Czy zastanawialiście się kiedyś, jakby to było żyć w innej epoce, innych czasach, w innym kraju, znając tylko jedną osobę z opowieści bliskiej ci osoby, która okazuje się nie być twoim przyjacielem? Czy myśleliście, jakie to uczucie być rozdzielonym z ukochaną osobą przez czas? Wiedzieć, że jest ktoś, z kim jesteście związani silną, praktycznie nierozerwalną więzią, ale ta osoba właściwie jeszcze się nie narodziła?
W takiej sytuacji znalazła się Claire Randall, pielęgniarka wojenna, która po II wojnie światowej udała się z mężem na drugi miesiąc miodowy do Szkocji. Nic nie zapowiadało rewolucji, która miała się wydarzyć w ich życiu. Frank, mąż głównej bohaterki, był historykiem, więc przy każdej nadarzającej się okazji opowiadał żonie różne ciekawostki związane z odwiedzanymi przez nich miejscami w Szkocji. Pewnego dnia trafili w miejsce zwane Craigh na Dun, o którym mówiono, że jest magiczne, a przez kamienie, które znajdują się na tym wzgórzu, niektórzy ludzie mogą przenosić się w czasie. Bohaterowie uznali to za nieprawdę, jak zapewne uczyniłaby większość z nas, lecz w tym miejscu można było wyczuć coś innego, nadprzyrodzonego. Następnego dnia Claire Randall udała się ponownie na tamto wzgórze i wkrótce przekonała się, że miejscowe opowieści zawierały w sobie wiele prawdy…
Jak bohaterka poradziła sobie w nowej rzeczywistości i w całkiem nowym otoczeniu? O tym przekonacie się, oglądając serial Outlander, który jest oparty na serii książek autorstwa Diany Gabaldon. Ze swojej strony bardzo gorąco zachęcam do obejrzenia tej produkcji, ponieważ uważam, że warto; została ona wyróżniona w 2016 roku tytułem najbardziej wciągającego serialu. Polecam go szczególnie osobom, które lubią wątki historyczne i romantyczne, gdyż tych nie brakuje.
Jeśli ktoś z Was ma na swojej liście seriali tę produkcję i chciałby się podzielić opinią, to zachęcam do wyrażenia swojego zdania w komentarzu poniżej.
Autorka tekstu: Agnieszka Żeliszewska