facebook

Wpisz wyszukiwaną frazę i zatwierdź, używając "ENTER"

Fabryka rozmytych miejsc

Każdego z nas czeka kiedyś koniec. Chcielibyśmy zostawić jakiś ślad w pamięci naszych bliskich, ale również jakąś trwalszą pamiątkę, która w pewien sposób uczyni nas nieśmiertelnymi. Coś, co przetrwa wieki, sygnowane naszym nazwiskiem, aby przez stulecia mówiono o nas i wspominano naszą historię. Jak wiadomo, nie każdemu z nas to się uda. Po wielu osobach słuch zaginie, a ich los nie utrzyma się zbyt długo na kartach pamięci.

Nie tylko ludzie mogą zostać zapomniani dotyczy to również  budynków. Mało kto tak naprawdę się nimi przejmuje. Wszelkiego rodzaju budowle otaczają nas z każdej strony. Przechodząc głównymi ulicami miast, nie zastanawiamy się, jaka historia kryje się w murach mijanej kamienicy. Odwiedzając nasze ulubione miejsca, nie myślimy, co znajdowało się tam lata wcześniej. Każdy budynek ma swoją opowieść. Chciałabym wspomnieć kilka miejsc, które utraciły dawną użyteczność i zyskały nową, oraz takie, które popadły w ruinę, ale warto dać im kolejną szansę, bo przecież to też część naszej własnej historii.

To, co zabrał przemysł, kultura musi odzyskać
W tym jednym haśle kryje się cel założenia galerii sztuki współczesnej w szybie pokopalnianym. Mam na myśli Galerię Szybu „Wilson”, która mieści się na pograniczu trzech dzielnic Katowic: Nikiszowca, Janowa i Szopienic. Zanim jednak powstała tam owa galeria, szyb znajdujący się na jej terenie nosił nazwę „Richthofen” i „Hulda”, następnie w 1935 roku został przemieniony na „Wilson” (od nazwiska prezydenta Stanów Zjednoczonych). Po wojnie teren ten przejęła Kopalnia „Wieczorek”. W 1995 roku zdecydowano o zamknięciu szybu. Miejsce to nie musiało długo czekać, by ktoś wykorzystał jego potencjał, bo już trzy lata później prezes firmy Pro Inwest Sp. z o.o. wraz z prezesem Fundacji Eko-Art Silesia rozpoczęli pracę nad powstaniem wspomnianej galerii. Obecnie miejsce to przyciąga artystów z całego świata, a organizowane tam imprezy tematyczne cieszą się dużym zainteresowaniem. Galeria nie tylko słynie z własnej kolekcji wybitnych dzieł, ale również chętnie promuje młodych, zdolnych twórców. Zarówno postindustrialne wnętrze, jak i jego w połączenie ze sztuką nowoczesną nadają niesamowity klimat, czyniąc go wyjątkowym. Przy okazji stanowi to idealną promocję tych dzielnic Katowic. Jest to również doskonały przykład nowatorskiego zagospodarowania przestrzeni. Zamiast pozostawić ją na pastwę losu i pozwolić popaść w ruinę, dano jej możliwość bycia częścią nowo powstającej historii, jako artystyczne centrum wydarzeń na obrzeżach miasta.

Nowoczesność w składzie porcelany
Pozostając w temacie kultury, kolejnym miejscem, którego historię warto przytoczyć, jest Fabryka Porcelany. Galeria Giesche, czyli sala koncertowa, w której odbywają się imprezy kulturowe to jeden z wielu atutów zrewitalizowanej fabryki. Stanowi ona głównie siedzibę wielu firm branży IT, choć jest również wykorzystywana przez biura projektowe, galerie sztuki czy agencje reklamowe. Jednak zanim fabryka stała się atrakcyjna dla przedsiębiorstw, musiała „swoje przeżyć”. Jej początki sięgają lat dwudziestych ubiegłego wieku, kiedy to w Szopienicach-Burowcu – dzielnicy Katowic – powstała, jako pierwsza na Górnym Śląsku, fabryka porcelany. Założycielami byli dwaj bracia: Ryszard i Józef Czuday. Początkowo nazywała się „Elektro-Porcelana-Czudaywerke”, z czego następnie powstała „Giesche” Fabryka Porcelany SA dawnej Czuday z Ryszardem Czudayem na stanowisku dyrektora. Prowadził on budowę nowej fabryki na terenie byłej wytwórni pasz w Bogucicach. Po zmianach w zarządzie fabryka skróciła swoją nazwę, pozbywając się członu dawnej Czuday. Okres wojny nie wpłynął niekorzystnie na produkcję, mimo że władzę nad nią sprawował rząd niemiecki. Dopiero rok 1945 sprawił, że fabryka została unieruchomiona. Po upaństwowieniu wznowiła pracę. Zmianie uległa jej nazwa, która przekształciła się w „Zakłady Porcelany Bogucice”. Poważny kryzys nastąpił w roku 1994, gdy z powodów finansowych fabrykę zamknięto, ale tylko na rok, ponieważ dzięki remontom i wykupieniu przez Porcelanę Śląską Sp. z o.o. mogła znów zacząć działać. Ostateczną upadłość ogłosiła dopiero w 2009 roku. Szansę na nowe życie zyskała trzy lata później, gdy rozpoczęto odnawianie budynków fabrycznych. Pracę tę podjęła spółka Porcelana Śląska. Istotny wpływ miało też powstanie Fundacji Giesche, która na terenie dawnej fabryki tworzy nowoczesny Park Technologiczny. To on przyniósł temu miejscu nową świetność. Fabryka Porcelany wciąż się rozwija, w planach jest również otwarcie restauracji i bistra. Mimo nowoczesności, jaka tam wtargnęła, zachowany został historyczny element, jakim jest piec w jednej z hal, w którym stale wypala się porcelanę. Dzięki tej inwestycji historyczny duch tego miejsca przetrwa kolejne dekady.

Daj mi drugą szansę
Nie wszystko w życiu bywa tak kolorowe, jakby się mogło wydawać. W Katowicach nadal pozostaje wiele miejsc, które zostały porzucone i zapomniane, a ich historia rozmywa się na kartach teraźniejszości. Jednym z takich miejsc jest Stadion Gwardii Katowice, mieszczący się w dzielnicy Brynów, nieopodal Parku Kościuszki. Już dawno przestał pełnić swoją funkcję, a obecnie stał się ulubionym miejscem młodzieży na „piwko pod chmurką”. Zamknięto go w latach 80. ubiegłego wieku i od tego czasu ulega degradacji. Raz na jakiś czas pojawiają się plany jego rozbudowy lub przebudowy. Jednym z pomysłów było wybudowanie tam aquaparku lub przekształcenie w nowoczesny stadion. Wszystko to pozostało w sferze imaginacji, a historia tego terenu powoli zatraca się pod stertą śmieci, potłuczonego szkła i zarośli.

Oddalając się od Katowic, zmierzamy do Czeladzi na spektakl w opuszczonym kinie „Uciecha”. Początki tego obiektu sięgają czasów przedwojennych, kiedy to w latach 19241929 powstała dwupiętrowa siedziba czeladzkiej straży pożarnej. To w niej mieściła się wielka sala teatralna, mogąca pomieścić pięćset osób. W latach 30. została oddana pod dzierżawę jako kino „Czary”, które po wojnie zyskało obecną nazwę. Po wybuchu II wojny światowej budynek trafił w ręce Niemców. Lokalne społeczeństwo po zakończeniu wojny zaangażowało się we wsparcie remizy, aby ta ponownie zaczęła funkcjonować. Problemy finansowe straży, które pojawiły się pod koniec XX wieku sprawiły, że budynek nie mógł zostać wyremontowany, dlatego miasto przejęło go w 1998 roku. Kino zaprzestało działalności. Choć w roku 2002 pojawił się nowy inwestor, obiekt nie został reaktywowany. Jego unikalne wnętrze, pełne pamiątek z przeszłości, takich jak tablica Dni filmu radzieckiego z 1965 roku, niszczeje. Obecnie jest to atrakcja dla fanów opustoszałych lokali.

Historia nie pisze się sama
W ciągu życia dane nam będzie odwiedzić wiele miejsc zapomnianych przez świat, ale również sporo takich, gdzie czas się zatrzymał, bo znalazł się ktoś, kto uznał, że warto zainwestować w utrzymanie dobrego stanu. Część z nich to symbole kultury i relikty, inne – mniej znaczące w dziejach ludzkości, ale z własną niepowtarzalną historią, która odcisnęła piętno historyczne w danym rejonie. Wszystko to stanowi wycinki przeszłości, będące elementem codziennego krajobrazu. Jest to również coś, co pozostawiamy po sobie przyszłym pokoleniom, dlatego należy o to zadbać. Nic nie trwa wiecznie. Nawet architektura, która należy do najtrwalszych pozostałości po minionych wiekach, ulega destrukcji. Dlatego różni inwestorzy, fundacje i miłośnicy przedłużają losy budynków lub piszą ich nową historię, aby jak najdłużej mogły przetrwać. Przecież każdy zasługuje na szansę, by ponownie zaistnieć w świecie. To samo tyczy się przedmiotów martwych, jakimi są wszelkiego rodzaju budowle, ale one wraz z nami piszą historię naszej codzienności.

 

Autorka tekstu: Weronika Suchoń

Artykuł pochodzi z magazynu „Suplement” (marzec/kwiecień 2017).

Post dodany: 28 marca 2017

Tagi dla tego posta:

historia   Śląsk   turystyka   Weronika Suchoń  

Używając tej strony, zgadzasz się na zapisywanie ciasteczek na Twoim komputerze. Używamy ich, aby spersonalizować nasze usługi i poprawić Twoje doświadczenia.

Rozumiem, zamknij to okno