facebook

Wpisz wyszukiwaną frazę i zatwierdź, używając "ENTER"

Dumplin’, czyli Kluseczka

Na ekrany subskrybentów Netflixa 7 grudnia zawitał nowy film wyprodukowany przez tę platformę. Jeszcze przed premierą było o nim głośno. Głównie dlatego, że gra w nim Jennifer Aniston. Czy to wystarczy by zadowolić coraz bardziej wymagającą publiczność?

Dumplin’ to opowieść o uczennicy liceum, która postanawia zawalczyć o siebie (Danielle Macdonald). Willowdean, bo tak naprawdę nazywa się Kluseczka, wychowana została przez ciocię – fankę Dolly Parton i optymistycznego podejścia do życia. Kobiety łączyła głęboka więź oparta na akceptacji i zrozumieniu, których dziewczyna w rozmiarze plus size niezwykle potrzebowała. Po odejściu bliskiej, Will została sama z matką (w tej roli Jennifer Aniston), która albo jest w pracy, albo zajmuje się przygotowaniami do teksańskiego pokazu piękności, gdzie sędziuje.

To właśnie ta impreza jest osią całego filmu. Jako jedna z niewielu atrakcji w małym mieście cieszy się nieustającą popularnością. Marzeniem większości dziewczyn jest sam udział, nie mówiąc już o wygranej, po której do końca życia tytułują cię Miss Teen Bluebonnet. Przed finałem na ulicach zobaczyć można tabuny kandydatek w różowych tiszertach biegających, by zrzucić nieistniejące nadprogramowe kilogramy.

Jak można się domyślić, nie są to klimaty Kluseczki. Więc, po części wkurzona na mamę obsesyjnie dbającą o wygląd, a po części na społeczny przymus bycia szczupłą i piękną, postanawia wywołać rewolucję i dołączyć do wyścigu o tytuł Miss Nastolatek. A za nią ruszają kolejne dziewczyny, które nie pasują do świata szpilek, sukienek i świecidełek.

Zalatuje amerykańskością, prawda? Tak po części jest. To z pewnością nie przykład produkcji, od której bije realizm. Nie taki zamiar przyświecał twórcom (reżyserowała Anne Fletcher – twórczyni takich obrazów jak Step up, 27 sukienek). To raczej ten rodzaj filmu, który ma napawać optymizmem i dawać nadzieję. Wszystko to w akompaniamencie świetnie dobranych utworów Dolly Parton.

Mnie przede wszystkim podobało się poruszenie tematów związanych z ciałopozytywnością (o której mogliście przeczytać tutaj) w sposób, który niczego nie narzuca, nie umoralnia na siłę, a z drugiej strony nie czaruje, że świat jest pełen miłości i przyjaznych ludzi. Doceniam to zwłaszcza, że na rodzimym rynku brakuje takich pozycji.

Jeśli chodzi o dobór obsady, to był to strzał w dziesiątkę. Jennifer Aniston jako fanatyczna wyznawczyni zdrowego stylu życia, która musi mierzyć się z, mówiąc delikatnie, olewającym stosunkiem do tych spraw swojej córki, bryluje. A końcowa scena, która jest zaprzeczeniem jej głównego motta, czyli: „Kluczem jest przygotowanie się” dodaje smaczku. W niczym nie ustępuje jej Danielle Macdonald, której przewracania oczami i setki innych min nie da się zapomnieć.

Podsumowując. Czy jest to superodkrywcze dzieło, które rzuci was na kolana, a szczękę z podłogi będziecie zbierać jeszcze przez dwa dni? Nie. Czy jest to komedia, przy której karuzela śmiechu kręci się jak oszalała? Też nie. Ale jest to ciepły, zabawny film, który zarówno w wątku głównym, jak i w tle porusza ważne społecznie tematy. Idealny na dzień, kiedy wszystko jest nie tak. Bo jak śpiewała Dolly Parton: „It’s hard to be a diamond in a rhinestone world”.


Tekst: Alicja Przybyło 

Post dodany: 17 stycznia 2019

Tagi dla tego posta:

Alicja Przybyło   film   kultura   recenzja   sztuka  

Używając tej strony, zgadzasz się na zapisywanie ciasteczek na Twoim komputerze. Używamy ich, aby spersonalizować nasze usługi i poprawić Twoje doświadczenia.

Rozumiem, zamknij to okno