facebook

Wpisz wyszukiwaną frazę i zatwierdź, używając "ENTER"

Bez przesady

Świat nie potrzebuje fanatyzmu. Zwłaszcza że obecnie ze wszystkim można przesadzić. Za dużo jedzenia, komputera, snu, siłowni, a nawet za dużo nauki. Porozmawiajmy o tym, z czym lubi przesadzić Feliks Rzepka – główny bohater spektaklu Kolega Mela Gibsona.

Perfekcjonizm – to ta cecha, która niejednego człowieka zmusza do wzięcia swojej pracy do domu. Chęć idealnego opracowania projektu staje się ważniejsza niż rodzina i wypoczynek. Często słyszymy o takich sytuacjach w korporacjach: kiedy szef nakazuje jak najszybsze skończenie dokumentów, kiedy walczymy o podwyżkę lub kiedy zwyczajnie jesteśmy tak związani z naszym zawodem, że nie widzimy poza nim innego życia. Wiadomo, że chociaż byśmy tego bardzo chcieli, to nie uda nam się w pełni oddzielić życia prywatnego od życia zawodowego. Problemy rodzinne i kłótnie z małżonkiem wpłyną na jakość naszej pracy. Kłopoty ze stresem i natłokiem zadań będą oddziaływać na nasze relacje z bliskimi. I można by tak dalej wymieniać. Po co o tym wszystkim piszę? Bo jest taka profesja, która wydaje się być poza tym bagnem problemów, która nie bierze do domu pracy po godzinach (chyba, że zaliczymy do tego tony kartek ze scenariuszami). Chodzi mianowicie o zawód aktora.

Jakieś dwa tygodnie temu wybrałem się z dziewczyną do Teatru Korez na spektakl Kolega Mela Gibsona. W wielkim skrócie spektakl opowiada historię aktora. Ale nie byle jakiego! Zwykł się podpisywać Feliks Rzepka, czyli Cyran de Bergerac. Podczas całego widowiska jesteśmy świadkami jego „rozmowy” z komisarzem. Piszę „rozmowy”, ponieważ ciężko określić tym mianem monolog i ciągłe opowiadanie o sobie. Chyba że się jest aktorem – wtedy można użyć zmienionego nazewnictwa, a w razie oskarżeń powołać się na Szekspira i wytłumaczyć, że całe życie jesteśmy na scenie, a taki dobór słów to zwyczajna gra. Tak oto postać grana przez Mirosława Neinerta zabiera widzów za kulisy aktorskiego życia. Przez półtorej godziny wysłuchujemy spowiedzi bohatera, który demaskuje swoją próżniaczą naturę i wybujałe ego. To teatralna wędrówka przez wspomnienia, kiedy możemy wspólnie z Rzepką zaśpiewać piosenkę Rozmaryn i pośmiać się z aktorskiego narcyzmu, bo cytując: „Aktor nie pokocha nikogo, tak jak kocha siebie”.

Po skończeniu spektaklu w mojej głowie kłębiła się jedna myśl: jak to możliwe, że przedstawienie było cały czas tak śmieszne? Zobaczyłem już naprawdę sporo teatralnych widowisk. Większość z nich miała jakiś pierwiastek humoru i satyry. Jednak po Koledze Mela Gibsona moje przekonanie na temat komedii uległo destrukcji. I było to komiczne do tego stopnia, że miejscami czułem się jak na dobrym stand-upowym wieczorze. Po chwili namysłu odpowiedziałem sobie na zadane pytanie.

Po pierwsze, zabawność wynika z faktu, że najlepsze żarty to te celujące w samego siebie. I kiedy się tak ogląda aktora, który opowiada o swoim życiu i ujmuje to wszystko w stereotypy – samouwielbienie, dumę, próżność, pewność siebie, a do tego dokłada dawkę przesadzonego artyzmu, to ciężko nie wybuchnąć śmiechem.

Po drugie, pomimo tego, że premiera spektaklu odbyła się w 2007 roku, jego treść jest ciągle aktualna. Neinert na bieżąco aktualizuje i dopasowuje poruszaną w nim problematykę, dzięki czemu widowisko nie traci na świeżości, a żarty, które kiedyś śmieszyły, a dzisiaj nie byłyby zabawne, zamienia się na nowe.

Powracając do naszego perfekcjonizmu… Jak jest ukazane w sztuce: to właśnie aktor bierze najwięcej pracy do domu. Ćwiczy cały czas. Jak mówi Rzepka: „Aktor nawet ręki podać normalnie nie umie”. Kiedy to robi,  gra etiudę pod tytułem „Przywitanie”. Nawet jak na kiblu siada, to nie jest to zwykłe siadanie na kiblu. Więc wszystkim przyszłym aktorom życzę nieudawanej miłości i niegranej wygranej w totka. A kończąc – i chcąc zwiększyć dumę aktorom – proszę o brawa. Bo żyć na tylu scenach naprawdę nie jest łatwo.

Nie mógłbym skończyć tej recenzji bez wspomnienia o grze aktorskiej. Monodram to ciężki rodzaj sztuki. Kilka rekwizytów na scenie i jeden aktor – żeby wyszło ciekawie, naprawdę trzeba w to włożyć masę pracy. Te wszystkie próby, przepracowane godziny i odegrane spektakle znakomicie przekładają się na mimikę Neinerta. Gra aktorska jest na naprawdę wysokim poziomie. Winszuję więc umiejętności aktorowi, a Was serdecznie zapraszam na tę znakomitą komedię.

 

 

Tekst: Robert Jakubczak

Post dodany: 16 października 2018

Używając tej strony, zgadzasz się na zapisywanie ciasteczek na Twoim komputerze. Używamy ich, aby spersonalizować nasze usługi i poprawić Twoje doświadczenia.

Rozumiem, zamknij to okno