facebook

Wpisz wyszukiwaną frazę i zatwierdź, używając "ENTER"

Cześć, jestem z internetu!

Są wśród nas. Wyglądają jak wszyscy. To jednak tylko pozory. Kto taki? Radzieccy, przepraszam, rosyjscy szpiedzy? Reptilianie? Anonimowi zwolennicy brukselki? Nie.

To znaczy nie wiem, nie wykluczam, że tacy też się ukrywają. Tym razem chodzi mi jednak o kogoś innego.
Blogerzy, vlogerzy i inni wszelkiej maści szarlatani. Mogę ich tak nazywać i nie uważać, żebym kogokolwiek obrażał, bo sam do nich należę. Doceniam komfort tej sytuacji.

Hello, world!
W redakcji jest nas całkiem sporo, ale o tym zapewne już wiecie, bo być może trochę kojarzycie osoby tworzące „Suplement”, a nawet jeśli nie, to prawdopodobnie widzieliście przynajmniej podpisy pod naszymi artykułami. Każdy programista pisze kiedyś pierwszy kod, a każdy twórca internetowy publikuje pierwszy tekst, wideo czy cokolwiek innego. Potem w tym trwają. Dlaczego? Moje koleżanki i koledzy z redakcji podają przede wszystkim dwa powody: po pierwsze chęć ćwiczenia warsztatu dziennikarskiego, bo chyba wszyscy wiążą przyszłość z tym zawodem. Drugą motywacją jest natomiast pragnienie wypowiedzenia się, potrzeba ekspresji, dania upustu swoim myślom. Martyna, nasza redaktor naczelna, która wśród mnóstwa swoich aktywności znajduje także czas na współprowadzenie kobiecego bloga Fitmadmara, ujmuje to tak: Wydaje mi się, że każde przemyślane zdanie jest warte publikacji. Internet jest więc idealnym miejscem, aby podzielić się z innymi swoimi poglądami. Zastanowić się nad pewnymi kwestiami i skłonić chociaż jedną osobę do refleksji. Ważny jest też wachlarz możliwości, jaki daje internet. Od zawsze chciałem opowiadać historie wszelkimi możliwymi metodami, a internet nadaje się do tego najlepiej. Nie dość, że każdy może w nim tworzyć, to jeszcze na mnóstwo sposobów. Multimedialność to staromodne określenie, ale fajnie oddaje sposób tworzenia w internecie. Działalności dzielą się na takie, które można publikować w sieci oraz takie, które można będzie wkrótce – zauważa Dominik z portalu tudominik.pl. Wie, o czym mówi, bo oprócz operowania słowem pisanym dzielnie staje też przed kamerą, by opowiadać o filmach, książkach i szeroko rozumianej popkulturze. Tworzy też vlogi, które naprawdę potrafią urzec.
Wymienione powody wystarczają, żeby założyć bloga czy kanał na YouTubie, ale do porządnej działalności trzeba czegoś więcej. Samo stworzenie swojego miejsca w sieci to chwila, ale potem trzeba je jeszcze prowadzić, najlepiej latami. Oczywistym jest, że pojawiają się problemy. Justyna z filmowego bloga Filmystic bez wahania wymienia systematyczność jako coś, co może być trudne do osiągnięcia. Trudno się z tym nie zgodzić. Z kolei Magda i Marta, które także są autorkami spod znaku Fitmadmary, choć odpowiadały osobno, dość zgodnie wskazały na problem z przyjmowaniem krytyki. Jestem osobą nerwową i zazwyczaj na krytykę odpowiadam atakiem. Jednak przy działalności w sieci nie zawsze można sobie na to pozwolić – zdradza Marta, a Magda deklaruje, że ona z tym problemem już sobie poradziła. Osobną kwestią jest to, że łatwość rozpoczęcia działalności sprawia, iż konkurencja jest ogromna. Wspomina o tym między innymi Paweł, wchodzący w skład duetu tworzącego na YouTubie kanał Drzazga w Mózgu. Akurat on ma z tym chyba najmniejszy problem spośród członków naszej redakcji, bo współtworzone przez niego filmy osiągają po kilka, a czasem nawet kilkadziesiąt tysięcy wyświetleń. Prezentowany w nich humor jest jednak na tyle specyficzny, że dalsze poszerzanie grona odbiorców rzeczywiście może być problematyczne.

Satysfakcja, sukces, sława!
Z drugiej jednak strony chyba nikt nie żałuje mierzenia się z tymi trudnościami. Każdy odnosi jakąś korzyść i ma coś, czym może się pochwalić. Najbardziej jestem dumny z tego, co powstało „tuż obok”. Mamy małą społeczność skupioną wokół naszego kanału o nazwie Lekarze Dusz, robiliśmy już pierwsze spotkanie z naszymi subskrybentami, mamy grupkę dyskusyjną, aktywnych odbiorców – opowiada Paweł. To prawda. Na samym Facebooku do grupy gromadzącej sympatyków Drzazgi w Mózgu należy już prawie trzysta osób. Co więcej, zarówno polubienia ich strony na Facebooku, jak i subskrypcje kanału na YouTubie należałoby opisywać w już znacznie większych liczbach. Taki odzew musi być przyjemny.
Z kolei Dominika cieszy co innego. Wszystko robię od początku do końca sam. Od obrazków po muzykę w moich filmikach. Realizuję, albo chociaż próbuję realizować, swoje pomysły i wyobrażenia i staram się jak najwierniej oddać moje poczucie estetyki i humoru. Nie mówię, że już mi się to udało, ale jestem coraz bliżej – mówi. Rzeczywiście, mnogość jego talentów jest naprawdę godna podziwu. Bloger i vloger w jednej osobie odpowiada także za portretujące nas rysunki, które widzicie przy tym artykule. Jeśli natomiast chcecie poznać jego zdumiewający talent wokalny (zero drwiny, serio!), znajdźcie na YouTubie piosenkę Koniec Klanu, której autorem także jest Dominik (twórcą teledysku zresztą też!). Inni wspominają na przykład o tym, że cieszy ich, gdy dowiadują się, że coraz więcej osób ich czyta, a Justyna dodaje, iż najbardziej dumna jest z artykułów, które wywołują powszechną dyskusję.

Pech, porażka, przyszłość!
Są więc liczne powody do radości, ale to oczywiste, że życie internetowego twórcy nie jest usłane różami. Część moich rozmówców twierdzi co prawda, iż blamaże ich nie dotyczą. Martyna na pytanie o takowe odpowiedziała: Nie uznaję porażek, o które pytasz. Każda nieudana próba zaprowadziła mnie w ciekawe miejsce. Takie podejście jest mi co prawda bliskie, ale przecież nie wszystko w życiu zależy tylko od nas. Dominik wyznaje: Nienawidzę nazwy mojej domeny. Co roku rozważam rebranding, po czym brakuje mi inwencji i ostatecznie zostaje ten nieszczęsny, infantylny, egocentryczny i słusznie lekceważony tudominik. To było okropne, kiedy zaraz po moim zakupie domeny popularna sieć dyskontów zapowiedziała, że jej usługi telekomunikacyjne będą się nazywać »tu Biedronka«. Jeśli więc ktoś z Was zastanawiał kiedyś, czy sieciówka może zepsuć koncepcję początkującemu blogerowi, to już zna odpowiedź. Magda z Fitmadmary porusza natomiast kwestię, o której każdy twórca powinien zawsze pamiętać. Dla mnie największymi wpadkami są te, w których przez pomyłkę popełniam błędy ortograficzne. Sama dla siebie staram się być perfekcjonistką, dlatego często mocno najadam się wstydu, kiedy ktoś wysyła mi screeny z komentarzem »masz tutaj błąd« – opowiada. Marta stanowczo ją popiera (czy ktoś jeszcze jest zdziwiony, że te dziewczyny blog prowadzą wspólnie?!). To o tyle ważne, że teksty z głupimi błędami są po prostu źle odbierane. Tego typu pomyłki zwyczajnie zniechęcają do dalszej lektury.
Tymczasem twórcy internetowi pragną działać dalej, rozszerzać swoją aktywność. Pytani o plany i marzenia z tym związane, mówią o zwykłym kontynuowaniu tego, co już jest, ale też wspominają o pomysłach na nowe dla nich pola działalności. Moim marzeniem jest znaleźć więcej czasu, aby móc nagrywać filmy z udziałem Fitmadmary. Naszym planem jest nagrać film promujący naszą twórczość. Chciałabym również przeprowadzać więcej wywiadów, bo uwielbiam dialog i cenię sobie każdą mądrą wymianę zdań, która może mnie czegoś nauczyć, pozwolić spojrzeć na świat jeszcze raz – zdradza Martyna. Z kolei Dominik, po raz kolejny zaskakując, opowiada: Mam pomysł na kilka formatów na YouTubie. Jednym z najambitniejszych z nich jest paroodcinkowy serial dokumentalny, dla odmiany wreszcie nie o mnie, tylko o dużo bardziej interesujących ludziach. Myślę o tym od dłuższego czasu, ale nie wiem, czy teraz byłbym gotowy samemu ogarnąć realizację. Podczas gdy on myśli o kolejnej niesamowitej rzeczy pod własnym szyldem, inni marzą o karierze poza internetem. W przyszłości wyobrażam sobie siebie na stanowisku w redakcji gazety (papierowej!). Jestem ogromną zwolenniczką prasy i uważam, że to najważniejsze i najstarsze medium. Nie chcę, by kiedykolwiek upadło, chociażby za sprawą sieci. Nie wyobrażam sobie życia bez gazet. Chcę współtworzyć prasę – wyjaśnia Marta. Magda natomiast, fitmadmarowa Mad, skupia się na misji współtworzonego przez nią bloga. Planujemy powiększać zasięgi, zachęcać do czytania, nie tylko nas, ale również innych blogów czy książek. Chcemy zasiać w ludziach ciekawość świata, która stopniowo zanika w społeczeństwie – mówi. Pytana o to, jak jest ze słynnymi „lajkami”, dodaje: Wszystko, co robię w życiu, wynika z pewnej misyjności, która towarzyszy moim myślom. Piszę, bo to kocham, nie dla ilości polubień na Facebooku. Jakiś czas temu odkryłam swoją kolejną pasję, jaką jest fotografowanie. Na naszym blogu coraz częściej korzystamy ze zdjęć mojego autorstwa, ponieważ chcemy pokazać, że jedno hobby nie wyklucza innego. Wręcz przeciwnie – można je łączyć i sprawiać, że życie jest jeszcze piękniejsze.
O przywiązaniu do polubień wszyscy zresztą wypowiadają się w podobnym tonie. To nie jest najważniejsze. Dużo większe znaczenie mają opinie dotyczące tekstów czy też filmów. Chyba najlepiej temat ten zamyka Paweł, mówiąc przekornie: Za milion lajków byłbym w stanie usunąć kanał. I ja to szanuję.

Zostaw łapkę w górę!
Teraz już wiecie, kim jesteśmy, co robimy, jak i po co. Pozostaje jeszcze raz powtórzyć, gdzie możecie nas znaleźć. Justynę i jej recenzje, nie tylko filmów, dorwiecie pod adresem filmystic.pl. Warto poczytać jeszcze przed wyprawą do kina albo tuż po niej. Wszak każdy po seansie ma swoje przemyślenia i chciałby je skonfrontować z opinią kogoś innego. Ona daje taką możliwość. Poszukując niebanalnego, momentami absurdalnego, a często także kontrowersyjnego humoru, koniecznie odwiedźcie na YouTubie kanał Drzazga w Mózgu. Tam z podejrzanymi uśmiechami już czekają na Was Paweł i Bartek, drugi twórca Drzazgi. Po kobiecą perspektywę podaną przystępnie, ale i z klasą, zajrzyjcie na fitmadmara.pl. W tym miejscu traficie na Martę (Fit), Magdę (Mad) i Martynę (Marę). Jeśli jednak najdzie Was ochota na tworzone męską ręką, niebanalne teksty, urzekające vlogi czy serwowane w różnych formach rozważania na temat popkultury, szukajcie w sieci miejsc oznaczonych logiem tu Dominik. Za nimi wszystkimi stoi Dominik (cóż za zaskoczenie!). Wreszcie, gdybyście akurat chcieli przeczytać więcej tekstów pisanych stylem niżej podpisanego, odwiedźcie cogryziedenysa.blog.pl. To tam tworzy matematyk lubujący się w pisaniu, życzliwy i krytyczny jednocześnie obserwator rzeczywistości, od jakiegoś czasu cynizm zastępujący optymizmem. To właśnie ja. Znajdźcie nas wszystkich!

 

Autor tekstu: Michał Denysenko

Post dodany: 22 kwietnia 2017

Tagi dla tego posta:

blogerzy   lifestyle   Michał Denysenko  

Używając tej strony, zgadzasz się na zapisywanie ciasteczek na Twoim komputerze. Używamy ich, aby spersonalizować nasze usługi i poprawić Twoje doświadczenia.

Rozumiem, zamknij to okno