facebook

Wpisz wyszukiwaną frazę i zatwierdź, używając "ENTER"

Hongkong, arbitraż i Netflix – śląska drużyna podbija świat międzynarodowego arbitrażu

Międzynarodowy arbitraż handlowy – nie brzmi specjalnie przyjaźnie, a jednak okazuje się być niezwykle wdzięczną gałęzią prawa i znakomitą drogą rozwoju dla studentów WPIA UŚ. Reprezentanci naszej uczelni w 2003 roku jako pierwsi w Polsce wzięli udział w najbardziej prestiżowym konkursie prawniczym na świecie – The Annual Willem C. Vis International Commercial Arbitration Moot w Wiedniu, odnosząc z roku na rok coraz większe sukcesy. W marcu 2019 roku drużyna UŚ, ponownie jako pierwsza polska reprezentacja, wzięła udział we wschodniej edycji Konkursu Vis Moot organizowanej w Hongkongu.

O wyjeździe do Azji, sposobach na szybką i efektywną naukę, a także o tym, jak zostać członkiem drużyny Vis Moot Team Silesia rozmawiałam z jej członkiniami – Olgą Marcinkowską i Agatą Zwolankiewicz – które już po raz trzeci reprezentowały naszą uczelnię w ramach „prawniczej olimpiady”.

RM: Zacznijmy od tego, czym w ogóle jest arbitraż handlowy?

A: Arbitraż to oddanie sporu do rozpatrzenia przez prywatny organ sądowy, który często jest specjalistą w danej dziedzinie, dzięki czemu o wiele sprawniej i bardziej merytorycznie może rozpatrzeć sprawę niż zwykły sąd.

To popularna praktyka?

O: Na świecie bardzo wiele podmiotów korzysta z tego rozwiązania. W Polsce ta kultura wciąż się rozwija.

Dlaczego zajęłyście się akurat tym tematem? To dość szczegółowa i wąska dziedzina prawa.

O: Zainteresowałam się arbitrażem międzynarodowym dlatego, że jest on związany z językiem angielskim – studiowałam filologię angielską z językiem arabskim i chciałam to ze sobą połączyć, wyjść poza obszar prawa krajowego i wejść w środowisko międzynarodowe. Arbitraż pozwolił mi połączyć prawo cywilne i pracę w języku angielskim. To także międzynarodowa praktyka, którą odbywam pracując w domu.

A: Trafiłam do drużyny mając bardzo ogólne pojęcie o arbitrażu. Kierowałam się chęcią wzięcia udziału w konkursie międzynarodowym – dopiero potem zainteresowałam się tematyką Vis Moot. Arbitraż daje prawnikom możliwość wyjazdu i pracy nad międzynarodowymi sprawami – łamie ten stereotyp, że jeśli studiujesz prawo w danym kraju, to już nigdy nie wyjedziesz za granicę i nie będziesz się zajmować niczym więcej niż – w tym przypadku – prawem polskim. Arbitraż międzynarodowy otwiera drogę do podjęcia pracy na całym świecie.

Podobnie jest z Erasmusem – ludzie myślą, że na prawie nie można wyjechać, bo nie da się go studiować za granicą. Wracając: jak wygląda przygotowanie do konkursu Vis Moot?

O: Konkurs trwa od października do Świąt Wielkanocnych i składa się z dwóch etapów. Pierwsza jest część pisemna. W październiku zostaje opublikowany kazus, ma on około 50 stron; są to różnego rodzaju umowy, dokumenty, faktury, maile. Na podstawie tej dokumentacji piszemy trzydziestopięciostronicowe pismo powoda. Od innej drużyny otrzymujemy ich pismo powoda i odpowiadamy na nie jako pozwany.

A: Gdy wyślemy oba pisma procesowe, zaczyna się II etap konkursu. Jest to część ustna, czyli symulacje rozpraw arbitrażowych przed panelami. Finał odbywa się albo w Wiedniu, albo w Hongkongu, w zależności od tego, w której edycji bierze się udział – w zachodniej albo we wschodniej. Wcześniej uczestniczymy w wyjazdach przygotowawczych, które nazywają się pre-moots – są one organizowane na całym świecie. Nasza drużyna zwykle przygotowuje się w Czechach lub w Niemczech, a tym roku wyjeżdżamy jeszcze do Wielkiej Brytanii i Słowenii. Pre-moots odbywają się także w Warszawie. Są to symulacje rozpraw arbitrażowych,  w których biorą udział drużyny składające się z dwóch osób: jedna prezentuje argumenty procesowe, a druga odnosi się do argumentów merytorycznych dotyczących stricte kontraktu.

O: Każdy przedstawia argumenty na korzyść swojego klienta; wypowiedzi trwają po 15 minut. Konkurs ma formę interaktywną – nie jest to tylko piętnastominutowe przemówienie, gdyż arbitrzy zadają pytania, które odnoszą się do stanu faktycznego lub prawa, co może całkowicie zmienić kierunek rozprawy. Naszym zadaniem jest ich do siebie przekonać. Przez te kilka miesięcy pracujemy cały czas razem nad jedną sprawą.

Razem?

O: Razem, ale osobno: ja zajmuję się kwestiami procesowymi, czyli np. kwestią dopuszczenia dowodu czy wyłączenia sędziego, a Agata opracowuje część merytoryczną, dotyczącą treści kontraktu, np. niewykonanie zobowiązania.

Jesteśmy najmniejszą drużyną – uczestników może być co najmniej dwóch, ale zazwyczaj w skład wchodzi około ośmiu osób. Czasem składy są nawet kilkunastoosobowe, gdyż nie ma górnej granicy.

Czyli pracujecie we dwie i konkurujecie z całym sztabem ludzi?

O: Tak. Aktualnie opracowujemy odpowiedź na pracę studentów z Chin, nad którą pracowało jedenaście osób.

A: W niektórych krajach konkurs Vis Moot jest na tyle prestiżowy i istotny, że studenci biorący w nim udział uzyskują zwolnienie z zajęć na cały rok – tak dzieje się np. w Niemczech. W Bazylei za udział w Vis Moot uzyskuje się zaliczenie pracy magisterskiej. Wystarczy więc, że w drużynie jest osiem osób, każda z nich pisze około sześć stron i za to wszyscy mają zaliczoną pracę magisterską. Tymczasem w naszym przypadku każda pisze po trzydzieści pięć stron.

Każda z was pisze obszerną pracę konkursową, do tego dochodzą studia, praca magisterska – jak udaje wam się to pogodzić? Prawo jest przecież wymagającym kierunkiem studiów.

A: Chciałabym w tym momencie odejść od takiego sposobu postrzegania konkursu Vis Moot. Jeśli ktoś systematycznie pracuje i dobrze rozplanowuje swoją pracę, to jest w stanie wszystko spokojnie pogodzić.

O: Nawet wyjazdy nie przeszkadzają w studiowaniu – można dostać Indywidualną Organizację Studiów, więc wszystko jest do przejścia. Ja w trakcie angażowania się w konkurs, studiowałam prawo i kończyłam jeszcze drugi kierunek studiów. Wszystko jest do zrobienia, wystarczy tylko uczciwie do tego podejść i pracować systematycznie.

A: Większość drużyn korzysta z pomocy trenerów – naszym jest doktor Małgorzata Pohl-Michałek. Oprócz tego mamy tzw. moot-alumns, którzy wspomagają nas, gdy mamy jakieś problemy.

Czy możecie liczyć na jakieś ulgi ze strony uczelni?

O: Uzyskałyśmy zwolnienie z dwóch konwersatoriów, kiedy pierwszy raz brałyśmy udział w konkursie, a także otrzymałyśmy IOS.

Hongkong brzmi super! No ale właśnie, kto za to wszystko płaci? Czy musicie dokładać się do wyjazdów, czy uczelnia gwarantuje pomoc finansową?

O: Do tej pory w wyjazdach na konkurs w Wiedniu wspierali nas sponsorzy i kancelarie, z którymi nawiązaliśmy współpracę. Finansowo wspomaga nas także wydział. Dziekan rokrocznie pokrywa za nas opłatę rejestracyjną. Dotychczas bywało też tak, że wspierały nas kancelarie, w których pracowali lub praktykowali członkowie drużyny. Natomiast w tym roku mamy do czynienia z wyjątkową sytuacją – otrzymałyśmy grant od Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego, by móc uczestniczyć w konkursie w Hongkongu, który wiąże się z dużo większymi kosztami niż wcześniej.

A: Nigdy nie było takiej sytuacji, żeby członkowie musieli jechać ze swoich prywatnych środków. Drużyna ma tym większe środki, im bardziej się o nie stara. Istnieje mnóstwo programów grantowych, fundacji, konkursów – możliwości jest naprawdę dużo. Dowodem jest na to wspomniany grant z Ministerstwa, o który ubiegałyśmy się pół roku przed konkursem.

Jak wygląda nabór członków do drużyny Vis Moot? Są jakieś kryteria, wstępne egzaminy?

A: Rekrutacja jest przeprowadzana przez naszą trenerkę, dr Małgorzatę Pohl-Michałek. Zwykle prowadzi się ją na przełomie maja i czerwca – konkurs zaczyna się w październiku. Nowych członków wybieramy już pół roku wcześniej, żeby przez wakacje mieli okazję obyć się z tematyką arbitrażu.

Dla poczatkujących organizowane są także różnego rodzaju wykłady oraz spotkania z byłymi uczestnikami Vis Moot, aby mogli zapoznać się z realiami konkursu i zdecydować, czy chcą się w to angażować. Etap zgłoszeniowy jest pisemny – list motywacyjny, CV, krótka forma pisemna w języku angielskim. Później przychodzi czas na rozmowę kwalifikacyjną.

O: Najważniejszym kryterium jest znajomość języka angielskiego. Na wydziale nie mamy obowiązkowych zajęć ściśle dotyczących arbitrażu, więc znajomość zagadnień z nim związanych nie jest konieczna. Podobnie jest z kwestią prawa prywatnego międzynarodowego. Najważniejszy jest język – jeśli jesteś w stanie swobodnie przyswoić wiedzę w języku angielskim, to z powodzeniem możesz wystartować w rekrutacji. 

Czy wymagany jest certyfikat językowy?

O: Umiejętności językowe sprawdzane są podczas rekrutacji – zarówno w części pisemnej, jak również podczas rozmowy kwalifikacyjnej. Samo posiadanie certyfikatu nie jest więc koniecznością.

A: Bywały też przypadki, że osoby z pozoru najsłabsze dużo pracowały w ciągu roku nad językiem i ostatecznie okazywały się najlepsze.

O: I to jest chyba największy plus – przez rok można wykonać naprawdę gigantyczną pracę i bardzo się rozwinąć. Dlatego właśnie jesteśmy tutaj już po raz trzeci.

Czy Vis Moot to klucz do kariery?

A: To nie tylko konkurs, ale też świetny program szkoleniowy. Uczymy się teoretycznych zagadnień, ale przede wszystkim mamy możliwość nauczenia się pracy prawnika w praktyce. Niczym przy tym nie ryzykujemy, bo nawet przegrana sprawa w konkursie nie powoduje automatycznie przegranej członków drużyny.

O: Uczymy się przemawiania, formułowania argumentów, pisania pism procesowych. Mamy możliwość obcowania z praktykami, do których na co dzień wszyscy zwracają się „Panie Mecenasie, Pani Mecenas” – przełamuje to barierę pomiędzy młodym adeptem prawa a profesjonalnym pełnomocnikiem, który prowadzi sprawy za kilka milionów złotych. To zupełnie inna sytuacja niż na egzaminie – uczestnicy konkursu wykonują bardzo dużą pracę, a profesjonaliści chcą ich wysłuchać. Wszystko odbywa się w relacji dużo bliższej niż na poziomie student-wykładowca. Możemy czerpać wiedzę od osób z ogromnym dorobkiem naukowym – czasem okazuje się, że autor, którego książkę kiedyś czytałam, jest arbitrem w mojej sprawie. Jeśli chodzi o networking, to Vis Moot jest chyba najlepszą drogą do świata arbitrażu.

Nawet jeśli ktoś nie poszedł później w tym kierunku, to wszyscy, którzy dotąd brali udział w konkursie, niezwykle cenią sobie całe doświadczenie, które zdobyli, i osoby, które poznali.

A: Nawet jeśli ktoś stwierdzi po konkursie, że nie chce zajmować się arbitrażem, to przez Vis Moot może zapoznać się z problematyką międzynarodową, porozmawiać z autorytetami na temat swoich ewentualnych wątpliwości, a nawet poradzić się co do wyboru aplikacji.

Studentów prawa kojarzy się jako poważnych i chłodnych. Konkurs arbitrażu międzynarodowego w Wiedniu brzmi jak Wydział Prawa do kwadratu – wizja jest dość przeszywająca. Jak to wygląda w praktyce? Czy faktycznie jest się czego bać?

O: Absolutnie. Po konkursie odbywa się wiele eventów networkingowych. W Wiedniu na sam koniec jest ogromna impreza – dwa tysiące studentów z całego świata ma okazję przebywać w jednym miejscu w towarzystwie arbitrów. To taka wielka nagroda i odpoczynek, nie ma już podziału na poprzednie role.

A: Sam konkurs również nie jest niczym strasznym; to świetna zabawa, można w niej przybierać różne role: udawać profesjonalistów, pozować na słynnych specjalistów z dziedziny prawa czy znanych, filmowych prawników. Oczywiście zawsze jest jakaś trema – nawet my, mimo że mamy za sobą ponad 60 tego typu wystąpień, zawsze trochę się stresujemy.

Jakie umiejętności oprócz językowych powinna mieć osoba, która chciałaby dołączyć do Vis Moot? Kto może wystartować w rekrutacji?

O: W rekrutacji mogą brać udział osoby już po pierwszym roku prawa.

A: Powinny być gotowe na systematyczną pracę, a także otwarte na krytykę – konstruktywną i nieosobistą. Nawet jeśli coś napiszesz i okaże się, że popełniłeś mnóstwo błędów, to dobrze – jest nad czym pracować. Jeśli nie będziesz próbował, to niczego się nie nauczysz.

O: Dodatkowo ważna jest pokora, pewność siebie i chęć do pracy. Sama przed rekrutacją miałam mnóstwo obaw dotyczących mojej wiedzy na temat arbitrażu, ale poszłam i spróbowałam. Jestem tu już po raz trzeci.

Łączycie studia i konkurs. Może macie jakieś rady, jak skutecznie się uczyć?

A: Uważam, że powinno kłaść się nacisk nie na ilość, ale na jakość czasu spędzanego na nauce. Mam wrażenie, że na studiach prawniczych istnieje przekonanie, że należy uczyć się cały czas, bo ktoś byłby gotów pomyśleć, że tego nie robię. Lepiej poświęcić mniejszą ilość czasu, ale spędzić go efektywnie. Poza tym wiele zależy od formy egzaminu – do opisowego staram się opanować konstrukcje i skupić na zrozumieniu mechanizmów, do testów zaś trzeba wykuć na pamięć wiele szczegółów.

O: Najważniejsze jest to, co często sobie odbieramy, czyli prawo do odpoczynku. Tylko my sami możemy o niego zadbać. Nagradzanie się za poświęcony na naukę czas to coś, o czym musimy pamiętać.

A: Pora przestać gloryfikować kulturę siedzenia i opowiadania o tym, ile czasu spędziło się na nauce i innych tego typu „aktywnościach”. Ważniejsze jest to, w jaki sposób wykorzystaliśmy czas i jakie są tego efekty, niż to, ile godzin nam to zajęło.

Czy wystarcza wam czasu na to, żeby być kimś oprócz: studentem, uczestnikiem konkursu, praktykantem lub pracownikiem kancelarii? Macie jakieś zainteresowania niezwiązane z prawem?

O: Mnie fascynuje astronautyka i kosmos.

A: Tak jak każdy student – lubię spotykać się ze znajomymi, czytać książki, oglądać seriale na Netflixie. Bardzo lubię podróżować, wyskoczyć gdzieś choćby na weekend. Nawet podczas praktyk za granicą można zorganizować sobie małe wypady.

Bardzo dziękujemy dziewczynom za ciekawą i inspirującą rozmowę. Gratulujemy sukcesów, które odniosły podczas hongkońskiej edycji tego prestiżowego konkursu i trzymamy kciuki za dalsze etapy ich arbitrażowej kariery.

Nabór do drużyny odbywa się na przełomie maja i czerwca. Zapraszamy wszystkich zainteresowanych prawem cywilnym i językiem angielskim do spróbowania swoich sił w rekrutacji!



Tekst: Rita Miernik
Zdjęcia: Katsiaryna Kalyska

Post dodany: 1 maja 2019

Tagi dla tego posta:

arbitraż handlowy   drużyna Vis Moot   prawo   Rita Miernik   wywiad  

Używając tej strony, zgadzasz się na zapisywanie ciasteczek na Twoim komputerze. Używamy ich, aby spersonalizować nasze usługi i poprawić Twoje doświadczenia.

Rozumiem, zamknij to okno