facebook

Wpisz wyszukiwaną frazę i zatwierdź, używając "ENTER"

Recenzja spektaklu „Ostatnie tango w Paryżu”

W dzisiejszych czasach trudno zaszokować czymś społeczeństwo. Istnieje coraz mniej tematów tabu, zwłaszcza takich, które nie zostały w żaden sposób poruszone w literaturze, filmie, czy na deskach teatru. Kiedyś jednak wyglądało to inaczej. Film Bernando Bertolucciego pt: „Ostatnie tango w Paryżu” wywołał w latach siedemdziesiątych społeczny i kulturowy skandal. Miałam okazję przekonać się, jak szokujące może być to dzieło, gdy zostanie zaprezentowane w nieco innej konwencji, a mianowicie teatralnej. Na scenie w Malarii Teatru Śląskiego prezentowano spektakl wzorowany na filmie Bertolucciego.

Kontrowersja ukrywająca smutną historię
Głównymi bohaterami są młoda Francuzka imieniem Jeanne i Paul – Amerykanin mieszkający w Paryżu. Para poznaję się na moście. To przypadkowe spotkanie budzi w nich pożądanie, które postanawiają zaspokoić w wynajętym mieszkaniu. Zaczynają się tam spotykać coraz częściej, a ich brutalne stosunki seksualne ukazują, jak toksyczna może okazać się dla nich ta znajomość. Z każdym kolejnym razem przekraczają cielesne granice. Paul nalega aby ich poznawanie się ograniczyło tylko do sfery fizycznej. Nie chce, aby znali swoje imiona, ani wiedzieli o sobie cokolwiek. Jeanne mimo to stara się stworzyć między nimi więź emocjonalną, opowiadając swoją historię i usiłując dowiedzieć się czegoś o mężczyźnie. Choć seks wysuwa się tu na pierwszy plan, nie jest on głównym tematem przedstawienia.

Zagubienie i samotność
Francuzka spotyka się również z Tomem, młodym filmowcem, który chce nakręcić o niej film. Podczas ujęć dziewczyna wraca do czasów swojego dzieciństwa. Opowiada o relacji z rodzicami i pierwszej miłości. Można dostrzec, że wciąż kryje się w niej mała dziewczynka, która tylko bawi się w bycie dorosłą. W rzeczywistości nie wie, co to znaczy. Najbardziej boi się uczucia pustki, które za wszelką cenę chce wypełnić miłością. Pomimo regularnych spotkań z Amerykaninem zamierza poślubić Toma, bo uważa to za słuszne i dorosłe. Paul natomiast nie potrafi zrozumieć, dlaczego jego żona postanawia popełnić samobójstwo. Nie wie, jak dalej radzić sobie z życiem. Cynicznie podchodzi do świata. Swoim zachowaniem wyraża gniew i bezradność, jaką czuję wobec śmierci małżonki. Kulminacją tego jest scena, w której prowadzi monolog nad ciałem zmarłej ukochanej. Na początku pełen czułości, z czasem coraz bardziej agresywny, wypełniony wulgaryzmem i goryczą. Jego miłość przerodziła się w nienawiść, a samotność stała się nie do pokonania.

Uzewnętrznienie ludzkich lęków
Ponura sceneria i zimne światło nadawały spektaklowi surowego klimatu, czyniąc historię bohaterów bardziej dołującą. Przedstawienie wyśmiewało współczesny świat, pokazywało prawdę o rzeczywistości, gdzie pożądanie mylone jest z miłością, a stosunki płciowe pozbawione są jakiejkolwiek świętości, przestały być intymne. Łatwiej z kimś pójść do łóżka niż dać się poznać, ponieważ to wymaga znacznie większej odwagi. Przywiązanie do drugiego człowieka budzi lęk i kojarzy się tylko z bólem, a jednocześnie ludzie poszukują kogoś, przy kim poczują się bezpieczni. Moim zdaniem, został obalony jeden z mitów, że umiera się z miłości. Tak naprawdę to jej brak doprowadza ludzi do skrajności i skazuje na klęskę.

Szczerość wymaga odwagi
Nie obejrzałam wcześniej filmu, dzięki czemu „Ostanie tango w Paryżu” wywarło na mnie wrażenie. Nie był to banalny dramat o niczym, lecz dobrze rozegrana historia o uczuciach, o których ludzie nie chcą mówić. Talentem aktorskim wykazali się Natalia Jesionowska i Grzegorz Przybył, którzy wcielili się w Jeanne i Paula. Trochę koloru całej sztuce dodał Michał Rolnicki jako Tom. Bogata mimika aktora i wyraziste gesty dodały jego postaci nieco ironicznego charakteru, pełnego niezdecydowania i nieśmiałości. Jacek Bała w roli reżysera bezbłędnie oddał problematykę przedstawienia. Nie dziwi mnie, że w ubiegłym stuleciu prezentowanie tej sztuki w formie filmu budziło kontrowersje, jednocześnie nadając jej rozgłos. Mówienie tak bezpretensjonalnie i otwarcie o seksualności wymaga sporej odwagi.

 

Autorka tekstu: Weronika Suchoń

Post dodany: 22 kwietnia 2017

Używając tej strony, zgadzasz się na zapisywanie ciasteczek na Twoim komputerze. Używamy ich, aby spersonalizować nasze usługi i poprawić Twoje doświadczenia.

Rozumiem, zamknij to okno