facebook

Wpisz wyszukiwaną frazę i zatwierdź, używając "ENTER"

Pomysł na weekend: 8 powodów, dla których warto odwiedzić Ostrawę.

Ostrawa zmieniła moje postrzeganie Czech. To dość mało popularny kierunek weekendowy, a szkoda, bo można tam naprawdę miło spędzić czas.

Odkąd przyjechałam na studia na Śląsk, niesamowicie cieszy mnie fakt, że jest stąd tak blisko do Czech. Uwielbiam ten kraj za wspaniałe jedzenie, piękne miasta, uroczy język, wzorowe piwo i rodzinną atmosferę. Jednak moje dotychczasowe wyobrażenia o tym kraju opierałam głównie na Pradze, która jest mocno rozwiniętą, tętniącą życiem stolicą o wielkim uroku. Odwiedzałam inne miejsca. Miałam historyczne podstawy, żeby wiedzieć, że rejon Moraw – tak jak całe Czechy – jest mocno uprzemysłowiony i jego mieszkańcy trudnią się górnictwem, jednak nie przypuszczałam, że gdzieś na świecie znajduje się teren bardziej górniczy od polskiego Śląska.

Po pierwsze: blisko, po drugie: świetna komunikacja
Ostrawa ma większą powierzchnię od Katowic. To stare miasto, bo prawa miejskie uzyskało w połowie XIII wieku. Katowice i Ostrawę dzieli 97 kilometrów. Wydaje się to dość sporo, jednak dzięki autostradzie A1 można pokonać tę trasę w zaledwie 50 min. Oczywiście, można dostać się do niej pociągiem czy autobusem, jednak bilety kolejowe są dość drogie, bo płaci się za nie ok. 70 zł w jedną stronę. Bus jest tani, kosztuje ok. 20 zł, ale jedzie ponad dwie godziny, co w perspektywie jednodniowej wycieczki jest mało korzystne. Dlatego, jeśli masz auto na gaz i paczkę przyjaciół lub choćby jednego towarzysza, to wycieczka autem jest o wiele bardziej opłacalna. Ku uciesze studenckiego serca, obowiązek nabycia winiety do Ostrawy został zniesiony i trasę pokonujemy za darmo.

Po trzecie: odmiana otoczenia
Naukowcy twierdzą, że żeby skutecznie odpocząć, należy zmienić swoje otoczenie. Ostrawa jest świetnym przykładem. Miasto leży raptem 20 kilometrów od granicy z Polską, a otoczenie jest dość mocno odmienne od polskiego. Czeska estetyka jest specyficzna i mnie przywodzi na myśl Polskę lat 90. Dlatego, jeśli lubisz sentymentalne klimaty, to Ostrawa sprawdzi się znakomicie jako cel podróży.

Na zdjęciu: wieża ratusza

Po czwarte: gulasz z knedlikami, po piąte: czeskie lane piwo
Te punkty chyba nie wymagają żadnych dywagacji. Są bezkonkurencyjne. Kropka.

Po szóste: estetyka
Ostrawa może sprawiać w niektórych miejscach wrażenie siermiężnej, zwłaszcza w okolicy pomnika wyzwolenia Czechosłowacji przez żołnierzy Związku Radzieckiego, obok którego stoi wielki czołg. Mało to subtelne, jednak kraj nie wybiera swojej historii i ma prawo do upamiętniania ważnych momentów. Mimo to miasto jest tak estetyczne, schludne i zadbane, że większość naszych miast mogłaby pozazdrościć. Piękne odrestaurowane kamienice można spotkać na każdym rogu, rynek jest przeuroczy, choć stosunkowo niewielki. Znajduje się niedaleko rzeki Ostrawicy, otoczonej ładną promenadą. Dodatkowo, dla amatorów pięknych obrazów, w Nowym Ratuszu znajduje się punkt widokowy, z którego można podziwiać miasto. Wejście dla studenta kosztuje 40 koron, czyli 6 zł. Sam Ratusz również jest ładny, choć mocno socrealistyczny. Ale moim estetycznym faworytem został pomnik znajdujący się przed Ratuszem. Jak już pojedziecie do Ostrawy, to zrozumiecie dlaczego i z całą pewnością podzielcie mój entuzjazm.

Na zdjęciu: odrestaurowana kamienica

Po siódme: miasto murali
W Ostrawie spotkałam sporo sztuki w przestrzeni publicznej. Od murali po obrazy. Daje to bardzo ładny efekt i przełamuje te socrealistyczne koszmarki.

Na zdjęciu: mural w okolicy rynku

Po ósme: industrial – Ostrawa robi to dobrze
Wielkie wrażenie robi teren dawnej kopalni oraz huty stali „Rudolf” rozbudowanej przez Rothschildów – kompleks Dolne Witkowice (Dolní Vítkovice). Olbrzymia, skomplikowana struktura daje fantastyczny klimat i tło do zdjęć, jednak największym plusem tego miejsca jest fakt, w jaki sposób zostało wykorzystane i przerobione. Ze starej, zardzewiałej strefy przemysłowej zrobiono atrakcję na najwyższym poziomie, nie doprowadzając do estetycznego harakiri, a wręcz przeciwnie – efekt jest naprawdę imponujący. Kompleks jest otwarty dla turystów i spacer po nim jest darmowy, jednak do niektórych miejsc można zajrzeć tylko z przewodnikiem. Dla miłośników estetycznych doznań i nowoczesnej sztuki w architekturze to miejsce to pozycja obowiązkowa. Warto jeszcze dodać, że odbywa się tam festiwal muzyczny Colors of Ostrava. Sądząc po fotografiach znalezionych w internecie, musi to być nieziemskie doświadczenie.

Na zdjęciu: kompleks Dolne Witkowice

Na koniec jeszcze garść lifehacków
Ostrawa jest bardzo fotogeniczna, więc obowiązkowo zabierz ze sobą aparat lub telefon z niezłą kamerą. Jest co fotografować. Większość tego, co można zwiedzić znajduje się w pobliżu centrum, w niedużych odległościach od siebie. Jednak wymaga to trochę spacerowania, więc konieczne będą wygodne buty. O takich oczywistościach jak wymiana waluty chyba nie trzeba pisać, jednak dla zapominalskich – pieniądze można wymienić także w banku. Kantory znajdują się również w wielu centrach handlowych. Niektórzy korzystając z podróży chcą się odciąć od telefonów i Facebook’a, jednak dla tych uzależnionych – kupicie sobie kartę sim jakiejś czeskiej sieci. Ja kupiłam O2 z 1,5 GB internetu, więc social media mogłam bombardować regularnie. I jeszcze jedno: nie silcie się na angielski – praktycznie każdy mówi tam po polsku, a nawet jak nie, to zrozumienie Czecha wcale nie jest takie trudne, więc język nie jest żadnym ograniczeniem.

Mam nadzieję, że te wskazówki okażą się być pomocne i fantastycznie spędzicie któryś z weekendów. Bez znaczenia jaką mamy porę roku – jedźcie, bo naprawdę jest tam co robić.

 

Autorka tekstu i fotografii: Rita Miernik

Post dodany: 20 listopada 2017

Tagi dla tego posta:

Czechy   lifestyle   Ostrawa   podróże   Rita Miernik   świat   weekend  

Używając tej strony, zgadzasz się na zapisywanie ciasteczek na Twoim komputerze. Używamy ich, aby spersonalizować nasze usługi i poprawić Twoje doświadczenia.

Rozumiem, zamknij to okno