facebook

Wpisz wyszukiwaną frazę i zatwierdź, używając "ENTER"

Kultura na celowniku. Mężczyźni ograbieni z cierpienia

Pozostałości po micie kobiecej histerii są już obecnie śladowe. Z powodu znacznego rozwoju nauki oraz edukacji, a także za sprawą licznych głosów feministycznych, kobiety, w znacznej mierze, wyswobodziły się z krzywdzącego stereotypu. Jednakże kultura zdążyła zatoczyć błędne koło i zaliczyć następny stereotypowy faux pas – uciemiężyła mężczyzn.

Wzorzec stary jak świat. Ona – bladolica, porcelanowa laleczka o smukłej, filigranowej posturze. Wątła niczym delikatna gałązka, wrażliwa na najmniejszy podmuch nieokiełznanego wiatru i skłonna do przesadnie rozemocjonowanych zachowań. Z kolei on – postawny, rosły mężczyzna. Dumny i muskularny samiec alfa, budzący respekt swą prężną posturą i twardym, nieznoszącym sprzeciwu spojrzeniem. Kontrastujący z kobiecym biegunem, przedstawiciel siły i racjonalizmu.

Choć u miłośników wiktoriańskiego romantyzmu opis ten wzbudzać może estetyczny zachwyt, to w XXI wieku przeżywamy istną plagę negatywnego renesansu takiego ujmowania męskości.

Problematyka przeżywania trudnych emocji występuje niejako na dwóch poziomach. Pierwszy z nich możemy nazwać poziomem osobistym. Znajdowanie się w uczuciowo niełatwej, bolesnej sytuacji jest doświadczeniem przykrym i podcinającym skrzydła. Różnego rodzaju niepowodzenia czy nieszczęścia nie dość, że pozbawiają nas motywacji oraz energii to, paradoksalnie, potrzebują niemałego zaangażowania pokładów naszych, przez nie przecież kulejących, sił, niezbędnych do przepracowania zaistniałej sytuacji. Drugi poziom nazywany jest poziomem społecznym. I to właśnie na tym poziomie rabujemy się do żywego. A do najżywszego – mężczyzn.

Społeczeństwo nie wygospodarowało miejsca na męskie cierpienie. Powierzchnia użytkowa dla ekspresyjnego wyrażania emocji została zaplanowana głównie dla kobiet, dzieci, osób starszych oraz chorych. Dla panów nie ma w niej miejsca. Dla nich kulturowo zaplanowano inną przestrzeń – racjonalną, nastawioną na sukces, sprawowanie władzy i roztaczanie opieki nad słabszymi.

Jakie są tego skutki?

Statystyki nie pozostawiają nam najmniejszego pola do snucia ewentualnych niepewności. Według raportu Światowej Organizacji Zdrowia wydanego w ubiegłym roku w ramach Światowego Dnia Zapobiegania Samobójstw, średnio co 40 sekund ktoś odbiera sobie życie. Można więc powiedzieć, że w każdej mijającej minucie naszego życia znajduję się ktoś, kto ze swojego właśnie rezygnuje.

Badania informują nas również, nie po raz pierwszy, o rosnącym problemie samobójstw wśród mężczyzn. Bo choć statystycznie to kobiety częściej podejmują samobójcze próby, to ich skuteczność jest aż trzykrotnie wyższa u panów. I tu pojawia się pytanie – dlaczego?

Dlaczego, i jak wielką odpowiedzialność ponosi za to kultura?

Mimo że nie mamy oficjalnie potwierdzonych dowodów co do istnienia zjawiska mogącego nosić miano „depresji męskiej”, możemy jednak mówić o pewnych zauważalnych cechach charakterystycznych. Depresja u panów zdecydowanie częściej niż u pań przejawia się w zachowaniach autodestrukcyjnych, impulsywnych czy agresywnych. To mężczyźni w wyniku obniżonego samopoczucia i zmagań natury psychicznej częściej sięgają po wszelkiego rodzaju używki oraz mają skłonność do ryzykownych poczynań. Badania dowodzą, że zmiany w zachowaniu, takie jak wybuchy gniewu, irytacja, złość czy przejawy agresji, występują częściej właśnie u mężczyzn.

Wróćmy jednak do pytania o to, jaką rolę w owym niechlubnym zjawisku odgrywa kultura. Podczas gdy my – kobiety walczyłyśmy z krzywdzącą i wlekącą się za nami niejako do dziś, choć na znacznie mniejszą skalę, łatką kobiecej histerii, wywoływanej przez złowieszcze macice, tendencje do umniejszania męskim uczuciom niezauważalnie kwitły.

Niezauważalnie, ponieważ nie było w tym nic niepokojącego. Lata historii utarły w społeczeństwie jednoznaczny, do dziś znany nam i niestety nieobcy, wzorzec „prawdziwego” mężczyzny. I choć kobiecy problem walki z przypisanym im wzorcem był nie lada wyzwaniem, zawierał on w sobie pewne, paradoksalnie również kulturowe, ułatwienia, niedostępne przedstawicielom płci przeciwnej. Problem wszelkiego rodzaju umniejszania kobietom jako istotom nierównym mężczyznom wytworzył między paniami specyficzną więź, niepisany sojusz.

Choć nie ma nic wartego poparcia w tym, że kobiety na przestrzeni wieków zsyłane były do stereotypowych garów, sprowadzane do roli istot podrzędnych i podwładnych mężczyznom, to właśnie oblicze stuleci takowych sytuacji zbliżyło je do siebie. Wytworzyło się miejsce na kobiece kręgi wsparcia, gdzie mogły one współodczuwać, dzielić się swoimi emocjami. Pozostałości możemy obserwować do dziś. Nie jest zaskakującym stwierdzenie, że to wśród pań panuje zdecydowanie większa łatwość oraz tendencja do dzielenia się doświadczeniami i przeżyciami.

To my – kobiety o wiele częściej jesteśmy powierniczkami swoich sekretów, najskrytszych emocji i najintymniejszych tajemnic.

Efektem międzykobiecej bliskości oraz łatwości dzielenia się swoimi przeżyciami jest właśnie owa statystyka, według której to mężczyźni trzykrotnie częściej przeprowadzają skuteczną próbę samobójczą. Kobieta bowiem szybciej zdecyduje się na poszukanie pomocy zarówno u specjalisty, jak i u najbliższych przyjaciół, którym będzie mogła zwierzyć się z ciężaru przeżywanych emocji. Dla statystycznego mężczyzny sięgnięcie po pomoc będzie obarczone nie tylko osobistą niechęcią, ale również, i pozwolę tu sobie stwierdzić, przeważnie, ogromnym trudem społecznym. Trudem mającym korzenie w stereotypach.

Zastanówmy się więc, jak łatwo jest dać uwikłać się w sieć kulturowych pajęczyn, tkających zgubne cechy wokół mitycznego wzorca samców alfa, krzepkich wojowników, dzielnych rycerzy, i nie zauważyć ludzkiego cierpienia, które rozgrywa się pod naszym nosem?

Bo przecież ,,faceci tak mają”. Bo „chłopcy już tacy są”.

I jaka w tym nieszczęsnym kulturowym faux pas powinna być rola doświadczonych w takowych walkach kobiet oraz osób o poglądach feministycznych?

Zastanówmy się stukrotnie, nim w zniecierpliwieniu rzucimy chlipiącemu nad charakterystyką Juranda synowi lub bratu zdaniem pokroju: ,,Nie becz”, ,,Nie mazgaj się”, ,,Co ty jesteś, baba?” Zanim bezmyślnie palniemy do naszego partnera: ,,Zachowuj się jak facet!”.

Ponieważ, jak smutnie poświadczyła nam swoją opowieścią autorka Pestek, niejednokrotnie wyrastamy na zdaniach, odbijających się niecichnącym echem w naszych głowach.

Zdaniach niejednokrotnie towarzyszących nam na kolejnych etapach życia.

Zadbajmy więc o to, by echo tego typu zdań nie odbijało się w głowie bliskiego nam chłopca lub mężczyzny, gdy stanie on przed pytaniem: ,,Czy wypada mi czuć?”

Bo przecież chłopaki (nie) płaczą.



Tekst: Natalia Mańka



Źródła:

Depresja u mężczyzn: główne fakty. (www.rcpsych.ac.uk/mental-health/translations/polish/depression-in-men-key-facts?fbclid=IwAR2gewW8WOz8TaLTT2DtPjhhjskdbmwNKmDzmiA-l_KmVWd62iPWg0F1U-0);

Suicide: one person dies every 40 seconds. (www.who.int/news-room/detail/09-09-2019-suicide-one-person-dies-every-40-seconds).

Post dodany: 13 maja 2020

Tagi dla tego posta:

#depresja   #emocje   #fauxpas   #kultura   #mężczyźni   #NataliaMańka   #stereotypy  

Używając tej strony, zgadzasz się na zapisywanie ciasteczek na Twoim komputerze. Używamy ich, aby spersonalizować nasze usługi i poprawić Twoje doświadczenia.

Rozumiem, zamknij to okno