nie tylko te związane z atawistycznymi zachowaniami, o których często w kontekście disco polo zgodnie mówią badacze.

Wartość muzyki jest ściśle związana z jej wewnętrzną różnorodnością, bogactwem i zmiennością: melodia ciekawa, rytm zróżnicowany, oparty nie na jednym prostym schemacie rytmicznym, a na kilku lub wielu. Harmonia bogatsza niż trzy podstawowe funkcje harmoniczne. Agogika odpowiednia do melodii i charakteru piosenki, a nie taka sama niezależnie od utworu i tego, co wewnątrz utworu się dzieje. Dynamika podobnie jak tempo – podążająca za innymi składnikami. I barwa – mój ulubiony element – taka, która koloruje cały utwór, minimalistyczna albo bogata, o ciekawie dobranym instrumentarium. 

Wartościowa i bezwartościowa muzyka, odbiorca zawsze wartościowy

Wyznaczając wartość muzyki można się poddać pokusie oceny wartości odbiorcy takiej muzyki. Po pierwsze, to, jakiej muzyki słuchamy nie świadczy o naszej wartości, a jedynie o guście muzycznym. Niektórzy mogą słuchać słabiej muzyki mając świadomość, że jest ona niskich lotów. Może ich odpręża, może przy niej potrafią się rozerwać, może to ich guilty pleasure. Z kolei słuchanie muzyki ambitnej (niekoniecznie mam tu na myśli Ralpha – on posłużył mi wyłącznie jako przykład) bez przekonania jest rzeczą absolutnie bez sensu. Warto pamiętać jednak, że gust można kształtować – lubimy proste rytmy i melodie, właśnie dlatego, że są proste. Łatwo wpadają w ucho, bez problemu rozumiemy, co dzieje się w strukturze muzycznej, nic nas nie zaskakuje. Jednak to nas nie rozwija – ani emocjonalnie, ani muzycznie. Warto wtedy wykonać krok naprzód w niepoznane dotąd muzyczne przestrzenie. 

Kto wie, dokąd nas to zaprowadzi?


Tekst: Kinga Richter

Post dodany: 15 lipca 2022

Tagi dla tego posta:

dzieło muzyczne   Gust   Kinga Richter   muzyka  

Używając tej strony, zgadzasz się na zapisywanie ciasteczek na Twoim komputerze. Używamy ich, aby spersonalizować nasze usługi i poprawić Twoje doświadczenia.

Rozumiem, zamknij to okno