facebook

Wpisz wyszukiwaną frazę i zatwierdź, używając "ENTER"

Bloguję. A jaka jest twoja supermoc?

Pisanie jest sztuką. Pisanie książek jeszcze większą sztuką. Ale największą sztuką jest pisanie bloga, tudzież – blogowanie. Tak, moi drodzy. Porozmawiajmy dzisiaj o tej pięknej arcysztuce zapisu ulotnych myśli, jaką jest „blogerstwo” (rymuje się z „hipsterstwo”, przypadek?).

Pewnie każdemu ambitnemu laikowi pisarstwa przeszło kiedykolwiek przez myśl: „Hej, a może by tak założyć bloga?” Pewnie! Założyć można. Można nawet go ładnie ubarwić, dodać śliczne tło w kwiatuszki, zdjęcie pieska w nagłówku i dobrać chwytliwą i błyskotliwą nazwę naszego „dziecka”. Brzmi trochę jak przerost formy nad treścią, prawda? Bo tak jest, zazwyczaj. Póki nie zaczniesz trzymać się pisarstwa internetowego mocno i pewnie i nie zaczniesz regularnie pisać. Jak to zrobić? Jak sprawić, by pomysł blogowania nie zakończył się tam gdzie zaczął słomiany zapał?

Czy bloger jest tylko blogerem?

Jeśli rzeczywiście to całe blogowanie to będzie to coś, w co chcecie wejść na całego, to musicie pamiętać, że bloger jest nie tylko blogerem. Jak pisze sam Jason Hunt: „Współcześnie bloger, o ile poważnie podchodzi do swojego hobby, musi nie tylko umieć pisać, ale także mieć kilka dziennikarskich nawyków – od tworzenia dobrych tytułów, ciekawych leadów, po unikanie dłużyzn i pisanie stylem bliższym tabloidowi niż rozprawie naukowej”. Bloger to pisarz, a jak wiemy pisarz jest artystą, który posiadać powinien poczucie estetyki, znać się nieco na grafice, filmie i fotografii. To człowiek-orkiestra, który działa w pojedynkę walcząc z własną weną.

Blogowanie nie zawsze równa się zarabianiu

Powiem szczerze – miałam kiedyś plan, że będę blogować i na tym zarabiać. Serio, to był słaby pomysł. Oczywiście, zdałam sobie z tego sprawę w odpowiednim momencie, ale dopiero lektura książek Jasona Hunta (a.k.a. Kominka) trochę naświetliła mi całą kwestię tego „zarabiania na swojej pasji” – czemu zapisałam to w cudzysłowie? Bo widzicie, to wcale nie jest takie proste. Zanim wasz blog zacznie zyskiwać popularność i rozpocznie drogę ku „sławie i chwale”, to będziecie musieli się nieźle natrudzić. Oczywiście, nie mam zamiaru was w tej chwili zniechęcać, wręcz przeciwnie. Sztuka pisania jest czymś niesamowitym i gdyby sam proces zdobywania wyżej wymienionego „fejmu” był prostszy, to pewnie już kąpałabym się w wannie pełnej studolarówek. No ale, przejdźmy może do konkretów.

Od początku – jak zacząć i na co zwracać uwagę?

Zaczytując się w Bloger i social media Tomka Tomczyka można wiele dowiedzieć się o specyfice działania systemu blogowania oraz tego, jak tę ideę dopieszczać i dbać o nią. Wcześniej określiłam blog słowem „dziecko”, ponieważ jest ono naszym tworem, które zrodziło się z naszej pasji i kreatywności, ale by to „dziecko” przeżyło, trzeba je karmić i o nie dbać. Trzeba więc dbać przede wszystkim o jego treść, o to, by dobrze się prezentował. Jeśli nadamy mu imię, uczeszemy włoski i ubierzemy w urocze śpioszki, to nasz bobas może za jakiś czas wyrośnie na przystojnego młodzieńca. Ale o tym może później.

W blogu ważna jest nazwa –  żeby była chwytliwa i żebyście mogli się z nią identyfikować. Później zostaje tylko zrównanie jej z nazwą strony/domeny – tu by było super, gdyby nie pojawiły się polskie znaki. Bo wiecie, będzie to wyglądać trochę śmiesznie, gdy ktoś zapyta się o link do waszego bloga, a wy będziecie musieli wypowiedzieć www.zrodlomarzenpodroznika.blogspot.com – które i tak jeszcze znośnie brzmi, ale czasem wychodzą w takich sytuacjach niezłe babole.

Skoro jesteśmy już przy nazwie i identyfikacji bloga – warto skupić się na jakiejś konkretnej tematyce. Bo o ile pomysł pisania jest super, o tyle pisanie na jakiś konkretny temat jest ciężkie, bo zawsze chce się pisać o tym i o tamtym, ale prawda jest taka, że gdy jest on o wszystkim, to jest o niczym.

Wygląd bloga – szablony, zabawy w edytorach, palety kolorów. To wszystko brzmi jak świetna sprawa, ale nie zawsze kończy się sukcesem. Nie namawiam tutaj do wykładania kasy już od razu, by blog miał ład i skład, ale warto mieć na uwadze pewną estetykę i zachowaną spójność bloga, bo inaczej całą naszą popularność szlag trafi. Nikt przecież nie lubi brzydkich rzeczy… No chyba, że będziesz pisał bloga dla turpistów.

„Dobra, w miarę ładnie to wygląda” – co teraz?

Pisz. Lepszej odpowiedzi nie znajdę. Pisz jak najczęściej. Przeznaczając na bloga godzinę w tygodniu nigdy nie odniesiesz sukcesu. Będziesz tylko kolejnym blogerem, który pisze do cyfrowej szuflady. Nie bój się błędów w tekstach – można je poprawić. Nie bój się wrednych komentarzy i śmiechu innych – oni w życiu nie odważyliby się zrobić takiego kroku na przód. Szlifuj swoje umiejętności, dopracowuj swój warsztat, bo pisanie jak każda sztuka – wymaga wysiłku. Jeśli chcesz pisać sam dla siebie – okej, nie ma sprawy, tylko w  taki sposób się nie wybijesz, a warto chyba czasem mieć z tego swojego trudu coś w zamian, prawda? Pisz, kreuj i (ewentualnie) zarabiaj, promuj swoje działania w Internecie, zarzucaj znajomych linkami do tekstów, czytaj innych twórców i ulepszaj sam siebie. Tylko nie zaczynaj pisać z kolegą, bratem, dziewczyną, ciotką, dziadkiem – spółki pisarskie są do niczego i po czasie takie blogi się rozpadają, uwierz mi. Takie sukcesy nie mają racji bytu.

No i najważniejsze – jak się w tym wszystkim utrzymać?

Znowu to powiem – pisz. Pisanie jest lekarstwem na wszystko (na wszystko, co blogerskie). Chodzi o to, by zachować pewną ciągłość. Gdy zauważycie, że codzienne pisanie wchodzi już w wasz plan dnia, to oznaczać to będzie, że jesteś już na dobrej drodze. Temat waszej wypowiedzi nie musi być koniecznie przemyślany na 101%  – to ma być przecież wasza dusza zaklęta w tekście, mają znajdować się tam wasze myśli i obawy, wasze marzenia i cele, wasze życie. Piszcie i nigdy się nie zniechęcajcie, bo gdy zaczniecie odwlekać pisanie, to później już tym bardziej nie będziecie mieli na nie ani czasu, ani chęci. A chęci to podstawa, bo czas się zawsze znajdzie. Ważne, by nigdy nie utracić tej pasji, która by Was dalej skłaniała do blogowania.

Skąd czerpać inspiracje i gdzie zaglądać po wskazówki?

Ja osobiście polecam książki oraz bloga Jasona Hunta, który bardzo ciekawie i rzetelnie opisuje wszystko, co ze sferą blogowania jest związane. Pisząc ten artykuł opierałam się głownie na książce Bloger i social media Hunta. W bibliotekach znajdziecie masę literatury na ten temat. Ale myślę, że najlepszym źródłem wiedzy będą sami twórcy Internetowi, którzy piszą na swoich stronach. To od nich można nauczyć się kwestii estetyki strony czy sposobu pisania i wprowadzania czytelnika w tekst. Szukajcie również blogerów, którzy otwarcie piszą o sposobie zarobku na blogach (jeden fajny link w źródłach) oraz takich, którzy piszą o wskazówkach na prowadzenie dobrego bloga. Uczmy się od najwybitniejszych, a sami się tacy staniemy.

 

Źródła:

  1. Joanna Glogaza: Zarabianie na blogu – jak to wygląda w praktyce? Sposoby, stawki, przykłady. https://joannaglogaza.com/2017/05/zarabianie-na-blogu-jak-to-wyglada-w-praktyce.html [dostęp online: 01.03.2018]
  2. Jason Hunt: Bloger i social media
  3. Jason Hunt: Social Media START
  4. Tomek Tomczyk: Bloger Pisz, kreuj, zarabiaj

 

Tekst: Karolina Donosewicz

Post dodany: 6 marca 2018

Tagi dla tego posta:

blogosfera   blogowanie   internet   James Hunt   Karolina Donosewicz   pisanie   poradnik   sztuka  

Używając tej strony, zgadzasz się na zapisywanie ciasteczek na Twoim komputerze. Używamy ich, aby spersonalizować nasze usługi i poprawić Twoje doświadczenia.

Rozumiem, zamknij to okno