facebook

Wpisz wyszukiwaną frazę i zatwierdź, używając "ENTER"

Wyjdź z mojej głowy!

Wiedzą o nas wszystko. Znają naszą przeszłość, czasem potrafią zajrzeć w przyszłość. Są w stanie szybko i celnie określić naszą osobowość, wyciągnąć na wierzch najgłębiej skrywane myśli, opisać niedostępne dla nikogo uczucia. A przynajmniej… sprawiają takie wrażenie. Mentaliści, wróżbici, psychotronicy – jak oni to robią?

Z całą pewnością nie powinniśmy wrzucać tych trzech wymienionych profesji do jednego worka. Mentaliści z reguły otwarcie przyznają, że to, co robią, to iluzja. Jedyna w swoim rodzaju, ale wciąż iluzja. Mamią nas, bo my chcemy dać się omamić. Kiedyś całe tłumy porywał znikający słoń Copperfielda; dziś szokuje to, że obcy człowiek potrafi zajrzeć nam do umysłu. Mentaliści, oszukując, zarabiają uczciwie. Nieco inaczej ma się sprawa wszelkiej maści wróżbitów czy mediów. Ci bowiem często żerują na naiwności swoich klientów, czasami nawet wierząc w to, że posiadają nadprzyrodzone zdolności. Tak czy inaczej, moim celem nie jest tutaj dokonywanie oceny moralnej szarlatanów ani rozważanie ich podejścia do tego, co robią. Zapraszam Cię natomiast, Czytelniku, do zapoznania się z tym, co łączy wspomniane grupy ludzi. A mowa tu o technikach pozwalających im czynić mentalne cuda.

Chłodnym okiem
O absurd zakrawa sytuacja, kiedy ktoś, kto widzi nas po raz pierwszy, jest w stanie powiedzieć niemal wszystko na nasz temat, w rzeczywistości nie wiedząc o nas nic. Zazwyczaj wypowiada on wtedy wiele słów, ale to odbiorca sam dopasowuje do nich sens. Pewien uniwersalny zestaw narzędzi, jakim posługują się mentaliści i nie tylko, zwie się zimnym odczytem. I wcale nie chodzi tu o analizowanie gestów czy ruchu źrenic. Mowa o językowych trikach wywołujących wrażenie, że ktoś zna różne fakty z Twojego życia, o których nie powinien mieć bladego pojęcia. Pozwól, że zabawię się teraz w mentalistę i spróbuję udowodnić, że coś o Tobie wiem. Tak, właśnie o Tobie!

Pragniesz, by inni Cię lubili i podziwiali, ale jesteś również skłonny do krytycyzmu wobec siebie. Zdajesz sobie sprawę ze słabych stron swojego charakteru, choć zwykle potrafisz je czymś zrekompensować. Na zewnątrz wydajesz się osobą zdyscyplinowaną, ale jednocześnie masz skłonność do niepokojów i lęków. Czasem dręczą Cię wątpliwości, czy postąpiłeś słusznie. Oceniasz siebie jako osobę myślącą niezależnie – nie przyjmujesz opinii innych bez zadowalających racji. Trzymasz obcych na dystans, ale kiedy już komuś zaufasz, potrafisz się przed nim otworzyć. Z reguły jesteś życzliwy i towarzyski, jednak w pewnych sytuacjach stajesz się pełen rezerwy i Twoja ostrożność każe Ci się wycofać. Niektóre Twoje ambicje są nierealistyczne.

Przejrzałem Cię… prawda? Prawdopodobnie przyznasz, że większość tych informacji zgadza się z Twoim charakterem. To, co czułeś, czytając powyższe zdania, to nic innego jak efekt horoskopowy (zwany też efektem Forera – od nazwiska autora przykładowego opisu, którego fragmentem się posłużyłem). Zasada, na jakiej opierają się wszelkie nienaukowe testy osobowości, horoskopy, wróżenie z fusów, gwiazd czy czego tylko ludzka fantazja nie wymyśli, polega na przekazaniu jak najogólniejszej treści za pomocą takich słów, które wywołają iluzję szczegółowości i adekwatności. To, czego dowiedziałeś się o sobie z powyższego opisu, to tak naprawdę tyle, że jesteś bliższy dla swoich bliskich, masz wyważoną osobowość oraz posiadasz mocne i słabe strony charakteru. Cóż za zaskoczenie! Wiele tego typu tekstów bazuje na sprzecznościach, z których nic nie wynika, oprócz tego, że każdy zdrowy człowiek posiada cechy wpisujące się w typ ekstrawertyczny i introwertyczny (mimo że jeden z nich zwykle dominuje). Na nikim nie zrobi wrażenia pusty banał typu: Jesteś introwertykiem, ale czasem ujawnia się w Tobie ekstrawertyczna strona. Jednak gdy powiem, że często bywasz cichy i nieśmiały, ale przy dobrym nastroju i w odpowiednim towarzystwie możesz znaleźć się w centrum uwagi i jeszcze przystroję to stwierdzeniem, że Twoja złożoność jest naprawdę intrygująca, to nagle staję się mentalistą! Technika operowania przeciwstawnymi cechami w taki sposób, by uchwycić całą gamę możliwości, nosi nazwę tęczowego fortelu. Przy jego stosowaniu warto zasugerować, że występowanie tych cech zależy od nastroju lub czasu, a odbiorca sam odniesie te informacje do odpowiednich sytuacji ze swojego życia, przypisując całą zasługę sprytnemu iluzjoniście.

Trafiony, zatopiony!
Wyobraźmy sobie, że jesteśmy na sesji medium z całkiem pokaźną publicznością. Prowadzący rzuca kwestię: Widzę wśród nas starszego mężczyznę o imieniu… Jan lub Jerzy. Dwa popularne w starszym pokoleniu imiona dają dużą szansę trafienia. To może być ktoś z widowni, czyjś ojciec, mąż lub przyjaciel. Nieważne kto – trafiony odbiorca sam dopasuje sens i dostarczy medium informacji, a ten dobuduje całą resztę. Tak, twój ojciec jest z nami i chce ci przekazać, że choć czasem wasze relacje bywały trudne, wciąż cię kocha. Następnie medium będzie wyciągać o tej osobie kolejne fakty metodą prób i błędów, operując przy tym zdarzeniami najbardziej prawdopodobnymi. Odszedł po ciężkiej chorobie, prawda? Wyczuwam ból w klatce piersiowej. Jest to taktyka zwana ostrzeliwaniem. Mentalista podaje wiele ogólnych, ale prawdopodobnych danych, z których część na pewno okaże się prawdziwa. A gdy spotka się z zaprzeczeniem? Jeśli jest wystarczająco wprawny, może zastosować tak zwany płynny zwrot i w odpowiedzi na informację, że rzeczony Jan zmarł, dajmy na to, na raka, wybrnąć słowami: O tak, mówi, że czuł, iż zbliża się jego koniec i że prawdopodobnie nie zdąży naprawić tego, czego żałuje – stąd ten ból serca. Naciągane? Owszem, ale trzeba mieć na uwadze to, że uczestnik takiej sesji zwykle jest po stronie medium i często nie zdając sobie z tego sprawy, pomaga mu w oszukiwaniu samego siebie poprzez dopowiadanie szczegółów, na które ten tylko czeka. Dodajmy do tego fakt, że w pamięci odbiorcy zostają trafienia, a nie pudła, w związku z czym prowadzący sesję znajduje się w o tyle korzystnym położeniu, że zaintrygowany jednym celnym strzałem uczestnik jest skłonny niejednokrotnie przymknąć oko, czekając w napięciu na dalszy przekaz z zaświatów.

Myślisz o tym samym co ja?
A jak to jest z tym odczytywaniem pojedynczych myśli – czy to rzeczywiście działa? I tak, i nie. Wprawdzie niemożliwością wydaje się przewidzenie, o czym ktoś pomyśli, jednak w pewnych warunkach możliwe jest sprawienie, by pomyślał dokładnie o tym, o czym chcemy. Tak działają na przykład mentalne sztuczki z kartami. Iluzjonista każe uczestnikowi wybrać kolor i figurę, po czym – patrząc mu intensywnie w oczy – odgaduje jego wybór. Innym razem może to być jakiś przedmiot, imię lub liczba. Podobne triki zwykle opierają się na sugestii podprogowej. Rzecz w tym, że nasze umysły rejestrują znacznie więcej, niż nam się wydaje. Kiedy zwracamy uwagę na jakiś obiekt, mózg dostrzega to, co dzieje się wokół. Jest to tak zwane widzenie peryferyjne, dzięki któremu gromadzimy wiele informacji o ludziach i przedmiotach w naszym otoczeniu nawet wtedy, gdy w samym środku pola widzenia znajduje się coś zupełnie innego. Sugestia może być ukryta nie tylko w bodźcach wzrokowych, ale także w wypowiadanych słowach. Niekiedy wystarczy niewinne skojarzenie z jakąś barwą czy kształtem, by w niczego nieświadomym odbiorcy zasiać myśl i tym samym wpłynąć na jego wybór. To niezwykle cenna wiedza dla mentalistów, którzy skupiając uwagę swoich „ofiar” na bezpośredniej treści przekazu, intencjonalnym gestem, doborem słów lub obrazem w tle mogą zasugerować właściwą reakcję na polecenie, które dopiero padnie. Podświadomość odbiorcy to zarejestruje i odtworzy w odpowiednim momencie.

Brzmi zbyt pięknie? No cóż… W sztuce iluzji przydaje się wiedza naukowa z zakresu neurobiologii, psychologii czy logiki, ale musimy mieć na uwadze fakt, że nie wszystko da się odnieść do każdej sytuacji i każdej osoby. Z sugestią jest podobnie jak z hipnozą – na mnie zadziała, na Ciebie nie musi. A jednak niemało ludzi potrafi na tym nieźle zarobić. I raczej śmiem powątpiewać w ich telepatyczne zdolności, kontakty z zaświatami czy umiejętność czytania gwiazd. To prędzej kwestia sprytu, znajomości paru trików i mechanizmów oraz niewątpliwie… szczęścia – doprawionego szczyptą ludzkiej naiwności. Tak więc, Drogi Czytelniku, nie daj się zwieść i bądź świadom istnienia tych wszystkich sztuczek, o których Ci opowiedziałem, ale jednocześnie pamiętaj o jednym… Czasem warto dać się oszukać.

 

Autor tekstu: Dawid Milewski

Źródła:

  1. D. Brown: Sztuczki umysłu. Poznaj mechanizmy ludzkich zachowań;
  2. K. K. Galos: Mentalizm – kompendium wiedzy;
  3. N. Baillargeon: Krótki kurs samoobrony intelektualnej.

Artykuł pochodzi z magazynu „Suplement” (maj/czerwiec 2017). 

Post dodany: 21 sierpnia 2017

Tagi dla tego posta:

Dawid Milewski   iluzja   mentalizm   Psychologia   Suplement maj/czerwiec 2017   Umysł  

Używając tej strony, zgadzasz się na zapisywanie ciasteczek na Twoim komputerze. Używamy ich, aby spersonalizować nasze usługi i poprawić Twoje doświadczenia.

Rozumiem, zamknij to okno