facebook

Wpisz wyszukiwaną frazę i zatwierdź, używając "ENTER"

Czytaj i rośnij jak ciasto!

Dobrze się myśli. Truizm? Dobrze się myśli literaturą. Absurd? Zastanawiam się, co wielcy pisarze, poza kilkusetstronicowym dziełem, mogą ofiarować światu… Wychodzę poza granicę własnych doświadczeń na spotkanie z literaturą… A konkretnie z literaturoznawcą − prof. UŚ drem hab. Ryszardem Koziołkiem, autorem książki Dobrze się myśli literaturą.

MG: Spotkaliśmy się, aby rozprawiać o literaturze – tylko do kogo chcemy dotrzeć, skoro z badań przeprowadzonych przez Bibliotekę Narodową wynika, że aż 63% społeczeństwa nie czyta? Czy czytanie jest elitarne?
RK: Porównując się się do świata − do Europy, Czechów, Skandynawów − chcielibyśmy, aby więcej osób miało kontakt z książką. trzeba jednak wiedzieć, dlaczego chcemy, aby inni czytali? Nie możemy wyłącznie posługiwać się rodzajem fetysza kulturowego – „trzeba czytać i już”, bo to przypomina argumenty z Ferdydurke Gombrowicza. Mój punkt widzenia starałem się pokazać w książce Dobrze się myśli literaturą – czytanie czyni z nas ludzi o większej sprawności obywatelskiej i społecznej. Dzięki czytaniu wzbogacamy nie tylko swój język. Literatura jest rodzajem programu symulacyjnego, dzięki któremu możemy ćwiczyć relacje między ludźmi, odczuwanie i myślenie związane z różnymi wydarzeniami. Czytanie nie tworzy z nas samotników patrzących w książkę, a nie w rzeczywistość. Czytanie ma o tyle sens, o ile po lekturze wracamy do świata bogatsi o nowe spojrzenie. Dzięki czytaniu rośniemy… jak ciasto. Rośniemy, bo rośnie nasza wyobraźnia.

W swojej książce Dobrze się myśli literaturą zachęca Pan nie tylko do czytania, ale też i do dyskusji nad książkami. Czy możemy polemizować z wielkimi pisarzami?
Jeżeli mówi do nas polityk czy sprzedawca – chce żebyśmy uznali jego sąd za ostateczny i jedyny. Zrobi wszystko abyśmy mu uwierzyli . W przeciwieństwie do tych dyskursów, literatura prowokuje do starcia różnych perspektyw.

Jest Pan przewodniczącym nagrody Nike. No właśnie, a jak to jest z tą „wielkością” pisarza – czy istnieje przepis na sukces?
Rozsądzi nas historia. Przyglądamy się, jak literatura i twórczość pisarza zdradzają swój czas, jak wyrywają się z objęć chwili. Obserwujemy, że następne pokolenia, które nie dzielą z twórczością pisarza wspólnych spraw – nadal uważają go za wielkiego. W dalszym ciągu interesuje nas historia Romeo i Julii czy Wojny trojańskiej. Ważna jest również oryginalność na tle tego, co powstaje. Jeśli mamy do przeczytania trzysta książek, zwracamy uwagę na oryginalny stosunek do języka – porównując je w odniesieniu do twórczości w danym roku. Po to literaturoznawcy czytają więcej niż przeciętny czytelnik, aby na tym tle umiejscowić nowe zjawiska literackie.

Powiedział Pan kiedyś, że książka sama wybiera czytelnika. Czy każda książka jest tak samo wartościowa? Dlaczego w Empiku w „TOP 10” pojawiają się takie książki jak 50 twarzy Greya, Zniszcz ten dziennik. Czytelnik wariuje. Gdzie szukać „dobrej literatury”?
Szkoła powinna zmuszać, abyśmy czytali ważne książki z przeszłości. Z całą pewnością tradycja literatury powala nam zorientować się co do wartości tego, co powstaje obecnie. Dzięki obowiązkowemu czytaniu mamy busolę, punkt odniesienia. Szkoła nie powinna służyć kształceniu do egzaminów, ale ma dać fundamenty, które później pozwolą nam być świadomymi użytkownikami kultury. Warto też czytać bestsellery, ponieważ dzięki nim wiemy, co ludzi fascynuje. To jest ciekawe dla mnie z powodów zawodowych: jakimi kryteriami kierują się ludzie, sięgając po książki z popularnych księgarni? To wymaga też od nas wiedzy, sceptycyzmu, podejrzliwości. To, co znajduje się na półce bestsellerów, nie oznacza, że jest genialną książką. Nie oznacza też, że księgarnia przyjęła jakieś kryterium selekcyjne. Księgarnia nie pełni funkcji krytyka, który wyodrębnia rzeczy ważne i godne przeczytania.

Pomóżmy myśli myśleć. Jak przekonać czytelnika, aby wyłączył kolejny odcinek swojego ulubionego serialu i spróbował rozkochać się w literaturze?
W latach 90. niepokoiłem się, że kultura audiowizualna wyeliminuje literaturę. Ale przecież dzięki Internetowi dużo czytamy. Internet to kultura pisana. Wszyscy mówią jedynie o upadku języka za pośrednictwem hejtu. O hejtowaniu łatwo mówić. To jest łatwizna psychologiczna. To, co agresywne jest najbardziej widoczne. A przecież mnóstwo ludzi komunikuje się nie tylko za pośrednictwem emotikonów − ale pisząc do siebie, wypracowując nowe formy komunikowania. Dzisiaj jestem spokojniejsz. Serial przyniósł ogromny renesans literatury. Filmy w odcinkach oparte są często na dobrej literaturze albo znakomitych scenariuszach. Gra o tron jest wielkim cyklem fantasy George’a R.R. Martina, House of Cards jest serialem również niezwykle literackim. To nie prosta fotografia rzeczywistości, ale starannie przemyślane zabiegi formalne. Mądry nauczyciel poprowadzi ucznia przez kino i filmy do literatury.

„Nie stworzymy społeczeństwa powszechnie czytającego, nigdy takiego nie było.” – Dlaczego? Dlaczego stworzyliśmy społeczeństwo, które powszechnie ogląda telewizję, słucha radia, surfuje po sieci, a nie możemy stworzyć takiego, które miłuje się w czytaniu?
Aby odpowiedzieć na to pytanie, trzeba skupić się na dziejach kultury. Kiedy przychodzi wolna Polska, w 1918 roku, zrzucamy z siebie zabory, mamy ogromną część społeczeństwa, która nie potrafi czytać i pisać! Ci ludzie nie mogą być użytkownikami kultury. Mamy do odrobienia lekcję, którą inne państwa przerobiły w XIX wieku. Przez znaczną część XX wieku czytanie było emancypacją (wydobyciem z wykluczenia, z gorszej pozycji). Książka była przepustką do lepszego życia, usprawniała mowę i myślenie. To się skończyło. Czytanie nie jest warunkiem wejścia do klasy średniej. Wskazuje się też na wpływ protestanckiej kultury indywidualnego czytania Biblii w krajach skandynawskich. W katolicyzmie polskim przekaz religijny długo był tylko słowny – Biblię czytał ksiądz. Nie było religijnego nakazu czytania.

Czy bohaterowie sprzed lat są bardziej wartościowi niż ci współcześni? Wspomina Pan w jednym z wywiadów, iż Wokulski jest lepszy od bohatera ze Zmierzchu?
Poza wszystkim, co jest wartościowe w literaturze: językiem, metaforą, treścią – żyjemy bohaterami literatury. To są postacie, które zostają w pamięci, nawet jeśli każdy wyobraża je sobie inaczej. Ale to nie jest kwestia literatury przeszłości. Nikt nie zapomni Harry’ego Pottera albo postaci genialnej mścicielki, geniusza informatycznego – Lisbeth Salander z cyklu Millenium Stiega Larssona. To są postaci tak sugestywne, że dołączają do legionu wielkich postaci literackich. Nie wystarczają realni ludzie, potrzebujemy postaci fikcyjnych. Czasami nawet bardziej się nimi interesujemy.

A co z kopiami oryginałów, z wysypem podobnych do siebie książek?
To jest zagadka, tajemniczy proces. To, co nazywamy oryginałem, nie musi nim wcale być! Literaturoznawcy zadają sobie pytanie, dlaczego właśnie ta książka uzyskała aplauz. To jest właśnie to sprzężenie dzieła z chwilą. Dzieła genialne nie są przywiązane do momentu zapotrzebowania publiczności. To, co nazywamy arcydziełem, wyrywa się z własnej historii, wędruje przez wieki. Bestseller jest chwilowy. Jest tak bardzo przywiązany do swojego czasu, że później znika. Kto dziś czyta Tajemnice Paryża Eugeniusza Sue?

Książka Dobrze myśli się literaturą, której jest Pan autorem, ukazała się w styczniu b.r. Jak ocenia Pan odbiór książki po upływie czasu?
To jest oczywiście miłe mi zainteresowanie książką, która jest krytyczna, a nawet belferska. Ale może było właśnie zapotrzebowanie na taki sposób mówienia o literaturze? Sposób, który nie był podyktowany oceną − w książce próbuję raczej objaśnić, jak to jest zrobione i wyrazić wdzięczność, że te książki, które opisywałem, nauczyły mnie czegoś.

Wakacje coraz bliżej. Jaki typ literatury może polecić Pan studentom na czas urlopu?
Czytelnik magazynu „Suplement” powinien czytać książki ze swojego czasu. Klasyka jest ważna, ale nie bierzmy jej na wakacje. Klasyka to pewna praca do wykonania. Niech studenci zabiorą książki, które mówią o ich czasie. W którym usłyszą swój dźwięk rzeczywistości. Dla mnie takimi pisarzami, którzy odzwierciedlają czas, w którym żyjemy, jest prowokacyjny Michel Houellebecq. Jego książka Uległość wpisuje się w czas naszych lęków i obaw. Jesteśmy w szczęśliwym położeniu, ponieważ literatura światowa i polska pokazują, że świetne książki to nie jest kwestia przeszłości.

Autorka tekstu: Martyna Gwóźdź

Post dodany: 19 września 2016

Tagi dla tego posta:

książki   Uniwersytet Śląski  

Używając tej strony, zgadzasz się na zapisywanie ciasteczek na Twoim komputerze. Używamy ich, aby spersonalizować nasze usługi i poprawić Twoje doświadczenia.

Rozumiem, zamknij to okno