facebook

Wpisz wyszukiwaną frazę i zatwierdź, używając "ENTER"

Coś ty zrobił?!

O naszym życiu decydują zrządzenia losu albo pojedyncze decyzje. Z łatwością pokazują to filmy, także te, które w tym roku walczyły o najsłynniejszą nagrodę w dziedzinie kinematografii.

Gdyby Rose pod wpływem impulsu nie chciała popełnić samobójstwa, skacząc z Titanica, czy kiedykolwiek poznałaby Jacka? Gdyby Mufasa nie szukał zagubionego Simby, nie spotkałby Skazy i żyłby jeszcze wiele lat, prawda? Czy możemy wyobrazić sobie Leona Zawodowca, który nie otwiera drzwi małej Natalie Portman podczas strzelaniny? Mogłabym tak wymieniać bez końca i dowiodłabym, że każdy film ukazuje multum przypadków oraz szybkich decyzji, jakie mają wpływ na życie bohaterów. Historie pokazywane na ekranie są odzwierciedleniem naszego życia, na które, jak się okazuje, nie zawsze mamy wpływ bądź jest on niekontrolowany. Jeśli myślisz teraz o tym, czy to, że kupiłeś dziś bułkę albo że wczoraj odruchowo spojrzałeś w lewo na skrzyżowaniu i w porę się zatrzymałeś, miało jakiś wpływ na innych czy Ciebie, to niestety muszę przyznać, że owszem, miało. Potwierdzają to także filmy, które w tym roku nominowano do Oscara.

Oscarowy deszcz
Jedną z najlepiej zagranych ról zeszłego roku, a nawet i ostatnich lat, jest na pewno postać wykreowana przez Caseya Afflecka. Wcielił się w on mężczyznę po przejściach, który po śmierci brata zmuszony jest wrócić do rodzinnego miasta i zaopiekować się bratankiem. Zdziwiłoby mnie, gdyby Casey za swoją rolę nie otrzymał statuetki, tak samo jak scenarzyści za swoją pracę nad Manchester by the Sea. Ten film to doskonały przykład na to, jak fabułę oraz dalsze zachowania bohaterów można oprzeć na jednej, z pozoru nieistotnej czynności. Główny bohater ma się całkiem nieźle. Kocha swoją rodzinę. Pewnej nocy na zakrapianej imprezie wypija za dużo oraz bierze narkotyki. Jego percepcja nie działa już tak klarownie, jak powinna. W drodze po kolejne piwo zastanawia się, czy w domu na pewno wszystko jest w porządku. Droga jest daleka, dlatego porzuca swoje myśli i dalej pędzi do sklepu. Wracając, widzi, jak jego życie legnie w gruzach.

Mój tegoroczny faworyt, czyli powiew świeżości współczesnego kina, także ukazuje przypadkowość życia. Tym powiewem jest oczywiście La La Land, który zdobył sześć Oscarów. Wiem, że film wywołuje masę skrajnych emocji, lecz nie można sprzeciwić się faktom, że to idealne połączenie starego, dobrego kina wraz ze współczesnym realizmem, dlatego nie byłam zadowolona, słysząc werdykt Akademii, w szczególności że doszło do niemiłej wpadki. Cieszę się jednak, że Emma Stone – całkiem zasłużenie – otrzymała swoją statuetkę. To, że Justin Hurwitz zgarnie nagrody za najlepszą muzykę oraz piosenkę, było niemalże pewne, bo we współczesnym kinie od dawna nie mieliśmy do czynienia z utworami zakrawającymi niemalże o klasykę. Damien Chazelle stał się za to najmłodszym w historii nagrodzonym reżyserem i mam wrażenie, że to nie jego ostatnia pozłacana statuetka.

Wracając do głównego wątku, można stwierdzić, że La La Land poprzez epilog, który w sposób okrutny wyciska z oczu łzy, po mistrzowsku ukazuje, jak pojedyncze decyzje oddziałują na resztę życia. Ostatnie kilka minut okraszone jest przecudowną sekwencją scen (wraz z oszałamiającą muzyką), przedstawiających naszych bohaterów, którzy żyją razem tak, jakby nie podjęli pewnych decyzji. W ciągu dziesięciu minut spoglądamy na ich życie z innej perspektywy. Widzowie zastanawiają się, co by było gdyby, i właśnie to jest owym wyciskaczem łez.

Wysypem przypadków, jakie decydują o tym, czy bohater przeżyje, posłużył się Mel Gibson, który szturmem wrócił do Hollywood. Na główne statuetki nie miał raczej szans ze względu na swoje skandale prywatne (znęcanie się nad swoją partnerką życiową), jednak nie umyka mi fakt, że Przełęcz ocalonych to nie tylko historia filmowa, ale przede wszystkim prawdziwe życie żołnierza, który dopiero niedawno odszedł z tego świata. W imię swoich przekonań Desmond Doss podczas II Wojny Światowej oznajmia, że nigdy nie sięgnie po broń. Nie chce jednak siedzieć bezczynnie i pragnie ratować ludzkie życie. Na polu bitwy nie jest mu łatwo, w szczególności że nie ma poparcia wśród reszty żołnierzy. Opatrzność Boża, w którą wierzy, bądź też starożytne fatum, jakby nazwał to ktoś inny, pomaga mu przezwyciężyć pewne rzeczy. Oczywiście z Przełęczy ocalonych patos bije na kilometr, dlatego gdyby nie była to prawdziwa historia, z pewnością nie uwierzyłabym w nią reżyserowi.

Nie unikniemy przeznaczenia
Obojętnie, czy artykuł ten pisałabym w zeszłym roku, dziesięć lat temu, czy zaplanowałabym napisać go za pięć lat, w każdym nowo powstałym filmie znalazłabym przeznaczenie, któremu bohater z góry jest podporządkowany. W naszym życiu o wielu sprawach decydujemy sami. Czasem jednak nie zdajemy sobie sprawy z tego, że nawet najmniejsze decyzje zmieniają nasze lub czyjeś życie. Nie warto z tym walczyć, bo niewiele na to poradzimy. Nawet artykuł, który właśnie kończysz czytać, zasiał w kilku osobach ziarnko niepewności.

 

Autorka tekstu: Justyna Kalinowska

Kadr pochodzi z filmu Przełęcz Ocalonych.

Artykuł pochodzi z magazynu „Suplement” (maj/czerwiec 2017). 

Post dodany: 21 sierpnia 2017

Tagi dla tego posta:

film   Justyna Kalinowska   kino   Oscary 2017   przeznaczenie   Suplement maj/czerwiec 2017   życie  

Używając tej strony, zgadzasz się na zapisywanie ciasteczek na Twoim komputerze. Używamy ich, aby spersonalizować nasze usługi i poprawić Twoje doświadczenia.

Rozumiem, zamknij to okno