facebook

Wpisz wyszukiwaną frazę i zatwierdź, używając "ENTER"

Maya Krav – nowa nadzieja muzyki elektronicznej

Wygrana konkursu Stage4YOU, support Sanah czy występ na Juwenaliach Warszawskich to tylko niektóre z osiągnięć młodej artystki. Maya Krav to pochodząca ze Śląska autorka i producentka muzyki elektronicznej. Jej debiutancki utwór Deep&High ma już kilka tysięcy odtworzeń w serwisie Spotify, a na Instagramie z każdym dniem przybywa jej nowych fanów. Z Mayą Krav rozmawiałam o tym, co było najważniejsze w jej drodze na muzyczną scenę.

AP: Który utwór ma dla Ciebie największe znaczenie? 

Maya Krav: Wiele utworów jest ważnych w moim życiu i nie potrafię wybrać tylko jednego z nich. Jeśli chodzi o piosenkę, którą stworzyłam oraz gram na żywo, jest to zdecydowanie Deep&High, będący pierwszym wydanym przeze mnie singlem. Myślę, że właśnie to ma duży wpływ na jego znaczenie dla mnie. W końcu, to od niego zaczęłam powoli docierać do ludzi słuchających tego typu muzyki. Co więcej, to dzięki niemu dostałam się do programu Stage4YOU, który szczęśliwie wygrałam (nadal to do mnie nie dotarło). Zauważyłam też, że podczas koncertów Deep&High ma największą moc pod względem pozytywnej energii. Daje mi niesamowite poczucie na scenie, że to jest miejsce, na którym mam być w życiu. Wówczas odczuwam wielką euforię, szczęście.

Natomiast, mówiąc o utworze spoza mojej twórczości, to do głowy przychodzi mi Midnight Sky Miley Cyrus. Przypomina mi o osobach, które są ważne w moim życiu. Słuchając go widzę moją mamę sprzątającą dom w sobotę po południu, bo zawsze w tle sobie to puszczała w czasie największego hype’u na ten utwór. Widzę moich przyjaciół z Organizacji Studenckiej podczas najlepszego wyjazdu na jakim byłam, przyjaciół z dzieciństwa oraz osobę, którą kocham. Ta piosenka jest dla mnie niezwykle sentymentalna i zawsze, gdy jej słucham, odczuwam błogi spokój.

Co Cię ukształtowało jako artystkę?

Miało na to wpływ naprawdę tak wiele czynników, że aby wybrać parę z nich muszę głęboko wejść w swoją przeszłość. Na pewno moi rodzice, którzy zawsze wspierali mnie w tym, co robiłam i nigdy mi nie podcinali skrzydeł, a wręcz przeciwnie – chcieli, abym się rozwijała w tym, co kocham najbardziej. Tak naprawdę też bardzo mnie cisnęli, abym się nie poddawała, gdy miałam chwile zwątpienia lub w podstawówce, gdy zbuntowałam się przeciw całemu światu. Był też mój kuzyn Michał, który już od ponad 20 lat jest dla mnie jak brat. Poszerzył moje horyzonty muzyczne z bańki rockowej do braku jakichkolwiek granic gatunkowych, za co jestem mu ogromnie wdzięczna. Nie można też zaprzeczyć temu, że znaczący wpływ mogło mieć otoczenie ludzi, dlatego uważam, że miałam szczęście, trafiając na grono, które pomaga mi piąć się w górę i mnie wspiera. Zwłaszcza teraz takie mam, a z każdym nowym muzycznym projektem poznaję coraz więcej osób, kształtujących mnie w przeróżnych kierunkach, nie tylko stricte electro.

Jak opisałabyś swoją twórczość? Jaka jest, jakie może wywoływać emocje?

Zależnie od piosenki, staram się, aby wzbudzała emocje podobne do tych, jakie ja odczuwam. Tak jest w przypadku wcześniej wspomnianego Deep&High, podczas którego rozpiera mnie megapozytywna energia. Chciałabym, aby moje utwory dawały poczucie zapomnienia o problemach. Ogólnie uważam, że taka jest rola muzyki. Tak było w przypadku wydanego w kwietniu TIME’S UP, który odnosił się do aktualnej sytuacji politycznej w Polsce, jednak sama piosenka z teledyskiem miała przynosić możliwość oderwania się od szarej rzeczywistości.

Czym jest dla Ciebie sukces?

Jest to bardzo szerokie, subiektywne pojęcie. Dla kogoś sukcesem może być adopcja jamnika, dla innej osoby wygranie w totka, a ktoś inny kupi sobie pyszną pizzę i będzie to dla niego sukces tygodnia (do tego typu wliczam się też ja). Sukcesem jest dla mnie każdy zagrany, jak i umówiony na przyszłość koncert, bo to kolejny cenny kontakt, czy współpraca, która może się udać. Natomiast patrząc na całość mojego obecnego życia, to nieopisanym sukcesem jest fakt, iż zostałam dostrzeżona i doceniona przez branżę muzyczną. W tym znaczeniu sukces dla mnie to poczucie spełnienia.

Co daje Ci największą satysfakcję?

Gdy po stworzeniu utworu, odsłucham go i naprawdę mi się podoba. To jest dopiero satysfakcja! A już pochwała od kogoś bliskiego po prostu robi mi dzień. Albo wieczór, bo najczęściej tworzę po nocach. Dużo satysfakcji czerpię też, kiedy po moim koncercie ludzie podchodzą do mnie i zadają różne pytania. Bardzo to lubię.

Co jest najtrudniejsze w byciu artystką?

Dotarcie do szerokiej publiki i coraz nowszych słuchaczy. Wbrew pozorom nie jest to proste, aby się wybić, zainteresować odbiorców by słuchali moich utworów i przychodzili na koncerty. Trzeba poświęcić na to naprawdę dużo czasu albo nawet stworzyć pewien plan marketingowy, aby wszystko się udało.

Co jest dla Ciebie największą inspiracją?

Zdecydowanie moja mama, którą obserwuję od najmłodszych lat jak radzi sobie w życiu, jaką jest osobą, jak dąży do swoich celów. Pokazała mi, że nie ma rzeczy niemożliwych. Wystarczy po prostu mocno w nie wierzyć, nakierować swoje myślenie na inne tory, a przede wszystkim walczyć o to, czego się pragnie. Bez niej nie udałoby mi się osiągnąć tego, co teraz mam.

Jakie masz plany na najbliższe miesiące?

Mam już nagrany singiel, który zamierzam wydać jeszcze tej jesieni, z tyłu głowy planuję swoją EP-kę, a co na niej będzie to jeszcze nie zdradzę. (śmiech) A, no i wiadomo – koncerty!

Jak się relaksujesz?

Wyjściem z kimś bliskim na pizzę wieczorem, spacerem z pieskiem w ciepły letni wieczór, a na co dzień do szczęścia wystarczy mi dobra kawusia i czekolada w kuchni, kiedy w tle leci chillowa playlista.

Czy zawsze chciałaś zostać muzykiem?

Oj tak, zdecydowanie! Od podstawówki mówiłam sobie „zostanę gitarzystką” i rzeczywiście, ta gitara towarzyszy mi do teraz. Nie wyobrażam sobie, aby było inaczej, pomimo, że na scenie otaczam się przeważnie syntezatorami. Chcę być związana z muzyką przez całe swoje życie i w żadnym wypadku nie biorę pod uwagę opcji, że mogłoby mi się nie udać.

Jak wrażenia po koncercie na Juwenaliach Warszawskich?

Było deszczowo, ale bardzo przyjemnie. To były moje drugie juwenalia na jakich grałam, a także drugi koncert w Warszawie, nie wliczając krótkich setów w ramach Stage4YOU. Sztos mi się grało, a sama ekipa, która to organizuje też jest niesamowita i zawsze miło mi się z nią pracuje. Miałam okazję pierwszy raz poznać osoby na backstage’u, więc ogółem – było mega!


Tekst: Anna Porada
Zdjęcie: Nina Rekosz

Post dodany: 12 października 2021

Tagi dla tego posta:

Anna Porada   artysta   Deep&High   Maya Krav   muzyka   muzyka elektroniczna   Śląsk   wywiad  

Używając tej strony, zgadzasz się na zapisywanie ciasteczek na Twoim komputerze. Używamy ich, aby spersonalizować nasze usługi i poprawić Twoje doświadczenia.

Rozumiem, zamknij to okno