facebook

Wpisz wyszukiwaną frazę i zatwierdź, używając "ENTER"

Korpo? Racja!

Pożre Twoją duszę, odbierze godność, pozbawi czasu wolnego! Co takiego? Korporacja! Przepadniesz w wyścigu szczurów lub zatracisz jakiekolwiek zasady moralne! Na pewno kiedyś słyszeliście podobne przestrogi, ale czy rzeczywiście wielkie firmy są takie straszne? Wszak co roku rzesze ludzi podejmują w nich pracę. Kto więc ma rację?

Od razu warto zaznaczyć, że mowa tu o korporacji w znaczeniu potocznym. Formalnie bowiem, zgodnie ze Słownikiem języka polskiego PWN, korporacja to po prostu ‘zrzeszenie osób mające na celu realizację określonych zadań’, a w drugim znaczeniu ‘spółka kapitałowa oparta na kapitale złożonym z udziałów’. Tymczasem w rozumieniu potocznym chodzi raczej o wielkie, często międzynarodowe przedsiębiorstwo, w którym duże znaczenie mają procedury, organizacja pracy, określona struktura i relacje podporządkowania, a także wymienialność pracowników. Zastanawiająca jest natura pracy w takich firmach. Przyjrzyjmy się najpierw temu, co pociąga w korporacjach ludzi już w nich zatrudnionych.

Jasna strona mocy
Tym, co moi rozmówcy chyba najczęściej wymieniają jako zaletę pracy w swoich korporacjach, jest wyższe niż gdzie indziej wynagrodzenie. Jedna z moich znajomych mówi wprost, że korzyścią wynikłą z pracy w korporacji jest to, że ma z czego spłacać kredyt. Ten argument jest logiczny, w myśl dawnego hasła reklamowego „duży może więcej”. Co do zasady większe firmy stać na lepsze opłacanie pracowników. Według Ogólnopolskiego Badania Wynagrodzeń przeprowadzonego przez firmę Sedlak & Sedlak mediana miesięcznych zarobków brutto w firmach zatrudniających tysiąc i więcej pracowników wyniosła w 2017 r. 4550 zł, co stanowi ok. 149% mediany zarobków w mikrofirmach (1–9 pracowników, 3062 zł) i 125% mediany w małych przedsiębiorstwach (10–49 pracowników 3630 zł). Badanie to wyraźnie pokazało, że im większa firma, tym wyższe wynagrodzenie. Pieniądze to jednak nie wszystko. Martyna, od kilku lat pracująca w branży finansowej, z sentymentem wspomina swoje poprzednie miejsce zatrudnienia, gdzie oprócz elastycznego grafiku istniały niemal nieograniczone możliwości pracy zdalnej (homeoffice). – Możliwość spotkania ciekawych ludzi z całego świata i wyjazdów w różne miejsca na koszt firmy (…). Dużo inicjatyw pracowniczych – zarząd zachęca do tego. Imprezy i wyjazdy integracyjne. Fajne pakiety ubezpieczenia, MultiSport, paczki dla dzieci (…) – wymienia Maja, zajmująca się ofertowaniem w dużym koncernie elektryczno-energetycznym. Lista korzyści może być długa. Ewelina, która przeszła z działu HR jednego z banków do branży IT, mówi o obecnym pracodawcy: – To najfajniejsze miejsce, jakie mogłam odkryć. Owszem, to korporacja, ale taka, która 300 tys. dorzuca na sponsoring pasji. I w ten sposób mogę biegać maratony ze swoją firmą, wspinać się czy wyjeżdżać na Kazbek. To miejsce, gdzie w końcu mogę się rozwijać i nie czuć się jak trybik. To, na jakie korzyści zwraca się uwagę, zależy też oczywiście od wieku. Paweł, który od około 12 lat pracuje w branży telekomunikacyjnej, zwraca uwagę między innymi na pakiety opieki medycznej. Podkreśla, że choć mniejsze firmy obecnie często oferują pozapłacowe świadczenia typu MultiSport, to na zapewnianie pracownikom szerokiego wachlarzu usług związanych z ochroną zdrowia często po prostu nie mogą sobie pozwolić. Są też zupełnie inne kwestie. Paweł podkreśla, że w branżach związanych z przepływem informacji i nowymi technologiami małe firmy tak naprawdę się nie liczą. Możliwości rozwoju istnieją tylko w wielkich korporacjach, bo to one jako pierwsze mają dostęp do najnowszych rozwiązań. Pracując w nich, można poczuć, że kreuje się rynek i wyznacza standardy. Oczywiście, małe start-upy też działają i są innowacyjne, ale swoje rozwiązania często mogą one wypromować na szeroką skalę dopiero przy współpracy z wielkimi korporacjami. Ponadto spółki te często stawiają na rozwój osobisty pracowników. Kursy językowe to za mało i często pojawiają się nawet w niedużych firmach. Te większe dopłacają do rozmaitych kursów oraz szkoleń, w tym drogich i licznych egzaminów (choćby firmy audytorskie dofinansowujące zdobywanie kwalifikacji biegłego rewidenta), czy udzielają dodatkowego urlopu na naukę. Z innych zalet Maja wymienia precyzyjnie określony sposób zarządzania firmą. – Jasne zasady i regulamin, nie ma raczej samowolki pt. „szefowi coś strzeliło do głowy”, zasady są narzucone odgórnie przez zarząd” – wyjaśnia.

Miecz obosieczny
Są takie kwestie, które mogą być wadą i zaletą jednocześnie. Maja przyznaje, że w pracy irytują ją decyzje zarządu rezydującego zupełnie gdzie indziej, które często są dziwne i nie przystają do rzeczywistości konkretnego zakładu. Ewelina zauważa, że podczas pracy w banku czuła się jak trybik w maszynie i czasem nie wiedziała, co się wokół niej dzieje. Paweł wspomina o tym, że niektórym może przeszkadzać wyraźna struktura pionowa i pozioma, a także konieczność ciągłego utrzymywania pewnego poziomu jakości pracy, nadążania za innymi, niemożność pozwolenia sobie nawet na chwilę słabości. Wiążą się z tym jasno i dokładnie określone kryteria oceny pracowników, co może sprawić, że człowiek poczuje się tylko punktem na wykresie. On jednak podkreśla, iż na niego działa to raczej motywująco. Jednocześnie Paweł dodaje jeszcze jedną ważną obserwację – korporacje mają na celu wzrost swojej wartości i generowanie zysku, w związku z czym opierają się na prostej polityce. Jeśli jakaś działalność lub lokalizacja biznesowa przestaje być opłacalna, to po prostu się ją zamyka, przesuwając zasoby gdzie indziej. Oczywiście, że w takich sytuacjach firmy często wprowadzają programy pomocowe dla zwalnianych pracowników. Pomagają im znaleźć nową pracę lub wspierają przekwalifikowania. To jednak w dużej mierze element dbania o wizerunek i uspokajania sumienia. Zarządy wielkich, międzynarodowych grup myślą bowiem globalnie, nie przejmując się przesadnie losem pracowników w danym miejscu. W związku z tym, pracując w jednym z wielu zakładów lub jednostek zależnych korporacji, nigdy nie można być pewnym jutra. Co interesujące, żaden z moich rozmówców wśród wad korporacji nie wymienił stereotypowego wyścigu szczurów, czyli zaciętej, często brudnej rywalizacji o awanse, wyniki, premie czy inne korzyści. Wynikać to może z faktu, że osoby, z którymi rozmawiałem, raczej nie pracują bezpośrednio w sprzedaży. Alicja, od prawie dwóch lat zajmująca się mediami społecznościowymi w agencji reklamowej, mówi z satysfakcją: – Na szczęście w mojej firmie panuje niesamowita atmosfera, dzięki której czuję się tam jak w drugim domu. Wyścigu szczurów nie ma. Wszyscy znamy swoje mocne strony i się wspieramy, a nad słabymi po prostu pracujemy. Nie ma (…) wykorzystywania. – Podobnie wypowiadają się inni moi rozmówcy. Maja stwierdza jedynie, że czasem pojawiają się zbyt ambitne jednostki, ale na ogół jej współpracownicy grają zespołowo.

Zwróć uwagę na…
Szukając pracy lub chcąc się zdecydować na jakąś konkretną posadę (np. w korporacji), warto zwrócić uwagę na kilka rzeczy. Maja twierdzi, że należy zorientować się w możliwych zarobkach, perspektywach rozwoju oraz dowiedzieć się, czy zakres obowiązków związanych z potencjalnym stanowiskiem będzie dla nas interesujący. To wszystko bardzo ważne, ale wydaje się, że ta ostatnia kwestia jest najistotniejsza. – Przede wszystkim trzeba zrozumieć, co się lubi. Próbować nowych rzeczy, szukać, czasem rzucać grochem o ścianę. Wszystko, czego się podejmujemy, nawet całkowite niewypały, prowadzi nas na ścieżkę, która może się okazać dla nas najbardziej odpowiednia” – pięknie opisuje Alicja. Paweł, który od jakiegoś czasu w ramach swojej pracy prowadzi także rozmowy rekrutacyjne, podkreśla, że entuzjazm i szczere zainteresowanie branżą mogą znacznie zwiększyć szanse na zatrudnienie. Wiedzę można człowiekowi przekazać już po zatrudnieniu go, ale nie da się w niego wepchnąć chęci jej przyswojenia. Właśnie dlatego zdarzają się sytuacje, w których pracę dostaje mniej doświadczony, ale bardziej pozytywnie nastawiony kandydat. Poza tym Paweł przypomina też, że aplikując na rozmaite stanowiska w korporacjach, należy jednak zachować minimum profesjonalizmu. Wymienia przykłady ludzi, którzy najwyraźniej niezbyt uważnie czytali ogłoszenia o pracę. Starali się oni bowiem o stanowiska związane z całodobowym świadczeniem serwisu informatycznego, po czym w trakcie rekrutacji dziwili się, że czasem trzeba też dyżurować w nocy. Rezygnowali więc z dalszego udziału w procesie rekrutacyjnym. Przywołuje również anegdotę o świeżo upieczonym absolwencie, którego rozmowa kwalifikacyjna przebiegała bardzo dobrze, ale pod jej koniec zapytał on, gdzie w pobliżu znajduje się jakiś bar, bo ma ochotę napić się piwa. Nie jest to może zachowanie dyskwalifikujące, ale na pewno nieco psujące starannie budowane dobre wrażenie. Alicja podsumowuje: – Warto radzić się innych, szczególnie specjalistów w dziedzinach, które nas interesują. To też ludzie, którzy chętnie nam opowiedzą, na czym na co dzień polega ich praca, jakie kompetencje trzeba posiadać i jak ten zawód rozwija.

Do brzegu!
Zaczynamy nieco za bardzo odpływać ku głębinom tematu, więc pora wrócić do meritum. Czy warto pracować w korporacji? Odpowiedź na to pytanie jest taka jak na większość ważnych pytań i brzmi: „To zależy”. Z jednej strony bowiem firma firmie nierówna. Każda z nich oferuje nieco inne korzyści, wachlarz możliwości i oczekuje w zamian czegoś innego. Z drugiej zaś: każdy człowiek jest inny, ma inne preferencje i zwraca uwagę na różne kwestie. Korporacja może zaoferować dobre warunki pracy, dodatkowe korzyści czy możliwości rozwoju. W zamian za to jednak należy liczyć się z koniecznością akceptacji sztywnych reguł czy poczucia bycia nieistotnym z punktu widzenia całej firmy. Poza tym z korporacją na ogół łączy się jeszcze jedna „racja”, czyli biurokracja. Bardzo często załatwienie czegoś, co w małej firmie zajęłoby chwilę, staje się długim i żmudnym procesem. Nie można po prostu podejść do odpowiedniej osoby i jakoś się dogadać, bo byłoby to złamaniem procedur. Poza tym często powód jest znacznie bardziej prozaiczny: osoba ta na przykład siedzi na drugim końcu Polski albo i świata. To jednak też nie reguła, bo korporacje miewają ludzką twarz i czasem wystarczy zwykła rozmowa z odpowiednią osobą. Po prostu każda firma ma swoją specyfikę. Żeby więc wiedzieć, czy dane miejsce będzie dla nas odpowiednie, trzeba dużo pytać, rozmawiać z osobami z doświadczeniem, docierać do ludzi pracujących tam zarówno kiedyś, jak i obecnie. Pierwsi mogą powiedzieć, dlaczego postanowili zmienić daną pracę, a drudzy zdradzić, dlaczego tego nie robią. Należy więc zrobić dobre rozpoznanie terenu, a potem – cóż… Może po prostu spróbować?

Tekst: Michał Denysenko

Artykuł pochodzi z magazynu „Suplement” (luty/marzec 2019).

Post dodany: 6 maja 2019

Tagi dla tego posta:

korpo   korporacja   Michał Denysenko   praca  

Używając tej strony, zgadzasz się na zapisywanie ciasteczek na Twoim komputerze. Używamy ich, aby spersonalizować nasze usługi i poprawić Twoje doświadczenia.

Rozumiem, zamknij to okno