facebook

Wpisz wyszukiwaną frazę i zatwierdź, używając "ENTER"

Kopciuszek z mechaniczną nogą

Co by było, gdyby… babcia miała wąsy? Wtedy pewnie byłaby babcią z wąsami. A gdyby okazało się, że Kopciuszek posiadał mechaniczną stopę? Nie był w pełni człowiekiem i jednak dostał zaproszenie na bal? Brzmi absurdalnie i nadwyręża Waszą wyobraźnię? Czas, żebyście sięgnęli po pierwszy tom Sagi Księżycowej.

Cinder, której imię nie bez powodu kojarzy Wam się z Cinderellą, nie jest zwykłą nastolatką – to cyborg. Oznacza to tyle, że niektóre części jej ciała zostały zastąpione przez mechaniczne elementy, co dawno temu ocaliło jej życie. Wykonany na nieświadomym dziecku zabieg wszczepienia mu zastępczych części z jednej strony uratował dziewczynę, z drugiej jednak zepchnął ją na drabinie społecznej, sprowadzając do roli własności i kogoś gorszego od „normalnych ludzi”. Dziewczyna jest najlepszym mechanikiem w mieście, wiedzie jednak życie popychadła, które musi zarobić na utrzymanie macochy i jej dwóch dorastających córek. Nie zabraknie również przystojnego księcia Kaia oraz balu, który na zawsze odmieni życie naszej bohaterki.

Jednak nie samymi podobieństwami karmi nas Marissa Meyer. Jej wersja Kopciuszka stanowi bowiem powiew świeżości, zdmuchujący kurz ze znanej nam opowieści. Autorka z niezwykłą sprawnością przenosi nas w czasie – akcja powieści nie dzieje się „dawno, dawno temu”, a po czwartej wojnie światowej! Na szczęście ludzkość poszła po rozum do głowy i zjednoczyła się, by wspólnie stawić czoła nowym zagrożeniom: tajemniczej, nękającej ją chorobie oraz mieszkańcom Księżyca (tak, dokładnie, nasz ziemski satelita jest zamieszkały!), których podła królowa pragnie zasiąść na tronie jednego z ziemskich państw. Nie zabraknie państwowych tajemnic i politycznych intryg, w które zostanie wplątana nasza bohaterka.

Przyznaję, że do Cinder podchodziłam z pewną dozą ostrożności. W końcu tyle razy rozczarowały mnie retellingi znanych opowieści, że wolałam nie nastawiać się zbyt pozytywnie. No i wciąż nie wspomniałam o moim najważniejszym zastrzeżeniu – ja naprawdę nie lubię Kopciuszka. Nigdy nie trafiła do mnie historia dziewczynki-popychadła, która nie miała w sobie wystarczająco dużo ikry, by wziąć życie w swoje ręce i cokolwiek w nim zmienić. Dopiero pojawienie się wróżki, która dała jej kieckę, pantofelki i karocę z końmi, pozwoliło dziewczynie na spełnienie swoich marzeń, które przecież i tak ograniczały się do pójścia na bal. W moich oczach Kopciuszek to miałka oraz strasznie nijaka postać i – przyznaję bez bicia – gdyby bohaterka Cinder była taka sama, strasznie cierpiałabym nad lekturą powieści Meyer.

Na całe szczęście autorka wyśmienicie radzi sobie z wykreowaniem silnej postaci kobiecej, która – pomimo niesprzyjających warunków zewnętrznych i młodego wieku – przynajmniej stara się w jakiś sposób panować nad swoim losem. Nie bez strachu podejmuje decyzje – często trudne, wymagające odwagi i hartu ducha, nie jest jednak bezwolną marionetką, która pójdzie na bal tylko dlatego, że ktoś dał jej odpowiednie fatałaszki, by nie wyróżniała się z tłumu. O nie, moi drodzy, to bohaterka ulepiona z zupełnie innej gliny. Również książę Kai nie jest tylko ładnym dodatkiem do całej fabuły i obiektem westchnień Cinder. Następcę tronu przedstawiono tutaj jako obciążonego władzą i odpowiedzialnością za naród. Zmuszony do wyboru pomiędzy prywatnym szczęściem a bezpieczeństwem ludności nie będzie miał łatwego życia. Nawet macocha dziewczyny zyskała na głębi, a jej psychika jest nieco bardziej złożona.

Książka młodzieżowa, zwłaszcza ponownie opowiadająca historię Kopciuszka, nie mogła obejść się bez wątku romansu pomiędzy bohaterką i księciem. Uczucie kwitnie jednak powoli, rozwijając się bez pośpiechu, o wiele bardziej naturalnie. To duży plus! Nie ma się jednak co dziwić dawkowaniu nam tego love story, w końcu autorka ma jeszcze trzy tomy, by opowiedzieć losy tej pary. Na dodatek nie są one głównym motorem napędzającym moją chęć sięgnięcia po kontynuacje! O wiele bardziej wciągająca jest bowiem intryga polityczna rozgrywająca się na kartach Cinder, w którą wplątana zostaje nasza bohaterka. Intryguje mnie rasa Księżycowych, ich moce, a nade wszystko to, jakie plany ma ich królowa.

Powieść nie uchroniła się od wad (z których bodaj największą jest przewidywalność towarzysząca niektórym rozwiązaniom fabularnym), drobnych niedopowiedzeń (jak chociażby to, że czytelnik raczony jest przemyśleniami bohaterki na temat księcia, w drugą stronę już nie, przez co rodzące się między nimi uczucie wydaje się nieco jednostronne), nie psują one jednak przyjemności czerpanej z lektury. Marissa Meyer umiejętnie umieszcza znaną historię w swoim własnym, autorskim pomyśle na fabułę.

 

Tekst: Martyna Halbiniak

Post dodany: 2 lipca 2018

Tagi dla tego posta:

#Martyna Halbiniak   Cinder   cyborg   Kopciuszek   Marissa Meyer   powieść   recenzja   retelling   Saga Księżycowa  

Używając tej strony, zgadzasz się na zapisywanie ciasteczek na Twoim komputerze. Używamy ich, aby spersonalizować nasze usługi i poprawić Twoje doświadczenia.

Rozumiem, zamknij to okno