facebook

Wpisz wyszukiwaną frazę i zatwierdź, używając "ENTER"

Kajś, czyli o Śląsku raz jeszcze

Samo wypowiedzenie nazwy „Śląsk” natychmiastowo wywołuje skojarzenia. To nie jest kraina geograficzna, która pozostaje niedookreślona czy skrywa się anonimowo na mapie. To ostro zarysowane obrazy kopalń, węgla, hałd, familoków, Barbórki i klusek. Emocje wywołane są różne, bo od sentymentu, rozczulenia wyjątkowością, zniesmaczenia biesiadnymi szlagierami po nieufność bazującą na wyciszanej historii i wrogość podsycaną doniesieniami o ruchach autonomicznych. Śląsk nie jest nijaki, ma swoją osobowość i charakter, które są złożone.

Formowany ukształtowaniem terenu, zmianami granic na przestrzeni setek lat, powracającymi pytaniami o jednoznaczną odpowiedź o swojej przynależność i równoczesne zdławianie każdej próby dyskusji i analizy, eksploatowanie, infantylizowanie i na końcu nieustannie pozostawianie samemu sobie. Jaka jest więc historia Śląska i jego przynależności, jaka jest tożsamość Ślązaków? Autor zabiera nas w podróż tramwajami po miastach metropolii, opowiada historię swojej rodziny i zbiera wypowiedzi śląskich działaczy, aby jak najwierniej oddać złożony chór głosów, z których mnogości i niepowtarzalności skomponowana jest narracja samego Śląska o sobie.

Nagrodę Nike 2021 zdobywa reportaż Kajś, opowieść o Górnym Śląsku. Natychmiastowo znikają nakłady, a informacją o dostawie dodruku chwalą się księgarnie w mediach społecznościowych oraz oknach wystawowych. Śląsk nieustannie przykuwający uwagę poprzez wypowiedzi polityków czy pisarzy i celebrytów ponownie króluje w nagłówkach. Autorowi wcześniejszego reportażu Królowie strzelców. Piłka w cieniu imperium Zbigniewowi Rokicie udało się teraz zdobyć prestiżowe nagrody i zyskać uznanie. Jaka jest jego recepta na sukces? Czy sam nośny temat historii i tożsamości Śląska wydany w znanej serii Sulina wydawnictwa Czarne jest kluczem do odpowiedzi?

Moim zdaniem Rokicie udało się fascynującą, choć wymagającą i szorstką historię słynnego regionu przekazać we wciągającej formie, co jest ogromną zasługą wyrazistego stylu i mądrze zaplanowanej całości warsztatowej. Kajś przykuwa uwagę czytelnika, oplata swoją historią i nie pozwala na oderwanie się od lektury, a przecież znaczną część objętości zajmują detale historyczne i geograficzne. Tylko wprawiony pisarz potrafi utrzymać tak zręcznie skupienie czytelnika i to w dodatku różnorodnego, co możemy stwierdzić, analizując rewelacyjną sprzedaż nakładu. To nie jest zawężona grupa entuzjastów historii i samych Ślązaków, tylko rzesze czytelników o różnorodnych preferencjach i sposobach czytania. Tym mocniej należy docenić wyczucie autora o wyborze cieszącego się popularnością w Polsce gatunku reportażu w połączeniu z historią rodzinną, swoistym śledztwem, plastycznymi opisami podróży oraz zbiorem wywiadów ze Ślązakami. Ta reportażowa mozaika urozmaica lekturę i angażuje czytelnika w poznawanie zawiłych losów śląskiej ziemi.

Kajś utrzymuje uwagę czytelnika nie tylko zręcznym warsztatem i operowaniem napięciem, koncentracją, ale jest to też lektura wręcz przepełniona emocjami. Już sam narrator nie jest zdystansowanym, za wszelką cenę obiektywnym reportażystą, ale osobiście poszukującym odpowiedzi o swoje poczucie przynależności, związek z historią i regionem Gliwiczaninem. Otwarcie na swoim przykładzie opisuje początkową obojętność na śląską tożsamość spowodowaną jej mniejszą atrakcyjnością w stosunku do propagowanego kresowego sentymentalizmu w szkole.

„Tożsamość lwowska, ten cały kresymentalizm, to była tożsamość pierońsko prosta, z gotową instrukcją obsługi. Używać jej uczono mnie w filmach, w książkach, w szkole pisałem kartkówki z Kresów, które tłumaczyli mi Mickiewicz, Miłosz, Sienkiewicz, a nikt nie opowiadał mi przecież najbliższego Górnego Śląska. Przedwojenny Lwów był dla mnie czymś namacalnym, oglądałem go na fotografiach, a zdjęć starych Gliwic nie znałem”.

Równolegle z zagłębianiem się w niuanse historyczne, wysłuchując różnorodnych narracji o Śląsku i szukając ich cech wspólnych, poznajemy drogę autora w jego własnym procesie odkrywania swojej tożsamości i sprawia to, że książka staje się jeszcze bardziej autentyczna. Przeczytamy tu o wspomnieniach tak charakterystycznych jak paczki z czekoladami i ubraniami od rodziny z Rajchu czy oglądanie niemieckojęzycznej kablówki, aby znać wcześniejszy odcinek serialu.

Śląsk zróżnicowany
„W 1939 roku Ślązacy znowu spotykają się w jednym kraju, ale dwudziestoletni chłopcy z obu stron dotychczasowego kordonu różnią się od siebie. Jedni są wychowani przez galicyjskich nauczycieli w Polsce sanacyjnej, związani z państwem polskim, drudzy przez nauczycieli niemieckich w Niemczech, indoktrynowani w nazistowskiej szkole, Jungvolku czy Hitlerjugend. Jedni mogą już nie znać niemieckiego, drudzy – śląskiego. Ale linia podziału przebiega nie tylko między nimi; wiele dzieli ich też od ich własnych ojców”.

Sukces Kajś tkwi w ukazaniu swoistego głównego bohatera czyli… Śląska. Nieoczywistego, niepozwalającego na zaszufladkowanie oraz pełnego podziałów. Autor ukazując wewnętrzne dychotomie uświadamia czytelnikowi, że nie można dookreślić Śląska w sposób jednoznaczny, jak marzyły następujące po sobie imperia i rządy polityczne. Rozdrobniony na księstwa w średniowieczu, podzielony między trzech zaborców Rzeczpospolitej granicami zakreślanymi i zmienianymi przez wojny światowe nie może być jednorodny do klasyfikacji, zwłaszcza ukazując jeszcze jego podział na linii wieś-miasto i wewnętrzne granice ukształtowania geograficznego, a nawet podziały kibicowskie, których opis skądinąd jest wspaniałym popisem stylu oraz celnego humoru i spostrzegawczości pisarza. Ta mnogość czynników kształtujących, ich nietrwałość i zmienność wpłynęły na niepowtarzalność oraz piękno Śląska, ale też stały się jego przekleństwem i źródłem nieufnego traktowania zarówno przez władze polskie, jak i niemieckie. Niejednoznaczność Śląska podkreślają też dzieła kultury przywołane przez autora: kinematograficzna spuścizna Kutza oraz Cholonek Janoscha. O pierwszym pisze: „Kutz tworzy mitologię Górnego Śląska, jest dziejotwórcą. Kutzowski Ślązak musi być robotnikiem, mieszkać wśród hałd i kominów, marzyć o Polsce, musi walczyć z niemieckim okupantem i być nieskazitelny (…)”. O drugim zaś : „Odmalowaną przez Janoscha komiczną rzeczywistość niemieckiego Hindenburga wypełniają nie waleczni powstańcy, ale pluskwy wygrzebujące się z kałuż sznapsa i obłe biusty rozlewające się po parapetach brudnych od węglowego pyłu”. Zestawiając ich, zapisuje: „Kutz obserwuje Ślązaków w przełomowych historycznych momentach, Eckert- gdy ejakulują po kątach. Ci dwaj przesadzacze i mitotwórcy miło się ze sobą rymują, jeden wyolbrzymia górnośląską wielkość, drugi małość, obaj się mylą i obaj mają rację”.

Poszukiwanie tożsamości przez autora to przeszukiwanie szuflad w nadziei odnalezienia zdjęć lub, co najlepsze, dokumentów, które rzucą nowe światło na własne rodzinne dziedzictwo. To wyłuskiwanie wspomnień od najstarszych nestorów rodzinnych, starzejących się sąsiadów oraz rozmowy z historykami regionu i innymi poszukiwaczami amatorami. Autor zbiera wypowiedzi działaczy Autonomii Śląskiej, pisarzy i naukowców (w tym naszego Uniwersytetu Śląskiego) prezentujących własne poglądy na śląskość oraz, co najważniejsze, proponujących własne wizje na jej dalszą przyszłość. Po wnikliwym ukazaniu wpływu historii na kształtowanie się biografii rodzinnych i postrzeganie regionu przez resztę kraju, miłą odmianą jest to przyjrzenie się współczesności. Jest to udane zestawienie zróżnicowanej, wyrazistej i wielowymiarowej tożsamości Ślązaka ze współczesnymi mieszkańcami Silesii i podejmowanymi przez nich działaniami. Autor ponownie zanurza czytelnika w mnogość perspektyw i zebranych przez siebie informacji prezentując przegląd rozmaitych inicjatyw i projektów podejmujących się na nowo tematyki śląskiej. Przedstawia rozkwit godki i tłumaczeń literatury na śląskojęzyczne wersje, współtworzenie słowników czy spektakli oraz rozkwit zespołów. Znajduje się nawet opis zaludniającej się lokalami ulicy Mariackiej oraz powstanie nowoczesnych centrów kultury jak Muzeum Śląskie. Jest to ożywiony, energiczny opis, ale też pełen rezerwy przed przedwczesnym zachwytem oraz obawa nad trwaniem głębokiej i świadomej śląskiej tożsamości, przed którą wciąż wiele wyzwań.

Emocje skryte w lekturze
Najgłębsze emocje wywołuje lektura fragmentów przytaczających opowiadane tylko w tajemnicy historie o bliskich, którzy polegli na froncie wschodnim czy w powojennym obozie w Zgodzie, wywłaszczeniach z domów i zmienianych zapisach nazwisk, niszczonych nagrobkach. Autor nie traktuje powierzchownie tematów trudnych, ale opowiada o nich z odpowiednim zaangażowaniem, kreśląc ramy historyczne i przede wszystkim oddając głos samym doświadczonym. Opisuje przerażającą historię obozu w Zgodzie i jego komendanta Salomona Morela, doświadczonego przez Holokaust Żyda, który: „Gnębiony z dnia na dzień stał się gnębicielem”. Historię przemilczaną, tuszowaną i nieustannie nieprzepracowaną przez kładącą się krwawym cieniem na relacjach państwa i lokalnej społeczności śląskiej. Historie o „dziadku z Wehrmachtu” zostają nazwane głośno i opowiedziane na tle historii prawdziwych losów dzięki czemu przesłaniają swój wstydliwo-oskarżycielski charakter i nabierają podmiotowości. W całym wirze historii i narracji o historii ukazane zostają też losy uniwersalne dla wszystkich rodzin bez podziału na mundur, czyli przejmujące losy wdów zmuszonych do zaopiekowania się samotnie rodziną i majątkiem oraz sierot, które tracą ojców i czekają na nich latami z nadzieją na odnalezienie żywych lub martwych.

Podsumowując, Kajś to książka w pełni zasługująca na nagrody i swój sukces. Prezentująca złożoną i drobiazgowo przygotowaną narrację o skomplikowanym regionie. Napisana jest dodatkowo w sposób zaplanowany, płynny w czytaniu i interesujący. Po jej lekturze czytelnik zdobywa ogrom wiedzy, ale też świadomość niejednoznaczności Śląska i jego wyjątkowości skrytej w skutkach zawiłej historii. Rozszerza ona perspektywę i zachwyca swoim rozmachem, ale też wrażliwością na różnorodność głosów samych Ślązaków. Ta lektura zapada w pamięć i pozostaje z czytelnikiem. Marzę, aby powstawało więcej reportaży na tak wysokim poziomie warsztatu i zaangażowania, gdyż potrzebne jest kształtowanie wrażliwości na różnorodne perspektywy i poznawanie wielu historii. Zwłaszcza w świecie narastających ponownie podziałów.


Tekst: Aleksandra Krupa

Post dodany: 17 marca 2022

Tagi dla tego posta:

Aleksandra Krupa   Kajś   Nagroda Nike   opowieść   Śląsk   Zbigniew Rokita  

Używając tej strony, zgadzasz się na zapisywanie ciasteczek na Twoim komputerze. Używamy ich, aby spersonalizować nasze usługi i poprawić Twoje doświadczenia.

Rozumiem, zamknij to okno