facebook

Wpisz wyszukiwaną frazę i zatwierdź, używając "ENTER"

Polskie „gaokao”

Roz­pra­wiają o uni­wer­sy­tetach par­la­men­ta­rzy­ści. Szu­kają „naj­lep­szych roz­wią­zań”, mają „cie­kawe pro­po­zy­cje” oraz „myślą per­spek­ty­wicz­nie”. Ale czy sły­szalny jest głos stu­den­tów, któ­rzy znają temat lepiej od 35-let­niego posła, ewen­tu­al­nie 48-let­niego senatora?

To nie nowość, że zda­nie stu­den­tów jest mar­gi­na­li­zo­wane w tej spra­wie. Ktoś tam w minister­stwie rzuci jakąś głu­potę, potem media to prze­mielą na tysiąc spo­so­bów, a na końcu dotrze to do mnie i moich rówie­śni­ków, któ­rych w sumie mało to inte­re­suje. Prze­cież za kilka mie­sięcy koń­czymy licen­cjat, niektó­rzy idą na magi­sterkę, a reszta na zawsze opuszcza mury uczelni, gdzie przez ostat­nie 3 lata słu­chała mniej lub bar­dziej senso­wnych ludzi. Pyta­nie, co z młod­szym poko­le­niem, mają­cym swoje ambi­cje, cele życiowe, obierającym pewną drogę. Drogę wio­dącą przez uni­wer­sy­tet. I tutaj rodzi się pytanie o egzaminy wstępne: czy są one w ogóle potrzebne?

Ja tako­wych nie prze­cho­dzi­łem, liczyły się wyłącz­nie wyniki z matury. Nikogo nie obchodziła moja trzylet­nia edu­ka­cja w liceum, nie mówiąc już o poprzed­nich dziewięciu latach. Wra­ca­jąc do matury – to też śmieszne, że dwa egza­miny ustne to tylko strata czasu, bo nie były one nawet brane pod uwagę podczas rekru­ta­cji na studia. W takim razie może potrzebne byłyby obo­wiąz­kowe egza­miny wstępne na każ­dej uczelni? Moim zda­niem tak, z uwagi na pobieżną wery­fi­ka­cję wie­dzy i umie­jęt­no­ści mło­dych ludzi, którzy starają się o trafienie do danej szkoły wyż­szej. Absurd doty­czący matury przed­sta­wiony z mojej perspektywy poka­zuje, że władze uczelniane niewiele wiedziały na mój temat. W przy­padku pew­nego spraw­dzianu wie­dzy grupy kan­dy­da­tów na stu­den­tów mie­li­by­śmy więk­szy wpływ na to, kto zostaje na wydziale, a kogo na nim być nie powinno. Zmniejszyłoby to liczbę bume­lan­tów zacze­pia­ją­cych się na przykład na dzien­ni­kar­stwie w celu – no wła­śnie, nie bardzo wiadomo jakim. Na wykła­dach ich nie ma, a na ćwi­cze­niach peł­nią funk­cję dekoracyjną, tym samym zabie­ra­jąc miej­sce innym osobom, być może bar­dziej zainteresowanym tema­tyką zajęć.

W cza­sie pra­cowni dzien­ni­kar­skiej z dr. Chy­liń­skim dosta­li­śmy od niego arty­kuł opi­su­jący egza­miny, na posta­wie któ­rych odbywa się rekru­ta­cja na stu­dia. Cho­dziło o Chiny i ich system, opie­ra­jący się na egza­mi­nach gaokao, czyli czymś na kształt naszej matury. System chiń­ski jest jasny i kla­rowny – wymaga co prawda ogrom­nego wysiłku od uczniów, czę­sto przez wiele mie­sięcy pozba­wio­nych życia pry­wat­nego, dążą­cych do zdo­by­cia jak naj­lep­szego wyniku. Ten wysi­łek jest jed­nak wymierny – dzięki dobremu wyni­kowi, poko­nu­jąc kilkadziesiąt tysięcy rówie­śni­ków, wie­dzą oni, że dostaną się na stu­dia odpo­wia­da­jące ich zaintere­so­wa­niom, a wokół nich rów­nież znajdą się osoby myślące w ten sam sposób.

Żeby nie było tak pesymistycznie, zna­la­złem pewien pro­myk nadziei. Otóż natra­fi­łem na tekst Urszuli Mirow­skiej-Łoskot, która na www.ser­wisy.gaze­ta­prawna.pl pisze o zmia­nach dotyczących roku aka­de­mic­kiego 2017/2018. Dwa frag­menty, które mogą zwia­sto­wać zmiany na lepsze:

Zmniej­sze­nie liczby miejsc dla kan­dy­da­tów to efekt zmiany zasad nali­cza­nia dota­cji dla szkół wyż­szych. Wpro­wa­dziła ją nowe­li­za­cja z 7 grud­nia 2016 r. roz­po­rzą­dze­nia mini­stra nauki i szkol­nic­twa wyż­szego w spra­wie spo­sobu podziału dota­cji z budżetu pań­stwa dla uczelni publicz­nych i niepublicz­nych (Dz. U. poz. 2016), która weszła w życie 1 stycz­nia 2017 r. Zgod­nie z nią w pań­stwo­wej szkole wyż­szej na jed­nego nauczy­ciela aka­de­mic­kiego nie może przy­pa­dać wię­cej niż 13 stu­den­tów. Jeżeli pla­cówka prze­kro­czy ten limit, mini­ster­stwo obe­tnie jej dota­cję.

Do tej pory obo­wią­zy­wała uczel­nie odwrotna zasada: czym wię­cej stu­den­tów przyjmą, tym będą mogły liczyć na lep­sze finan­so­wa­nie. Dla­tego teraz sta­rają się szybko dosto­so­wać do nowego algo­rytmu – wyja­śnia prof. Marek Rocki, były prze­wod­ni­czący Pol­skiej Komi­sji Akre­dy­ta­cyj­nej, rek­tor Szkoły Głów­nej Han­dlo­wej.

Być może to powrót do uni­wer­sy­tec­kiej nor­mal­no­ści, pew­nego rodzaju oczysz­cze­nie i możliwość kształ­ce­nia ści­ślej niż dotych­czas wyse­lek­cjo­no­wa­nej grupy ludzi, któ­rym naprawdę zależy na stu­diach.

 

Autor tekstu: Bartłomiej Gregorczyk

Post dodany: 1 czerwca 2017

Tagi dla tego posta:

Chiny   edukacja   egzamin   gaokao   matura   studia   szkolnictwo  

Używając tej strony, zgadzasz się na zapisywanie ciasteczek na Twoim komputerze. Używamy ich, aby spersonalizować nasze usługi i poprawić Twoje doświadczenia.

Rozumiem, zamknij to okno