facebook

Wpisz wyszukiwaną frazę i zatwierdź, używając "ENTER"

Bareizm kiedyś i dziś. Czy filmy i seriale z PRL-u są lepsze od współczesnych produkcji?

Słowo bareizm stworzone od nazwiska reżysera kultowych polskich komedii Stanisława Barei opisuje specyficzny rodzaj humoru sytuacyjnego, nacechowanego ironią i aluzją. Współczesne Polskie produkcje coraz rzadziej sięgają po taki rodzaj humoru. Aby spróbować odpowiedzieć na pytanie zawarte w tytule myślę, że należy dokonać porównania twórczości minionej epoki i dzieł współczesnych. Przypomnę więc niektóre filmy i seriale z lat 70. i 80. oraz porównam je z ich kontynuacjami po latach.

Miś na skalę naszych możliwości

Wszyscy chyba kojarzymy kultową komedie Stanisława Barei Miś (1980). Akcja osadzona jest w czasach głębokiego komunizmu oraz ma na celu ośmieszenie ówczesnej władzy i rzeczywistości. Nie jest to jednak robione w sposób jawny, tylko inteligentnie ukryty. Każda scena, dialog czy postać, ma drugie dno. Oglądając ten film, trzeba – wbrew pozorom – wykazać się inteligencją, żeby go  w pełni zrozumieć. Współczesne Polskie produkcje z reguły nie wymagają od widza, aż takiego poświęcenia. Ukazują wszystko w sposób jawny, nieskomplikowany i niestety coraz częściej ordynarny. Idąc do kina na polski film, często jesteśmy zwolnieni z myślenia. Twórcom wystarczy, że kupimy bilet, popcorn, usiądziemy w fotelu i po dwóch godzinach wyjdziemy. Oczywiście nie można wrzucać wszystkich do jednego worka. Zdarzają się jeszcze dobre krajowe produkcje i w nich cała nadzieja. W podobny sposób jak filmy były tworzone seriale. Posiadały kilka lub kilkanaście odcinków i konkretną fabułę. Warto tu przywołać choćby takie tytuły jak: Czterdziestolatek (reż. Jerzy Gruza, 1974–1977), Alternatywy 4 (reż. Stanisław Bareja, 1983), Dom (reż. Jan Łomnicki, Marcin Łomnicki, 1980–2000). Moim zdaniem, ich magia i „nieznudzalność” polega na tym, iż akcja skoncentrowana jest na jednym bohaterze lub rodzinie. Były też inaczej kręcone – wolniej i dokładniej. A dzisiaj? Obecnie prawie każdy serial codzienny, liczy sobie co najmniej kilkaset odcinków. Bohaterów i wątków jest tyle, że czasami już się gubimy, nie wiedząc, co jest gdzie. Nie ułatwiają nam tego też sami aktorzy, którzy korzystając, że są „na fali”, grają w kilku produkcjach jednocześnie. Kiedyś filmy i seriale miały spełniać hasło: „bawiąc uczyć i ucząc bawić”. Obecnie zakrawającym na ironię jest fakt, że serial noszący miano promującego wartości rodzinne, pokazuje nam wędrowanie po sypialniach i hołduje idei: „każdy z każdym”.

Nawiązania i kontynuacje
Pozwolę sobie teraz porównać jeden film i serial z PRL-u z ich współczesnymi odpowiednikami. Kontynuacją wspomnianego już Misia były Rozmowy kontrolowane Sylwestra Chęcińskiego z 1991 i Ryś Stanisława Tyma z 2007 roku. Po obejrzeniu tych filmów, z przykrością muszę stwierdzić, że ich ewentualny potencjał został (delikatnie mówiąc) niewykorzystany. Pierwszy z nich prędzej nadawałby się na film dokumentalny o stanie wojennym, a drugi – mimo doborowej obsady i wysokiego budżetu, był (za) długi, momentami niesmaczny (choćby scena, gdzie Jerzy Turek wcielający się w postać Jarząbka wymienia się wibratorem z Zofią Merlle grającą panią Wafel). A teraz czas na reaktywację serialową. Znowu sięgnę do Barei, a konkretnie do serialu Alternatywy 4

W 2007 roku powstała jego kontynuacja Dylematu 5. Reżyser Grzegorz Warchoł miał ambitny plan stworzenia trzynastu odcinków. Powstały trzy. Miały one rekordowo dużą oglądalność. W międzyczasie TVP przeprowadziła sondę SMS-ową, w której pytała widzów, czy chcą, aby powstały następne odcinki. Wynik był jednak do przewidzenia. Co zawiodło? Mimo że pojawili się w większości ci sami aktorzy, co w pierwowzorze, myślę, że to fabuła się „rozjechała” i nie odpowiadała potrzebom współczesnego widza.

Dzisiaj większość polskich filmów, a już na pewno seriali, opowiada o nieszczęśliwej miłości, zdradach, intrygach oraz prezentuje dość nieskomplikowany humor. Ukazują świat nierealny i niczego – oprócz osób, które je zbyt namiętnie oglądają – nie ośmieszają. Brakuje pewnego dystansu i inteligentnego humoru. Na szczęście dzięki coraz bardziej popularnym platformom streamingowym mamy dostęp do nieograniczonej liczby produkcji – krajowych i zagranicznych. To prawda, że żyjemy w czasach, kiedy cytując za postmodernistami „wszystko już było” i brakuje pomysłu, co i jak podać widzowi. A i On zmienił się na przestrzeni lat. Sądzę jednak, że nie wszystko stracone i choć sam skłaniam się do tego, że produkcje słusznie minionej epoki są lepsze, pytanie tytułowe pozostaje otwarte dla każdego.

Tekst: Dawid Hornik

Post dodany: 14 maja 2022

Tagi dla tego posta:

Bareizm   Dawid Hornik   film   Filmografia   PRL   Stanisław Bareja  

Używając tej strony, zgadzasz się na zapisywanie ciasteczek na Twoim komputerze. Używamy ich, aby spersonalizować nasze usługi i poprawić Twoje doświadczenia.

Rozumiem, zamknij to okno