facebook

Wpisz wyszukiwaną frazę i zatwierdź, używając "ENTER"

Polskie Święta – pierniczkowe latte, „Driving home for Christmas” i nugat

Święta Bożego Narodzenia już niedługo. Sklepy od listopada zawalone są tonami puchatych łańcuchów, bombek, czekoladopodobnych Mikołajów, sztucznego igliwia i śniegu w sprayu. Sama przeżyłam już 21 Wigilii i choćby na tej podstawie stwierdzam, że tegoroczne Święta będą miały niewiele wspólnego z tymi, które pamiętam sprzed lat, kiedy byłam małą dziewczynką. Obrządki związane z tym okresem zmieniły się znacznie na przestrzeni ostatnich dziesięcioleci, a już kompletnie odmienne są w stosunku do Świąt sprzed stu czy dwustu lat.

Wiele tradycji związanych ze Świętami Bożego Narodzenia wywodzi się z obrzędów i wierzeń pogańskich, którym Kościół katolicki nadał nowy sens i wypełnił własną treścią. W okresie Bożego Narodzenia, Słowianie obchodzili wielkie święto przesilenia zimowego i święto zmarłych. Organizowano dużą zaduszną uroczystość, której przebieg bardzo przypomina późniejszą Wigilię. Święta Bożego Narodzenia zaczęto obchodzić w okolicach VI wieku. Wigilia miała upamiętniać wieczerzę pańską, czyli agape, do której zasiadano, gdy rozbłysła pierwsza gwiazda na niebie. Wierzono, że w dzień Wigilii na Ziemi zjawiają się dusze zmarłych, więc nie wolno było zamiatać, tkać czy choćby siadać na miejscu, uprzednio go nie zdmuchując.

Wieczerzę wigilijną rozpoczynało dzielenie się opłatkiem, co wywodzi się od zwyczaju obdarowywania się chlebem ofiarnym. Przywiązywano wagę do tego, by przy stole zasiadała parzysta liczba gości, bo nieparzysta mogła przynieść pecha. W Polsce obdarowywanie się prezentami miało miejsce już w średniowieczu. Były to jednak symboliczne podarki wręczane osobiście. Pierwsza polska kolęda, została spisana w 1424 r. Choinka jako symbol polskich świąt jest stosunkowo bardzo młoda. Pojawiła się dopiero w XIX wieku za sprawą niemieckich kolonistów, którzy przybywali do Polski podczas zaborów. Na początku przejęli ten zwyczaj mieszczanie i inteligencja, zaś na wsiach choinka pojawiła się dopiero w okresie międzywojennym. Karp jako symbol świąt pojawił się w XVI w., jednak szybko ustąpił miejsca łososiom i szczupakom, o których można przeczytać w starych książkach kucharskich. Stał się symbolem świąt dopiero w okresie PRL-u, kiedy to władza ludowa musiała dostarczyć Polakom jakąś świąteczną rybę i zdecydowała się ze względów ekonomicznych i dostępności na karpia królewskiego. Co ciekawe, karp jest uważany w wielu krajach za szkodnika.

Na przestrzeni wieków zwyczaje mocno się zmieniały, co było efektem choćby obcych wpływów imigrantów i ich obyczajów do środowiska polskiego. Wiadomo, że wraz z migracjami obyczajowość ulega wymieszaniu i jedni przejmują od drugich ich obrządki, jednak skala na jaką dzieje się to obecnie jest o wiele większa i o stokroć bardziej zintensyfikowana niż to miało miejsce przed laty. Oczywiście stoi za tym łatwość przemieszczania się i dostępność środków przekazu i transportu.

Odnoszę wrażenie, że Święta nie mają już w ogóle charakteru religijnego, ani nawet refleksyjnego. Mimo, że aspekt religijności jest mi bardzo daleki, okres Świąt zawsze stanowił dla mnie moment zadumy, wybaczenia, pozbycia się gniewu i ocieplania relacji z ludźmi. Obecnie, Święta osiągnęły wymiar czysto komercyjny. Z właściwych Polakom tradycji bożonarodzeniowych zostało bardzo niewiele. Ostatnio jakiś użytkownik Instagrama zapytał swojej społeczności, czy znaleźli prezenty mikołajkowe w swoich świątecznych skarpetach. Jak żyję, nie pamiętam, żeby prezenty włożone były do skarpet. Ten zwyczaj znam tylko z amerykańskich bajek. Nie pamiętam marcepanowych i nugatowych batoników, nie pamiętam gorącej czekolady z piankami i pierniczkowego latte. Nie pamiętam okrągłych wieńców z ostrokrzewów wieszanych na drzwiach domów i nie pamiętam bożonarodzeniowych jarmarków, na których sprzedają grzane wino. Nie pamiętam, żebym wprawiała się kiedykolwiek wcześniej w świąteczny nastrój piosenkami Franka Sinatry, czy Driving home for Christmas. Rozumiem działania globalizacji, ale nie rozumiem bezkrytycznego, bezmyślnego zgapiania zagranicznych wzorców. Hygge, ikigai, lagom są ładne, ale także nie nasze. Martwi mnie, że Polacy od zawsze mieli jakiś „kompleks zachodu” i nie potrafili wytworzyć własnych odrębności bez ściągania ich z obcych wzorców. A jeszcze stosunkowo niedawno polska Wigilia i Święta wyglądały zgoła inaczej.

Pamiętam Święta w moim domu jako wspaniały czas. Pamiętam zapach gotowanych grzybów, smak grzybowej z grubo posiekaną pietruszką i teksturę grubego, domowego makaronu, który mam okazję jeść tylko wtedy. Pamiętam atłas obrusu, brzdęk sztućców, które rozkładaliśmy z bratem na lakierowanym blacie stołu w salonie. Pamiętam obślizgłe łuski karpia, które babcia dawała mi „na szczęście” do portfela, zaraz po tym, jak zrobiła z naszej łazienki miejsce zbrodni tych małych, rybich ciałek. Pamiętam też, jak wyrzucałam je, gdy nikt nie patrzył, bo wydawały mi się obrzydliwe. W sumie, w tej materii nic się nie zmieniło. Pamiętam zakradanie się po cukierki zawieszone na choince, gdy mama nie patrzyła. Pamiętam, płytę Michała Bajora z kolędami i moc świątecznych piosenek, do których lepiliśmy pierogi. Być może gloryfikuję te czasy, bo podobno ludzie mają taką tendencję, wspominając lata dzieciństwa. Jednak pamiętam, że to było takie nasze, polskie.

Nie było w tym nic obcego. Do nacjonalizmu mi daleko, po prostu uważam, że to fajne kiedy każdy kraj ma w sobie coś wyjątkowego i oryginalnego. A póki co widzę, że wszystko niebezpiecznie prędko zmierza w jednym kierunku i trochę mnie to smuci.

 

Autorka tekstu: Rita Miernik

Post dodany: 23 grudnia 2017

Tagi dla tego posta:

Boże Narodzenie   historia   jedzenie   Polska   Rita Miernik   święta   tradycja   zwyczaje  

Używając tej strony, zgadzasz się na zapisywanie ciasteczek na Twoim komputerze. Używamy ich, aby spersonalizować nasze usługi i poprawić Twoje doświadczenia.

Rozumiem, zamknij to okno