facebook

Wpisz wyszukiwaną frazę i zatwierdź, używając "ENTER"

Doświadczenie psychodeliczne

„Nieświadomie popatrzyłem na warstwę piasku, który podniosłem dłonią, kiedy nagle ujrzałem wyjątkowe piękno każdego pojedynczego ziarenka; zamiast się nudzić, widziałem każdą cząstkę złożoną w perfekcyjny geometryczny wzór, z ostrymi brzegami, w których odbijał się olśniewający błysk światła, podczas gdy każdy kryształek świecił niczym tęcza”.

Jak często zdarza nam się pochylić – z pełnym czułości zachwytem świadka małej epifanii – nad którymś z najlichszych przejawów piękna otaczającego nas świata, zmiennej przyrody (raczej nie teraz, nie dziś – jest za zimno i zbyt mokro) i względnie trwałego dzieła ludzkich rąk? Czy frapuje nas faktura śladów szalunku na betonowej ścianie? Czy zwracamy uwagę na mgłę, która rozprasza światła unoszące się łuną nad kawalkadami blokowisk?

Przytoczony wyżej fragment Nieba i piekła, jednego z najczęściej cytowanych esejów Aldousa Huxleya, przywołuje moment zachwytu nad ziarnkiem piasku mieniącym się w dłoni bacznego obserwatora. Nie są to jednak słowa pisarza –posłużył się on niepodpisanym, ujętym w cudzysłów wyimkiem przy okazji wyodrębniania istotnych cech doświadczenia psychodelicznego. Wśród charakterystycznych doznań wyróżnił kilka subiektywnie najważniejszych, w tym wzmożenie intensywności postrzeganych barw, wrażenie ogólnej świetlistości percypowanych obiektów, a także pojawienie się geometrycznych halucynacji i odczucia rozszerzenia przestrzeni. Huxley, pod okiem specjalistów, eksperymentował między innymi z meskaliną, a swoje przeżycia związane z zażywaniem tej substancji opisał w eseju Drzwi percepcji. Upoetyzowany fragment o ziarnku piasku jest jednak zwyczajną afirmacją doświadczenia zachwytu, estetycznego uniesienia związanego ze wzniosłą tajemnicą otaczającej nas przyrody i – co zaznacza autor Nieba i piekła – do jego powstania nie przyczynił się żaden środek o działaniu psychodelicznym. Dlaczego zatem Huxley postanowił wykorzystać ten opis, dając tym samym asumpt do potraktowania doświadczenia psychodelicznego w kategoriach doświadczenia estetycznego?

Doświadczenie psychodeliczne

Jest to stan świadomości osiągany przede wszystkim w wyniku zażycia substancji (syntetycznej bądź występującej naturalnie) o działaniu psychodelicznym. Cechą wspólną tych środków jest ich potencjał do wywoływania silnych zmian percepcji (między innymi niecodziennych wrażeń wizualnych i synestezji) oraz wzmagania reakcji na bodźce odbierane z otoczenia. Z doświadczeniem psychodelicznym wiąże się również skrajna intensyfikacja emocji – pozytywny nastrój może przerodzić się w euforię, a tłumiony gniew czy smutek – w koszmar. Z tego też powodu tak ważnym elementem każdej psychodelicznej podróży (ang. trip) jest odpowiednie (i odpowiedzialne) zaaranżowanie sesji. Do lat sześćdziesiątych i od początku dwudziestego pierwszego stulecia wszelkie testy przeprowadzane są w warunkach laboratoryjnych, a uczestniczący w nich specjaliści – w tym lekarze – w każdej chwili mogą przerwać badanie.

Głębokość i wyrazistość przeżyć różni się w zależności od rodzaju środka, wielkości podanej dawki, nastawienia, nastroju, a także uwarunkowań psychicznych osoby poddawanej wpływowi substancji enteogennej. Badania inicjowane dziś przez Amandę Feilding czy Torstena Passiego udowadniają, że nie ma dwóch identycznych (a nawet podobnych!) doświadczeń psychodelicznych. Pacjenci donoszą najczęściej o intensywnych i barwnych wrażeniach wzrokowych – wibrowaniu kolorów, mienieniu się świateł oraz pojawieniu się fraktali i geometrycznych wzorów, które nie znikają (a czasem nawet ulegają wzmożeniu) po zamknięciu oczu.

Kontrkultura i literatura

O szczytowej popularności substancji enteogennych nie można mówić bez wzmianki o kontrkulturze lat sześćdziesiątych. Począwszy od Jima Morrisona, Raya Manzarka i powołanego przez nich do życia zespołu The Doors, poprzez grupę Jefferson Airplane, Janis Joplin i po części Cream, The Beatles, The Rolling Stones oraz Donovan, aż po wczesne Pink Floyd – muzyka popularna nie mogłaby obyć się bez wpływu rewolucji obyczajowej. Jednak pierwsze przejawy psychodelicznych wibracji odczytujemy już we wczesnej poezji Diane di Primy, Allena Ginsberga czy Neala Cassady’ego (lata pięćdziesiąte dwudziestego wieku). Do zamglonych początków wracają w swojej twórczości między innymi Philip Roth, którego bohater z rozrzewnieniem wspomina rozluźnienie obyczajów w siódmej dekadzie dwudziestego stulecia (patrz Konające zwierzę), czy Patti Smith w autobiograficznych Poniedziałkowych dzieciach. Jednak jeszcze przed rokiem 1960, a nawet przed 1901, doświadczenie psychodeliczne – jako pojęcie jeszcze nie ukute, jeszcze nie eksploatowane – odnajdywało swój odpowiednik w literaturze obscenicznej, zakazanej, obłożonej swoistą obyczajową klątwą. „Jasnoskóre nimfy przyglądają ci się oczyma wielkimi, a głębszymi i bardziej przejrzystymi niż niebo czy woda; postacie rodem ze starożytności, w strojach kapłańskich i wojskowych, wymieniają z tobą uroczyste powitania” – tak w eseju o haszyszu, jednym z tekstów wydanych w 1860 roku w zbiorze Sztuczne raje, pisał poeta-dekadent Charles Baudelaire. W tym samym tekście pojawia się barwny opis doświadczenia psychodelicznego młodej kobiety, która po raz pierwszy zakosztowała uroku haszyszowej herbatki. Także Rachilde, francuska pisarka powieści erotycznych (znana również z pożyczania butów na obcasie Alfredowi Jarry’emu i bardzo ciętego dowcipu), nie stroniła w swej twórczości od odwołań do doświadczeń z haszyszem – raz za razem mirażowych, pachnących korzennymi przyprawami i przywołujących mgliste postaci zapomnianych bóstw.

Przeżycie mistyczne, które – wedle słów religioznawcy i filozofa Hustona Smitha – niemal w zupełności tożsame jest ze stanem wywołanym przez zażycie enteogenów, oraz przeżycie estetyczne splatają się w doświadczeniu psychodelicznym w świetlistą i pełną barw podróż na antypody umysłu. To właśnie w tym miejscu sztuka i estetyka tak bliskie są zmysłowemu uwrażliwieniu spowodowanemu działaniem substancji enteogennej.

Określenia „psychodelia” i „psychodeliczny” mają rodowód grecki. Psyche, oznaczające duszę lub umysł, łączy się w nich z czasownikiem delos – manifestować, objawiać, ujawniać. Możemy zatem mówić o objawieniu się duszy czy manifestującym się umyśle. Termin ten został ukuty przez psychiatrę Humphry’ego Osmonda dla zastąpienia mylącego określenia „halucynogenny”. Współcześnie postuluje się zamianę pojęcia „psychodeliczny” na inne, nieco bardziej enigmatyczne – enteogenny (dosł. mieszczący boga). Pomimo tego, że nowy termin nie jest pozbawiony wad, dobitniej wskazuje na religijny i mistyczny wymiar stosowania substancji psychoaktywnych, na przykład meskaliny, między innymi w Kościele Rdzennoamerykańskim.

Wybrane źródła:
Psychiatria. Pod red. A. Bilikiewicza, S. Pużyńskiego, J. Rybakowskiego, J. Wciórki. T.1–3;
T. Leary: Doświadczenie psychodeliczne;
A. Huxley: Niebo i piekło;
A. Huxley: Drzwi percepcji;
Ch. Baudelaire: Sztuczne raje;
H. Smith: Oczyścić drzwi percepcji;
A. Hoffmann: LSD – Moje trudne dziecko.


Tekst: Anna Herman

Artykuł pochodzi z magazynu „Suplement” (styczeń/luty 2020).

Post dodany: 7 kwietnia 2020

Tagi dla tego posta:

AnnaHerman   artykuł   doświadczenie   MagazynSuplement   psychodelika   świadomość  

Używając tej strony, zgadzasz się na zapisywanie ciasteczek na Twoim komputerze. Używamy ich, aby spersonalizować nasze usługi i poprawić Twoje doświadczenia.

Rozumiem, zamknij to okno