facebook

Wpisz wyszukiwaną frazę i zatwierdź, używając "ENTER"

Niewinni czarodzieje – teatr życia nowoczesnego

Niewinnych czarodziejach Andrzej Wajda przedstawia obraz pokolenia, które nie chce wypełniać narzucanych mu obowiązków. Zamiast tego woli oddawać się przelotnym miłostkom i słuchać jazzu.

W 1960 r. Wajda był już reżyserem znanym i cenionym nie tylko w Polsce, ale i na świecie. W 1957 r. jego Kanał zdobył ex aequo z Siódmą Pieczęcią nagrodę specjalną jury na festiwalu w Cannes (tzw. Srebrną Palmę), a powstały później Popiół i diament niemal z miejsca przeszedł do klasyki rodzimej kinematografii, trafiając przy tym także do serc zagranicznych widzów, takich jak Martin Scorsese, który do dziś uważa Popiół i diament za jedno ze swoich ulubionych dzieł. Twórczość Wajdy cieszyła się zatem dużą estymą, jednak on sam coraz mocniej zaczął zdawać sobie sprawę, że tak charakterystyczna dla początków jego kariery formuła kina rozliczającego się z wojenną przeszłością, nieuchronnie ulega wypaleniu. Nowa publiczność oczekiwała filmów, które opowiedzą o współczesnych problemach i współczesnych ludziach. Wajda odpowiedział więc na to zapotrzebowanie i nakręcił Niewinnych czarodziejów – utrzymany w rytmie jazzu portret młodego pokolenia, które zamiast w pocie czoła budować socjalizm, woli spędzać czas na beztroskiej zabawie. 

W świecie masek

Bohaterem filmu jest grany przez Tadeusza Łomnickiego lekarz Bazyli, który w wolnych chwilach gra w zespole jazzowym i flirtuje z kolejnymi nowo poznanymi kobietami. Wierność nie jest jego mocną stroną – Bazyli nie przywiązuje się do żadnej z wybranek i jak diabeł święconej wody unika stałych związków. Ale pewnego dnia jego życie się zmienia. W modnym warszawskim klubie poznaje Pelagię (w tej roli Krystyna Stypułkowska) i spędza z nią całą noc. W jej trakcie nieznajomi prowadzą swoistą grę pozorów. Z jednej strony próbują się lepiej poznać, z drugiej – skutecznie ukrywają swoje prawdziwe uczucia. 

Bardzo ważne w filmie Wajdy wydają się dialogi, które pozwalają lepiej poznać nie tylko głównych bohaterów, ale także klimat obyczajowy początku lat 60. Rozmowy Bazylego i Pelagii stanowią osobliwą mieszankę żartu, ironii i teatralnego patetyzmu. Ostatnia z tych cech od początku była przedmiotem krytyki, także ze strony znajomych reżysera. Oto wypowiedź Zofii Komedowej-Trzcińskiej (żony autora muzyki do Niewinnych czarodziejów, nieodżałowanego Krzysztofa Komedy): ,,Nie lubię filmu Niewinni czarodzieje. Jest nieprawdziwy, przede wszystkim przez dialogi. Napisał je Jerzy Andrzejewski, który był kierownikiem literackim zespołu filmowego, w którym kręcono film (…). Dialogi są sztuczne. Nadęte jakimś pseudopoetyckim patosem. Nigdy nie mówiliśmy takim językiem. Byliśmy naturalnie szczerzy i prości. Jak jazz, o ile się go rozumie’’. 

Właściwie można by się z tym zarzutem zgodzić, jednak z pewnym zastrzeżeniem. Owa nienaturalność mogła być wynikiem zarówno błędów pisarskich Andrzejewskiego, jak i celowego działania mającego ukazać fałsz rządzący światem młodych. Tak naprawdę bowiem język, którym posługują się bohaterowie, służy do maskowania rodzącego się między nimi uczucia. Taką samą funkcję pełni też ironia, która zawsze jest przecież tylko fasadą skrywającą to, co prawdziwe. Tytułowi niewinni czarodzieje byliby zatem ludźmi niepotrafiącymi (a może niechcącymi?) przyznać, że oto w ich sercach pojawiła się prawdziwa miłość. 

Językowa maskarada to zresztą nie jedyny przejaw teatralizacji świata przedstawionego. Wajda nieustannie mruga do widza okiem, mówiąc: ,,Zobacz, to, co widzisz, to przecież tylko fikcja’’. Przykłady łatwo jest mnożyć: plakat Niewinnych czarodziejów pojawiający się w początkowej scenie, aktorzy sugestywnie zerkający w kamerę czy Bazyli, który po nocy spędzonej z Pelagią mówi, że ,,sztuka została odegrana’’. Do tego imiona bohaterów – najprawdopodobniej zmyślone, by ukryć własną tożsamość. Jaką rolę pełnią te wszystkie zabiegi? Jak sądzę, reżyser zdaje się nimi sugerować, że taki jest właśnie współczesny mu świat: pełen fałszu i ukrytych intencji. Świat masek, w którym zakochani – niczym aktorzy w teatralnym spektaklu – odgrywają swoje role. 

Jazzujący hedoniści 

Niewinnych czarodziejach Wajda przedstawił obraz pokolenia, które prawdopodobnie pamięta wojnę, lecz dziś już do niej nie wraca – nie znajdziemy tutaj ani słowa o tragicznych wspomnieniach, nieprzepracowanych traumach. Jest za to dużo zabawy, uśmiechu i beztroski. Bohaterowie całymi dniami jeżdżą na skuterach lub grają jazz, który w tamtym czasie był jednoznacznym synonimem wolności. Odrzucają też zobowiązania, jakie próbował narzucić im ustrój komunistyczny. Bazyli i jego przyjaciele są w zasadzie przeciwieństwem wzorowego ZMP-owca, nie starają się – mówiąc słowami późniejszego I sekretarza Edwarda Gierka – ,,aby Polska rosła w siłę, a ludzie żyli dostatniej’’. Wręcz przeciwnie, naigrywają się z narzucanych im obowiązków, czego najlepszym przykładem jest symboliczna scena tańca na tle Pałacu Kultury i Nauki.

To zerwanie z socjalistycznym ideałem człowieka najbardziej zauważalne jest na poziomie pryncypiów. Młodzi w tym filmie wyznają już zupełnie inne wartości niż ich poprzednicy – Bazyli na pytanie o to, co najbardziej obchodzi go w życiu, odpowiada: ,,Wygodne buty, dobre papierosy’’. Czy jest materialistą? Być może. Wydaje się jednak, że bohaterowie Niewinnych czarodziejów to przede wszystkim hedoniści i indywidualiści, pozbawieni złudzeń dotyczących natury systemu i świata, w którym przyszło im żyć. 

I chociaż po tym, co dotychczas napisałem, można by pomyśleć, że Wajda w Niewinnych czarodziejach przybiera szaty grożącego palcem moralisty, to jednak wcale tak nie jest. Reżyser nie tylko nie ocenia swoich bohaterów, ale przedstawia ich z dużą dozą ciepła i sympatii. Nie spodobało się to wielu partyjnym krytykom, jak np. Januszowi Wilhelmiemu, który w Trybunie Ludu alarmował: ,,Dla niejednego widza, zwłaszcza młodego, zawarta w filmie próba krytyki będzie zgoła niedostrzegalna. Znacznie bardziej atrakcyjny wyda mu się ów wzorzec łatwego życia i użycia, tak ponętnie przez realizatorów wyeksponowany. A to można już ujmować w kategorie społecznej szkodliwości’’. 

Rację wydaje się mieć Andrzej ,,Idon’’ Wojciechowski, który pisał, że podobne głosy krytyczne skupione były bardziej na zdyskredytowaniu przedstawionego w filmie środowiska niż wskazaniu konkretnych niedociągnięć artystycznych. Nie oznacza to jednak, że Niewinni czarodzieje oglądani po latach sprawiają wrażenie dzieła bez skazy. Łatwo można im zarzucić inne wady – choćby wspomnianą już pretensjonalność – ale nie sposób obrazowi Wajdy odmówić pewnego uroku. Film ten zdaje się zyskiwać szczególnie gdy pod uwagę weźmiemy kontekst tamtych lat – czasów często określanych mianem peerelowskiej szarzyzny. Na jej tle Pelagia, Bazyli i grupka jego przyjaciół jawią się jako kolorowe ptaki, których nie sposób nie lubić. 

Źródła:

B. Michalak: Wajda. Kronika wypadków filmowych;

T. Lubelski: Historia kina polskiego. Twórcy, filmy, konteksty.

Tekst: Adam Pęczek

Post dodany: 29 października 2021

Tagi dla tego posta:

Adam Pęczek   Andrzej Wajda   film   Niewinni czarodzieje  

Używając tej strony, zgadzasz się na zapisywanie ciasteczek na Twoim komputerze. Używamy ich, aby spersonalizować nasze usługi i poprawić Twoje doświadczenia.

Rozumiem, zamknij to okno