facebook

Wpisz wyszukiwaną frazę i zatwierdź, używając "ENTER"

Animowana wojna domowa

Lata siedemdziesiąte XX wieku. Tlący się papieros. Stukot maszyny do pisania. Jeszcze dzień życia.

Jeszcze dzień życia na ekrany polskich kin wszedł 2 listopada. Ten długo wyczekiwany film został zrealizowany na podstawie reportażu Ryszarda Kapuścińskiego o wojnie domowej w Angoli. Hiszpańsko-polski duet – Raúl de la Fuente i Damian Nenow – postanowił przedstawić tę wyjątkową historię w formie animacji. Światowa premiera miała miejsce w maju 2018 roku, tak więc produkcja ta zdołała zawitać na kilku międzynarodowych festiwalach filmowych. Największy sukces odniosła na MFF w San Sebastian, gdzie film ten został wyróżniony nagrodą publiczności.

Technika animacji wykorzystana w produkcji naprawdę robi wrażenie. Postaci są bardzo naturalne. To nie tylko papierowe modele, ale pełnokrwiste persony, które mimo swej nierzeczywistej natury dla widza stają się namacalne, niczym żywi aktorzy. W filmie zastosowano także dokumentalne wstawki z rozmów z prawdziwymi bohaterami reportażu. Wolałabym jednak, gdyby te informacje były podane w animowanym fabularnym ciągu. Niemniej rozumiem zamysł twórców. Zabieg ten miał przybliżyć widzów do gatunku, jakim jest reportaż, oraz udowodnić, że postaci przedstawione w tekście Kapuścińskiego nadal żyją, pamiętają wydarzenia z tamtych lat i wciąż mają coś do powiedzenia.

Dzięki animacji zawarte w relacji reportażysty metafory mogły zostać potraktowane dosłownie. Widzowie są świadkami surrealnych obrazów, paradoksalnie idealnie oddających rzeczywistość wojny. Ta zaś skłania głównego bohatera do przemyśleń na temat sensu i moralności zawodu dziennikarza. Jednak, choć film traktuje o polskim reportażyście, narracja jest typowo amerykańska. Kapuściński w tym aspekcie zostaje ukazany jednowymiarowo, podobnie jak inni popkulturowi superbohaterowie, przez co refleksja na temat dojrzałości dziennikarskiej staje się pompatyczną ideą.

„Komiksowa” stylistyka nie umniejsza dramaturgii filmu, a to świadczy o odwadze i wrażliwości reżyserskiego duetu. Forma, jaką przyjęli twórcy, pomogła uwydatnić niuanse, których w zwykłym filmie aktorskim prawdopodobnie nie można by osiągnąć. Animacja poprzez swoją bajkową konwencję, która głównie kojarzy się z produkcjami dla najmłodszych, bezlitośnie zabiera widzów w podróż do prawdziwych, brutalnych wydarzeń sprzed lat.

Ciekawa jestem, czy widzieliście ten film i co o nim myślicie.

Tekst: Adrianna Helena Mrowiec

Post dodany: 21 listopada 2018

Używając tej strony, zgadzasz się na zapisywanie ciasteczek na Twoim komputerze. Używamy ich, aby spersonalizować nasze usługi i poprawić Twoje doświadczenia.

Rozumiem, zamknij to okno