facebook

Wpisz wyszukiwaną frazę i zatwierdź, używając "ENTER"

Felieton #2

Wyobraź sobie siebie za kilkanaście lat, jak siedzisz na fotelu z kubkiem gorącej kawy, a za oknem roztacza się jesienny mrok. Wspominasz sobie wtedy najpiękniejsze chwile swojego życia, aby ogrzać się w ten chłodny wieczór. I nagle uświadamiasz sobie, że tak naprawdę niewiele takich momentów pamiętasz. Powodem tego nie jest Twoja kiepska pamięć, ale to, że nie potrafiłeś ich tak naprawdę przeżyć, albo było ich aż tak mało. Przeżyłeś tyle lat, a nic z nich nie pozostało. 

Przyczyniło się do tego to jak skonstruowany jest współczesny świat. Ludzie młodzi, piękni, dwudziestoletni, do których grona sama się zaliczam, żyją w świecie rządzonym przez technologię. Staliśmy się od niej zależni. Na pierwszym miejscu stanęło kreowanie swojego wizerunku w nowym lepszym świecie, jakim są social media. Priorytetem jest, aby jak najlepiej wypaść w sieci. Zaczynamy czuć się nikim, gdy mamy niewielu znajomych na Facebooku, mało „polubień” pod zdjęciami i zaledwie kilku obserwujących na Instagramie. Zastanawiamy się wtedy, co z nami nie taki i dochodzimy do wniosku, że coś musimy zrobić z naszym życiem. Każdą chwilę chcemy uwiecznić, aby mieć, czym się pochwalić, oznaczyć się w jak najpopularniejszych miejscach, aby inni zazdrościli, że tam bywamy. Jadąc na koncert wielkiej gwiazdy musimy zrobić dużo snapów i wysłać do wszystkich, niech każdy wie, że nas stać na dobrą zabawę.

I w tej całej pogoni za akceptacją przez społeczność internetową zapominamy, czym jest prawdziwy świat. Zapominamy o tym, że życie należy przeżyć wszystkimi zmysłami, bo w naszej pamięci zostaje tylko to, co wywołało w nas silne emocje. Boimy się swoim uczuć, dlatego wtaczamy w swój organizm chemię w postaci najróżniejszych używek, bo wydaję się nam, że tak łatwiej zmierzyć się ze światem. Najlepszymi imprezami stają się te, z których nie pamiętamy nic. To współczesna definicja udanej zabawy. Choć prawdziwa frajda jest wtedy, gdy jesteśmy szczęśliwi, bo pochłaniamy teraźniejszość garściami. Nie przejmujemy się tym, co było i będzie, ale w pełni czerpiemy z tego, co jest. Nie zastanawiamy się nad tym, czy zrobiliśmy wystarczająco dużo zdjęć, aby zrobiło to wrażenie na kimś, kogo tak naprawdę nie znamy, a w znajomych znalazł się tylko przypadkiem.

Życie jest prawdziwe, gdy oddychamy pełną piersią i nie ma sposobu, aby uchwycić wyjątkowość tej chwili, bo ona jest w nas, jest tym, co właśnie odczuwamy. Można przeżyć wiele lat i nic z nich nie zapamiętać, albo przeżyć tydzień lub chociaż jeden dzień tworząc masę wspomnień, które pozostaną na zawsze i będą tymi najlepszymi. To od nas zależy, czy pozostaniemy skupieni na imponowaniu innym w Internecie, czy zaczniemy przeżywać życie tak, aby mieć, co wspominać. Zaślepieni budowaniem siebie w oczach innych nie myślimy o tym, że nasze życie to tak naprawdę te chwilę, które zapierają nam oddech w piersi i są wyjątkowe oraz ważne dla nas; wywierają w nas silne wrażenia i imponują. Nie muszą wywoływać tego samego efektu u innych. Gdy to wszystko dobiega końca nie ma już znaczenia, jak obcy ludzie postrzegali nasze życie, czy nam go zazdrościli. Liczy się to, jakie ono było dla nas, czy je przeżyliśmy, a nie przetrwaliśmy.

 

Autorka tekstu: Weronika Suchoń

Post dodany: 13 listopada 2016

Tagi dla tego posta:

facebook   felieton   instagram   internet   snapchat   social-media  

Używając tej strony, zgadzasz się na zapisywanie ciasteczek na Twoim komputerze. Używamy ich, aby spersonalizować nasze usługi i poprawić Twoje doświadczenia.

Rozumiem, zamknij to okno