facebook

Wpisz wyszukiwaną frazę i zatwierdź, używając "ENTER"

Fenomen makijażowych tutoriali Kasi Nosowskiej

Odkąd z początkiem roku swoją działalność zakończył zespół Hey, muzycy rozeszli się do swoich solowych projektów. Kasia Nosowska, chyba trochę przypadkowo, zajęła się działalnością komiczną w social-mediach. Pierwsze filmiki z serii „A ja żem jej powiedziała Kaśka…” spotkały się z ogromnym entuzjazmem publiki, co zapoczątkowało naprawdę obfitą w celne żarty, znakomitą satyrę w formie krótkich internetowych skeczy. Skala tego zjawiska była na tyle duża, że całą akcję uwieńczyła nawet książka autobiograficzna piosenkarki o tym samym tytule.

W ostatnich tygodniach Kasia Nosowska znowu zawładnęła polską częścią Internetu, tworząc serię makijażowych tutoriali, tudzież poradników, prześmiewczo nawiązując do osób, które w sieci zamieszczają video-poradniki o tematyce urodowej. Żarty są naturalnie kąśliwe i celne, ale przy tym wyważone na tyle, że raczej nikogo nie urażą. Warto obejrzeć kilka odcinków do śniadania i poprawić sobie humor. Tylko że cała ta seria oparta jest na olbrzymich kompleksach piosenkarki i to ukazuje wbrew pozorom sporych rozmiarów problem.

Znajomi mojego podbródka, inne podbródki
Zbudowanie tak dużego przedsięwzięcia tylko w oparciu o własne niedoskonałości wymaga sporo odwagi i dystansu. Z to pani Kasiu, chapeau bas, bo ciężko jest w obecnych czasach wystawać poza normę, zwłaszcza jeśli chodzi o formę fizyczną. Kompleksy towarzyszą ludziom od wieków, ale odkąd pojawił się Internet, mam wrażenie, że to zjawisko zostało spotęgowane tysiąckrotnie. Kult sylwetki jest tak wielki, że w ostatnich latach przemysł fitness ewoluował od garstki amatorów do fitnesowych mocarstw. Ewa Chodakowska stała się carycą planku, Kaja Soboń na fladze swojego imperium umieściłaby najpewniej stukilową sztangę, a ludność domaga się już nie chleba, bo jest tuczący i z glutenem, ale „healthy food by Ann” i igrzysk.

Cała Polska ćwiczy z Chodakowską
Pan ćwiczy. Pani ćwiczy. My ćwiczymy. Parafrazując klasyka. Nie ma nic złego w tym, że zdrowotna świadomość Polaków rośnie. Jeszcze nie tak dawno kupienie nasion chia czy ksylitolu było raczej fanaberią, dziś to produkty powszechnie dostępne. Nic tylko się cieszyć. Coraz więcej pięknych, wysportowanych ludzi nie przekłada się jednak na poziom zadowolenia z siebie samego. Pośladki stają się coraz bardziej jędrne, talia coraz węższa, ale ciągle jest daleko do ideału. Ciągle coś nam w sobie nie pasuje. Życie zamiast fokusować na czerpanie i korzystanie z niego, jest pasmem udręki i ciągłego sprintu za lepszą sylwetką i ogólnym wyglądem. Tymczasem w życiu jest tyle kategorii, tyle różnego rodzaju zajęć, którym można i należy się poświęcić, że spędzanie całego czasu na obsesyjnym zmniejszaniu obwodu bioder i tuningowaniu swojej powierzchowności jest jakieś takie… puste.

Aurea mediocritas
Złoty środek to chyba najlepszy sposób na dobre przeżycie życia. Sport jest ważnym elementem życia i niezbędnym składnikiem dobrego zdrowia – to wiadomo nie od dziś. Są oczywiście ludzie, których sport jest życiową pasją. Są również tacy, którzy z tego żyją, więc wiadomo, że poświęcają się temu w całości. Tylko w tym wszystkim pojawił się nadmierny kult sylwetki, a reszta wartości została z tyłu. Starożytna kalokagatia nie zakładała tylko wyrzeźbionego kaloryfera, stawiała także na piękno duszy i umysłu, którego po rozwoju współczesnej kultury masowej, nie zauważam w nadmiarze.

Merytoryka i logistyka makijażu są najważniejsze!
Kasia Nosowska pokazuje to, o czym ludzie boją się mówić publicznie. Nikt w dobie ery pupy Gigi Hadid nie ośmieli się przyznać, że coś mu w tym zdrowym stylu życia nie wyszło. Że mu ciężko. Że zamiast  sałatki z jarmużu i odłamków kosmicznej energii wolałby opierniczyć schabowego w solidnej panierce, w anturażu młodych ziemniaczków polanych masełkiem i mizerii na tłustej, osiemnastoprocentowej. Żadna z pań nie przyzna się, że zanim wyszła z domu, swojego „niedbałego koka”, robiła przez dwie godziny, a warstwa podkładu, jaką nałożyła na twarz, mogłaby spokojnie konkurować na grubość z warstwą płaszcza ziemskiego. Żadna także nie wspomni, ile daremnych prób podjęła, zanim linia eyelinerem, którą wypatrzyła gdzieś w odmętach YouTube`a, przestała przypominać wynik wstrząśniętego sejsmografu, próba konturowania nie zakończyła się efektem barw wojennych, a zarysowanie kształtu ust nie skończyło się tak:

Nasze kompleksy, poziom trudności prezentowanych w Internecie makijażów i niewielki dystans Polaków do siebie samych, wręcz prosiły się o tego typu serię. Nie bądźmy dla siebie aż tak surowi, w końcu w życiu chodzi o to, żeby głównie żyć, co nie?

 

Tekst: Rita Miernik

Post dodany: 8 czerwca 2018

Tagi dla tego posta:

akceptacja   artykuł   dystans   Hey   Kasia Nosowska   makijaż   Rita Miernik  

Używając tej strony, zgadzasz się na zapisywanie ciasteczek na Twoim komputerze. Używamy ich, aby spersonalizować nasze usługi i poprawić Twoje doświadczenia.

Rozumiem, zamknij to okno